LeszekSmyrski LeszekSmyrski
61
BLOG

Master. 44

LeszekSmyrski LeszekSmyrski Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Tłum szedł jak na Bastylię, gdzieniegdzie słychać było nawet melodię Marsylianki. Samochody się zapalały, szyby się tłukły jak zwykle w takich sytuacjach, ale nie było tej pasji, która zwykle towarzyszy emocjom destrukcji. Zbiorowa dusza tłumu podniecona wizją wielkiej zdobyczy ignorowała drobne fanty. Kilka tysięcy ludzi szło w pochodzie. Ulice były puste, żadnej policji, żadnego przechodnia, światła w oknach wygaszone. Pochód szedł szybko, samochody płonęły, szyby pękały z brzękiem. Czasami jakiś gorliwy ideowiec wdawał się w bójkę z innym, opozycyjnym. Trwały jednak krótko, bo wojownicy oszczędzali siły. W pewnym momencie na latarniach pojawiły się flagi z symbolem trójzębu, gdyby jednak ktoś miał wątpliwości co to za znak, duży napis Maserati wyjaśniał wszystko. Rewolucjoniści trochę się zmieszali, bo przecież szli po lamborghini i złoto, ale Maserati to też dobra marka. Gwar powoli cichł, agresja przeradzała się w ciekawość. Nagle gdzieś w przodzie pojawił się na niebie wielki trójząb a pod spodem duże świecące litery ogłaszały wszystkim MASERATI. Przed czołem pochodu pojawili się ludzie, ubrani w uniformy z trójzębem maserati, na samochodzie z nagłośnieniem. Spiker zawołał do mikrofonu.

Witam Was wszystkich na naszym wielkim konkursie. Każdy z Was otrzyma nagrodę. Minimalna nagroda to dwadzieścia euro, do wygrania sztabki srebra i złota, brylanty i dwadzieścia samochodów Maserati. Nagrodą główna to najnowsze, latające ferrari i pięcioletni bon na tankowanie, bez limitu kilometrów. Zapraszamy do rejestrowania się u naszych agentów.

Pięćdziesięciu atletycznie zbudowanych mężczyzn bardzo profesjonalnie i z dużą kulturą zapraszał do rejestrowania się, obok każdego z nich stała piękna hostessa z tabletem. Robiła zdjęcie twarzy uczestnika i wpisywała dane. W pochodzie zrobił się zator, jednak wieść o konkursie i nagrodach zmieniła rewolucjonistów w uczestników. Większość publiczności stała spokojnie, jednak niektórzy, zwłaszcza zbyt mocno pijani lub naćpani, bardzo chcieli rozrabiać. Krzyczeli, kopali samochody, rzucali kamieniami w szyby, szukali zaczepki. Rejestratorów z asystentkami przybywało, wchodzili coraz dalej w tłum, a tłum szedł do przodu. Miejscami robiły się kolejki, bo po podaniu numerka, można było otrzymać gadżet – trójząb maserati z czystego srebra. Z każdej setki zarejestrowanych losowano numer, który dodatkowo otrzymywał taki sam gadżet, ale trochę mniejszy i wykonany ze złota. W tłum zaczęły wjeżdżać samochody z telebimami. Na których transmitowano wręczanie gadżetów, pokazywano losowanie i odbieranie nagród. Rewolucyjny nastrój rozpłynął się w powietrzu. Gdzieniegdzie słychać było muzykę i głośne, radosne śmiechy dziewczyn.

Sonia szła z Igorem, rejestrowała uczestników. Miała krótką spódniczkę, spod której jej długie nogi szły i szły w dół, by w końcu stopami w czarnych szpilkach dotknąć ziemi. Koszulka z dekoltem odsłaniała prześliczny biust, buzia aniołka dopełniała obrazu. Many pił od południa, palił skręty i brał jakieś tabletki. Krzyczał i kopał samochody. Na widok zbliżającej się ślicznotki osłupiał, wyrzucił z siebie stek wulgaryzmów i sięgnął dłonią do piersi dziewczyny, która nie przestając się uśmiechać, kantem dłoni o pięknych paluszkach trąciła delikatnie jego krtań. Na moment przestał oddychać, nagle otrzeźwiał. Dziewczyna o głosie anioła zapytała – czy chcesz się zarejestrować. Oprzytomniał i wyjąkał tak. Dziewczyna pstryknęła zdjęcie i zapytała – jak się nazywasz? Manfred Lipken. Podała mu plakietkę z numerkiem. Witaj Manfred. Zapraszamy do konkursu. Poszła dalej, za nią podążał wielki jak góra ochroniarz z trójzębem Maserati i też się uśmiechał.


Bianka obserwowała wydarzenia, koledzy Andrei mówili jej, co się dzieje, kiedy usłyszała, że dziki tłum idzie ich zlinczować, trochę się bała. Kiedy jednak zobaczyła jak rewolucja przeradza się w dobrą zabawę, zaczęła wierzyć, że zobaczy swoją Marikę i przytuli mocno do serca.

Modliła się cały czas. Jej uwagę przykuwała od paru godzin postać zakonnicy, która klęczała kilka metrów dalej, również zatopiona w modlitwie. Nie miała śmiałości się odezwać, tamta była nieobecna. Jednak kierowana jakimś nieodpartym impulsem uklęknęła obok i wzięła część intencji tamtej, prosząc w myślach o wsparcie dla siebie. Twarz Mariki stanęła jej przed oczami.

Może jestem szalony, że wziąłem taki temat, ale tak naprawdę to temat znalazł mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura