LeszekSmyrski LeszekSmyrski
36
BLOG

Master. 65

LeszekSmyrski LeszekSmyrski Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Diabeł oddaje energię do innego wymiaru, stamtąd też czerpie ją, gdy jest potrzebna. Kiedy diabły wyskakiwały ze swojego statku i kierowały się w stronę ziemi, natrafiały na atmosferę. Ich metabolizm był wprawdzie energomaterialny, ale duże znaczenie odgrywał komponent informacyjny, przez ludzi religijnych zwany duchowym. Superszybkie przepływy energii od poziomu nukleonów, przez komórki aż do poszczególnych mięśni powodowały, że diabeł był niezniszczalny. Wchodząc w atmosferę żarzył się wprawdzie, ale dużo mniej niż inny obiekt o podobnej masie. Jak ćmy do światła, kohorty diabłów pędziły w stronę Irkucka. To wprawdzie tylko logistyczne działania i diabły przez kilka godzin nie mogły podejmować działań operacyjnych, ale to oni pierwsi osiągnęli cel, do którego podążali ze środka galaktyki. Jest to jakieś wyróżnienie.

W pałacu królewskim w Brukseli prezydenci, premierzy i ważni ministrowie ze wszystkich państw wysłuchali napuszonego przemówienia Satorega. Po nim wystąpił Gi, mówił krótko i rzeczowo. Pracował kilka lat nad stworzeniem systemu, który zastąpi przestarzałe sposoby funkcjonowania społeczeństwa. Od tej pory komunikacja władzy ze społeczeństwem będzie jednostronna. Pieczątka i podpis urzędnika będzie ostatecznym i nieodwołalnym aktem prawnym najwyższej rangi.

Oficjele wiedzieli o tym od dawna, tak zresztą funkcjonował cały aparat administracyjny. Nikt jednak nigdy nie powiedział tego wprost i w trybie rozkazującym. Elita władzy przywykła do rządzenia umiała, kiedy to było konieczne okazać bezwzględną uległość silniejszej władzy.

Na koniec Gi poinformował zebranych, że wojska rosyjskie zniszczyły bazę Balonowego Jedwabnego Szlaku w Irkucku, ale ta informacja zostaje na razie utajniona, ze względu na dobro społeczeństwa. Oklaski dla Gi trwały kilka minut dłużej niż oklaski dla Satorega. Ten stał blady ze wściekłości. Każdy z nich znał dobrze opowieść o brawach dla leningradzkiego pierwszego sekretarza, które trwały dłużej niż te dla Stalina. Teraz jednak nie dało się odpowiednio mądrze usunąć Gi, bo sam Szatan wyznaczył go do prowadzenia Gali, a Beriezow gdzieś przepadł.

Chen patrzył jak Bianka próbuje naśladować jego ruchy a serce przeszywał mu ból. Nie znał jej córki, ale ze zdjęcia widział, że jest piękna. Wyobraźnia bez przerwy podsuwała mu jej obraz z odciętą głową. Najgorsze ze wszystkiego było to, że tę głowę ma obciąć jego najlepszy przyjaciel, prawie brat. Bianka skoncentrowana na jakiejś prostej czynności zapominała na chwilę o niedoli i wyglądała na spokojną, jak będzie, gdy zmasakrowane zwłoki trafią na jej ręce? Odpędzał tę myśl, ale ona natrętnie wracała.

Telewizja publiczna nadawała cykl reportaży o zbrodniach sekt z różnych krajów i okresów, jednocześnie opowiadając o firmie przewożącej towary balonami jak o zorganizowanej grupie o niejasnych celach i sposobach działania. Była to po części prawda, żeby dostać się do firmy, trzeba było przejść kilkuletni okres szkolenia, związany z surową dyscypliną. Jednym z wymogów niepodlegających dyskusji był nakaz mówienia prawdy, dlatego wszyscy szpiedzy odpadali już po kilku miesiącach, na etapie nowicjatu. Ludzie z firmy nie pili alkoholu i nie zażywali narkotyków, co wyłączało ich ze standardowego życia towarzyskiego. Kiedy ich spotykano na płaszczyźnie innej niż zawodowa, wyglądali na wyniosłych i zarozumiałych. Nikt normalny ich nie lubił.

Brukselską Stację, która opowiadała prawdę oglądało 15 %, z czego większość sceptycznie wyrażała się na temat możliwości istnienia takiego stanu rzeczy, jaki im przedstawiono.

Bianka miała na sobie najpiękniejszą sukienkę, jaką mogłaby sobie wyobrazić, całą białą jak tradycyjna suknia ślubna. Na głowę włożono jej diadem z kamykami błyszczącymi jak diamenty, gdyby się na tym znała, wiedziałaby, że to diamenty. Pantofelki były delikatne i doskonale dopasowane. Wyglądała jak postać z bajki, ale gdzieś w dali czaiła się groza. Trzy służące mówiące po rumuńsku były jej damami do towarzystwa przez ostatnie kilka dni, nic nie wiedziały o jej przewidzianym losie, dlatego teraz ubierając ją, szczebiotały zachwycone. Wiedziały, że Marika ma wyjść za mąż za jakiegoś bogacza, a może tylko zostać kochanką, ale w ich oczach to i tak wspaniała przyszłość. Marika miała być tylko dla jednego, one były dla każdego kto zechciał.

Sześciuset sześćdziesięciu sześciu było w komplecie, nawet Satoreg i Gi wrócili od dostojników, którzy zaczęli swój bal. Tutaj teraz odbywa się największe wydarzenie w historii świata. Ich Pan nadejdzie i będzie rządził światem, oni będą jego najwyższymi kapłanami. Żadna siła nie sprzeciwi się ich potędze. Zniszczą każdego, kto stanie im na drodze. Ten nastrój podniecenia, zbliżającej się godziny oraz stojących w gotowości niewolnic i dzieci wprowadzał elitę świata w stan euforii.

Dochodziła szósta, niewolnicy z tacami, na których stały kieliszki szampana obchodzili zebranych. Barki z alkoholem otworzono, stoliki z kokainą, heroiną, amfetaminą haszyszem i wszelkim innym dobrem odsłonięto. Zbliżał się czas dobrej zabawy, a jednocześnie czas cierpienia i bólu dla ofiar.

Imę Gi powtarzano bardzo często, patrzono w jego stronę, pokazywano go dyskretnie innym. On sam czuł się nadczłowiekiem, ale szóstka najwyższych była coraz bardziej zaniepokojona. Historia pokazuje, że władza to narkotyk dla solisty. Cezar, Hitler i Stalin nie dzielili się z nikim.

Chen ćwiczył formę, Bianka próbowała go naśladować. W pewnej chwili kątem oka dostrzegł znajomą sylwetkę. Przeprosił Biankę i poprosił żeby zaczekała i odpoczęła, bo musi nagle coś załatwić. Postać zniknęła za rogiem, Chen ruszył biegiem za nim.

Może jestem szalony, że wziąłem taki temat, ale tak naprawdę to temat znalazł mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura