letni letni
779
BLOG

Przegrana lewica 2018

letni letni Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 29

Wszyscy wygrali wybory 2018. Wszyscy oprócz lewicy. No chyba, że lewicą nazwiemy SLD, które zapowiadało podatek liniowy, zbudowało więzienie, gdzie Amerykanie łamali prawa człowieka i na koniec wystawiło jako swoją twarz dr M. Ogórek. Są tacy, co pamiętają to do dziś.

Skłócona, nieznana mediom i przegrana. Czy można coś na to poradzić? Poniżej kilka refleksji na ten temat.

Przede wszystkim nie sprawdza się antyklerykalizm. Po zliczeniu 3 milionów widzów na filmie „Kler” mogłoby się wydawać, że nagle obudzi się rzesza ludzi, którzy zakrzykną „Precz!” i od razu zagłosują na najbardziej antyklerykalną partię w kraju. Ale tak nie jest. Ludziom może się wiele nie podobać w Kościele, ponarzekają, bo ze względu na silne zhierarchizowanie Kościoła niewiele mogą zrobić, ale przecież dalej będą posyłać swoje dzieci na lekcje religii, prowadzić je do pierwszej komunii czy brać śluby kościelne. Nawet, jeśli to do nich odnosi się żart: „Kiedy nie pójdę do kościoła, to pan Jezus albo w grobie, albo w żłobie”. Dla nich nieważne jest, czy ksiądz ma kochankę czy nie. Ważne, żeby nie był za chciwy, nie odmówił chrztu, gdy rodzice żyją w konkubinacie, godnie przeprowadził pogrzeb, nawet jeśli zmarły do kościoła nie bardzo chodził. I może żeby jeszcze za bardzo nie obnosił się z polityką, bo 2/3 wiernych nie głosuje na jego ulubioną partię. I o ile te „życzenia” ewentualnie mogą być w jakiś sposób zbieżne z odbiorem filmu p. W. Smarzowskiego, to przecież nie mają wiele wspólnego z decyzjami przy urnie wyborczej.

Szczęśliwie ruchy lewicowe na czas ostatnich wyborów, przestały obnosić się ze swoim antyklerykalizmem. A przynajmniej nie było tego widać. Może dlatego, że w odróżnieniu od duopolu PiS-PO, są dla mediów niewidzialne. Ale jakby co, to nie zagłosuję na żadną partię zapowiadającą wyprowadzenie nauki religii ze szkół. Co nie zmienia faktu, że nie widzę przeszkód, żeby te lekcje były organizowane jako dodatkowo płatne zajęcia pozalekcyjne, odbywające się przed rozpoczęciem, albo po zakończeniu zwykłych lekcji (bez okienek).

Typowe dla lewicy sprawy socjalne zostały już w dużej mierze rozegrane przez PiS. I dobrze, że zostały. W odróżnieniu od „liberałów”, politycy Razem lub innych kanapowych partii nie krytykowali 500+. Niemniej pojawia się pytanie, jak w tej sytuacji być prospołecznym?  Można rzecz jasna żartować: „Skoro oni zaproponowali 500+, to wy zaproponujcie 600, 700 albo nawet i 800+”. Nic nieprawda. Jest jeszcze kilka „niezagospodarowanych” spraw. Począwszy od gwarancji, że prawo do strajku obowiązuje, po zaprzestanie traktowania pracowników budżetowych jako wrogów klasowych.

Tykającą bombą są nauczyciele, bo młodzi do zawodu się nie garną. Już wybuchającą bombą są pielęgniarki. Kilka lat temu trafiłem do szpitala. Spotkałem tam tylko jedną pielęgniarkę młodszą ode mnie, a byłem przed pięćdziesiątką. To też zadanie dla lewicy, bo prawica rządząca od kilkunastu lat nie widzi problemu. Rodziny osób niepełnosprawnych z zazdrością patrzą na rozwiązania, jakie mają do dyspozycji podobne im rodziny w Niemczech.

Wielkim zagadnieniem, które jest zapomniane, nie tylko przez lewicę, jest ucieczka z pułapki średniego rozwoju. Bo dziś w czasach wzrostu gospodarczego stosunkowo łatwo utrzymywać choćby 500+, później może być trudniej. A każda prosperity kiedyś się skończy. Wydawanie pieniędzy unijnych, które umożliwiły PO chwaleniem się mapą z zieloną wyspą, też się skończy. Premier M. Morawiecki na początku swego urzędowania słusznie wspominał o pułapce, o której zresztą wcześniej mówili tylko lewicowi publicyści. Wspomniał i… szybko zapomniał. Montownię łatwo zbudować, jeśli zachęci się kapitał zagraniczny, ale równie łatwo rozebrać. I przenieść fabrykę w zupełnie inne miejsce.

Na koniec zostawiłem sobie zestaw „lewacki” - rowery, ekologia i wegetarianizm (albo i weganizm). Od czasu wypowiedzi sławnego ministra W. Waszczykowskiego powyższy pakiet jest wręcz ikonicznym przedstawieniem współczesnego lewaka, z którego prawaki się naśmiewają. Wzorowym przykładem prawaka jest ostatnio minister J. Brudziński, który napisał: Kto jeszcze pamięta jaki wrzask podniósł się wśród różnych „prawdziwie europejskich” „elyt” i innych poparańców( z kubkiem sojowego latte w reku???? )

Wracając do wspomnianego zestawu: Szczęśliwie coraz więcej ludzi biega, chodzi z kijkami i jeździ na rowerach. Już niedługo stanie się jasne, że w dużych miastach opłaca się rozbudowywać transport zbiorowy, zamiast poszerzać i tak już szerokie i zakorkowane osobówkami ulice. Jeśli chodzi o ekologię, to prędzej czy później planeta upomni się o swoje prawa. Realnie robić jest cokolwiek ciężko, bo jednym z najważniejszych przykazań praktycznej ekonomii jest prywatyzacja zysków i socjalizacja kosztów. Ograniczanie spożycia mięsa staje się coraz modniejsze i chyba przestanie być domeną lewicowców. Mają już oni zresztą pierwsze sukcesy: Czy ktoś z czytelników kupuje jeszcze jajka kur z chowu klatkowego, tzw. trójki?

Jest co robić. Co prawda począwszy od p. R. Biedronia a skończywszy na p. A. Zandbergu, mnogość partii i ugrupowań jako żywo przypomina komiczne próby jednoczenia prawicy z końca lat 90-tych. Próby zakończone zmonopolizowaniem środowiska przez PiS. Jeśli w SLD pojawi się jakiś skuteczny lider, to pójdzie drogą p. J. Kaczyńskiego. A inne partie lewicowe staną się kanapowymi w sensie dosłownym.

letni
O mnie letni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka