letni letni
1882
BLOG

Władza e-korporacji

letni letni Internet Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

Tak, odchodzącemu prezydentowi USA zablokowano konta w najważniejszych serwisach internetowych. Co to oznacza? Bynajmniej nie lewicową dyktaturę w internecie, jak to parę dni temu sugerował jeden z czołowych blogerów Salonu24. Powyższa zbitka słowna jest tak nielogiczna, że aż przykro, że autor uważa się za logika. Ale wróćmy do głównego tematu notki.

Otóż cyber-korporacje pokazały swą władzę.

Teoretycznie nic złego się nie stało. Prywatna firma, zarządzająca SWOJĄ własnością, zdecydowała, że rezygnuje z kawałka prowadzonej działalności. Każdemu wolno. Czyż nie? Jeśli producent zabawek, nagle zrezygnuje z produkcji gumowych kaczuszek, to kto mu zabroni? Prywatna firma robi to, co przynosi jej zysk. Otóż w pewnym momencie FB, Twitter (i cała reszta) uznały, że prowadzenie konta p. D. Trumpa nie będzie przynosić im zysku, więc owe konto zablokowali. To alfabet kapitalizmu, a nie lewicowa dyktatura.

Kiedyś pisałem, że to co w PRLu nazywało się cenzurą, tam za oceanem zwało się wolnym rynkiem. Tyle, że kiedyś jeszcze obowiązywały przepisy antymonopolowe, a dziś to już nie za bardzo. Czy możemy sobie wyobrazić, że jakiś urząd w USA dzieli Google, Amazon, Microsoft czy FB na wiele osobnych kapitałowo firm? A przecież w epoce przedreaganowskiej, Departament Sprawiedliwości podzielił AT&T na siedem niezależnych organizacji, choć trwało to parę lat. Napiszmy to jeszcze raz: państwowy organ trwale i skutecznie zmienił własność i formę wielkiej prywatnej firmy.

Gdyby to jednak ograniczało się tylko do USA, nie warto byłoby siadać za klawiaturę, żeby wypisywać te oczywistości. Bo dla mnie blokowanie konta jakiegoś Amerykanina (nawet jeśli jest/był prezydentem) jest mniej ważne, od zablokowania konta jednego z moich znajomych. FB uznał, że podane nazwisko jest na pewno nieprawdziwe (było prawdziwe) i zażądał skanu dowodu. Kolega założył drugie konto z literówką w nazwisku, żeby było „prawdziwiej”. W sumie drobiazg. Nikt nie musi mieć konta w serwisach społecznościowych. Nawet prezydent.

Problem jest głębszy. Prawacy mogli to zauważyć, bo w trosce o wolność wypowiedzi, wielu z nich przesiadło się na serwis Parler. No i go używali, olewając wielkich graczy. A właściwie to tylko tak im się wydawało. Przesiadka na Parlera nie zmieniła bowiem pozycji użytkowników. Wciąż byli uzależnieni od wielkich graczy, o czym boleśnie się przekonali, gry owi gracze zaczęli wycinać ich ze swoich usług. Najpierw Google i Apple wyrzucili aplikację ze swoich sklepów, a zaraz potem Amazon zablokował dla nich swoje serwery. Czyli „niezależny” Parler był od początku całkowicie uzależniony od cyfrowych korporacji.

Dajmy sobie chwilkę na zastanowienie. Może czytelna będzie taka analogia: Czasy PRL, Trybuna Ludu i podobna im reszta stanowią nurt główny. Wpadasz na pomysł wydawania niezależnej gazety. Możesz to robić, pod warunkiem, że faktycznym wydawcą będzie Trybuna Ludu.

Zanim Parler padł, siadło na niego kilku hakerów, którzy wykradli dane zostawione przez jego użytkowników. Dlaczego żadna policja nie obroniła firmy przed złodziejami? Bo policji w świecie cyfrowym nie ma. Wielcy się obronią. A mniejsi? Akogoto?

Pora na finał. Polska, podobnie jak inne europejskie kraje, ma pozycję przetargową podobną do Parlera. Pora się w końcu obudzić. Jedynym bytem, który może wymusić zmiany na rynku internetowym, jest Unia Europejska. A będzie to możliwe, jeśli dopracuje się własnych – najlepiej publicznych, lub publiczno-prywatnych – rozwiązań, dzięki którym uniezależni się od aktualnych monopolistów GAFA(M). Dopiero wtedy będzie można skutecznie narzucać potrzebne obostrzenia, żeby żaden z monopolistów nie wpadł na pomysł, że działania tego czy innego rządu stawią zagrożenie (dla osiągania zysków) i konieczne jest wyłączenie jakiegoś serwera czy skasowanie jakiegoś konta.

* * *

I na koniec mały komentarz do smutnej pozycji p. D. Trumpa. Kiedy prezydent obniżał tzw. podatek korporacyjny i potęgi cyfrowe mogły powiększać zyski, nikt nie kasował mu żadnych kont, pomimo głupot jakie wypisywał. Ale dziś jest już coraz bardziej „byłym prezydentem” i do niczego nie jest potrzebny. Jak to było w tym niepoprawnie politycznym powiedzenie? Murzyn zrobił swoje…

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie