Kongres Praw Obywatelskich lekko mnie rozczarował. Ostatnio przywykłem do innych debat- gdzie dawano głos wyłącznie publiczności, po prostu dyskusja w kręgu. Tutaj osoby z podium mówiły zdecydowanie za dużo jak na moje odczucia względem dyskusji roszczącej sobie miano demokratycznej.
Debatę rozpoczęto cytatem z bloga Kataryny, dociekającej powody dla których w Polsce usensacyjniono i spłycono debatę publiczną. Spłycono? To chyba mało powiedziane. Wg mnie niemal tej debaty nie ma. Powiedzmy że jestem jednym z obywateli, i jestem postawiony na wprost medialnego „klubu równiejszych” jakby wyrwanego z orwellowskiego „Roku 1984”. Klubu osób które są równiejsze niż inne osoby, bo cośtam cośtam. Te osoby są wciąż pokazywane w mediach, a inne nie.
W moim przypadku poczytuję to za agesizm, dyskryminację na przykład osób młodszych ze względu na ich wiek. Tudzież dyskryminować można za liberalne poglądy, albo też za (może zbyt współczesne?) ubranie. Ale podstawą tej dyskryminacji jest raczej to, że w polskim świecie „sfilcowania” rządzą układy i układziki. Także towarzyskie. Dziennikarze mediów mainstreamowych to generalnie w moim odczuciu dość hermetyczne i konserwatywne środowisko zawodowe. Ich środowisko nie jest powiązane z innymi środowiskami.
Media same replikują polskie stereotypy. Owszem, kilka razy wypowiadałem się ostatnio w mediach, ale nigdzie nie pozwolono bym mógł być sobą. Nie chcąc budzić kontrowersji i robić problemów wydawcom telewizyjnym przebierałem się w jakieś sweterki których nigdy nie noszę. Wypowiadałem się tylko w zakresie gospodarki. A jestem liberałem także obyczajowym, ten jednak zasób poglądów nikogo nie interesował. Interesowała jedynie działalność naukowa, nie społeczna.
Ja nie oglądam telewizji ani nie kupuję prasy papierowej poza jednym kwartalnikiem. Na brak lektur nie narzekam- jestem czytelnikiem zasobów sieci. Jedyną niedogodnością jest to że raz do roku ominie mnie film wyemitowany w telewizji który żywo komentuje się na blogosferze. Tudzież przeoczę zmianę czasu, co raz mi się zdarzyło. Korzystam ze specjalistycznych mediów gospodarczych i to wszystko.
Dlaczego porzuciłem te Polsaty i Onety? Bo media mainstreamowe tak spłyciły, że w pewnym momencie podziękowałem. Jak chcą zarabiać na gospodyniach domowych i konsumentach proszku do prania, a zlewają wykształconych, to droga wolna. Wolę media społecznościowe, gdzie kontent wrzucają moi znajomi. Przynajmniej są autentyczne, wielu wrzuca własną twórczość. Zaś media mainstreamowe wręcz produkują mało istotny szum informacyjny.
Wracając do debaty- oklaski dla organizatorów że dopuszczono do żywszej konfrontacji z publiką. Publika kwestionowała prymat oglądalności i kryterium finansowe, którymi to argumentami zasłaniali się nieliczni zgromadzeni dziennikarze. Szkoda że nie mogłem się wtrącić jako ekonomista- jako powód medialnego spłycenia widzę brak konkurencji na rynku. Gdyby politycy udzielili więcej koncesji na telewizje prywatne, to cyfrowo zmieści się 110 stacji ogólnopolskich, a nawet analogowo zmieści się około 6 nowych ogólnopolskich, to wówczas poprawi się wg mnie jakość kontentu. Przy obecnym oligopolu stacje telewizyjne nie muszą produkować lepszego kontentu, bo mają niewielką konkurencję.
Może postąpiłem niemiło niedyplomatycznie mówiąc to co myślę, czym może zraniłem niektórych. Powiedziałem w kierunku dziennikarzy: „jesteście konserwatystami”. Wg mnie przemawia przez to środowisko tzw. „polskie wychowanie”, ten strach przed opinią ogółu, który wpajany jest nam w dzieciństwie przez rodzinę czy szkołę. Ta tyrania ruszających się firanek. Zarzuciłem, że istnieją ogromne podziały wyznaniowe w Polsce, a dziennikarze generalnie zostali po „tamtej”, katolickiej stronie płotu. Wobec „tych innych” i ich obyczajów noszą bagaż uprzedzeń, często nieprawdziwych i jeśli w ogóle artykułowanych, to opowiadanych niechętnie, ze strachem przed krytyką.
Zarzuciłem polskim mediom audiowizualnym en gros, że ich skrzywienie ideologiczne jest pochodną decyzji polityków przyznających koncesje tylko dla wydawców konserwatywnych. Media kształtują zbiorową świadomość tendencyjnie przypominając jedne tematy, a inne pomijając. Kształtują agendę poruszanych problemów, kształtują poglądy dobierając do debat takie a nie inne osoby.
Przypomniałem słowa mojej przyjaciółki, mówiącej o oszukaniu ludności tego kraju przez nieokreślonego przez nią sprawcę. Sprawca wmówił ludziom, że jest normalnie, podczas gdy np. centrum Warszawy przypomina slamsy swą jarmarczną estetyką, a kraj trudno uznać za demokrację i w rankingu EIU nią nie jest. Odpowiedzi niestety nie usłyszałem, poza tym że jedna osoba z sali stwierdziła że w Polsce jej się podoba. Hmm, może mało w życiu widziała.
Gratuluję organizatorom optymizmu. "Kongres Praw Obywatelskich"? A na co obywatele mają dziś wpływ, bo na pewno nie na media? Sądzę że orientacja światopoglądowa mediów jest bardziej efektem orientacji ich właścicieli i klientów politycznych niż efektem światopoglądu widzów. Zarzuciłem mediom blokowanie modernizacji obyczajowej Polski, co wg mnie czynią, nie przedstawiając rozlicznych światopoglądów mieszkańców tego kraju, i bezustannie racząc nas dominującymi światopoglądami, akurat nie moimi.
Efekt tych debat jak sądzę będzie żaden. Żyjemy, jak mówili prelegenci poprzednio odwiedzonej przeze mnie debaty („Dokąd emigrować”), w etatyzmie, państwowym totalitaryzmie, dziś już oświeconym, ale jednak. Bo cóż może dziś pojedynczy obywatel?
Inne tematy w dziale Polityka