Sejm zdecydował o przesłaniu projektu ustawy zakazującej aborcji do dalszych prac parlamentarnych. Stało się to pod nieobecność najważniejszych polityków PO i SLD. Warto jednak zauważyć, że obecni na sali politycy SLD głosowali przeciw, a spora część posłów PO głosowała za.
Będzie więc okazja do dalszego oglądania widowiska, w którym prawicowi zwolennicy przedmiotowego traktowania kobiet będą nazywali płody dziećmi, a aborcję morderstwem. Będą oni przy tym udawać, że "ogólnoludzka etyka" nakazuje traktowanie aborcji w ten sposób, ignorując starannie fakt, że są religie dopuszczające aborcję.
Niepokojącym faktem dla wszystkich zwolenników prawa wyboru powinien być fakt, że rządząca partia nie narzuciła swoim posłom dyscypliny partyjnej, tak chętnie narzucanej w sprawach mniejszej wagi. I to pomimo tego, że wierchuszka Platformy wypowiadała się w obronie obecnego stanu prawnego, będącego rzekomo kompromisem.
Przeciwnicy wolności, kryjący się pod maską "obrońców życia" stoją więc przed szansą narzucenia obywatelom swojego religijnego (a więc niezgodnego z Konstytucją, choć znając Trybunał Konstytucyjny na pewno znajdzie się prawniczy łamaniec na uzasadnienie tegoż) punktu widzenia. Pozornie PO nie może sobie pozwolić na uchwalenie tej ustawy, ale ciężko wyobrazić sobie, aby Gowin i spółka zaakceptowali narzucenie im dyscypliny partyjnej w tej sprawie.
Co ciekawe, w sejmowej zamrażarce marszałka Schetyny leży projekt zupełnie inny, który proponuje rozwiązanie do pewnego stopnia przeciwne proponowanemu przez fanatyków. Leży tam jeszcze, zdaje się, od czasów gdy marszałkiem był obecny prezydent. Ale to projekt fundamentalistów katolickich trafił pod obrady Sejmu. Co powinno nam dać do myślenia.
Dziwi, że kobiety jeszcze masowo nie demonstrują przeciwko tak przedmiotowemu traktowaniu. Nie da się bowiem ukryć, że razie uchwalenia tej ustawy podmiotowość znaczącej części naszego społeczeństwa skończy się z chwilą zapłodnienia.
Dla tzw. obrońców życia kobieta jest bowiem przedmiotem, żywym inkubatorem, który nie ma prawa do decyzji o tym czy chce być matką czy nie. Ma rodzić i już niezależnie od tego czy ciąża jest wynikiem gwałtu, czy zagraża jej życiu czy też będzie skutkować koniecznością opieki nad upośledzonym do końca życia. Oczywiście, w żadnej z tej sytuacji przeciwnicy wolności nie mają najmniejszej ochoty pomagać kobietom. Mogą im zaoferować modlitwę.
Sama sprawa aborcji, na gruncie prawnym, jest wbrew pozorom narzuconym nam przez lata kłótni i awantur, bardzo prosta. Skoro niektóre religie dopuszczają ją (nawet do 18 tygodnia ciąży), również na życzenie, to państwo nie powinno jej zakazywać. Każdy będzie rozstrzygał sprawę we własnym sumieniu.
Czego chyba najbardziej obawiają się fundamentaliści katoliccy.Dlatego robią wszystko, by zepchnąć kobiety do jak najniższego kręgu piekieł.
Do następnego,
Intel-e-gent
Inne tematy w dziale Polityka