Liberałowie Liberałowie
139
BLOG

Wzywam szefa MON do natychmiastowej dymisji

Liberałowie Liberałowie Polityka Obserwuj notkę 9

Jak podaje brytyjska gazeta „The Guardian”, lotnisko „Północ” („Severny”) w Smoleńsku zostało zamknięte z powodu gęstej mgły. Kontrolerzy radzili pilotom by samolot wylądował w Mińsku albo położonej 400 km na wschód Moskwie. Ci ludzie lądowali więc na lotnisku zamkniętym dla ruchu.

Samolot w którym podróżował polski prezydent z małżonką, czołowi dowódcy sił zbrojnych oraz rozliczni decydenci, wg opowieści świadków znajdował się około 20 metrów nad ziemią i w odległości 500-700 metrów od pasa startowego, kiedy zarył w drzewa. Gubernator Smoleńska poinformował o znaleziskach które mają dowodzić iż samolot zawadził o czubki drzew. Świadkowie nie słyszeli eksplozji, a jedynie głuche uderzenie (jak podaje Polska Times).

Przy drugim podejściu do lądowania trajektoria lotu minęła pas startowy aż o 150 metrów. Lotnisko raczej nie miało ILS-a, czyli dobrej klasy podejścia instrumentalnego (z przyrządami). Piloci nie mogli wylądować 3 razy z rzędu bo po prostu z powodu gęstej mgły nie widzieli gdzie jest pas startowy. Za 4-tym razem zawadzili o drzewa. Gdyby lotnisko miało system ILS, wylądowaliby najprawdopodobniej przy pierwszej próbie naprowadzeni przez komputer. A tak? Samolot w ogóle nie znajdował się w osi pasa, lecz 70 metrów obok niego. Piloci mieli próbować go podnieść w ostatniej chwili (jak podaje Polska Times). Po katastrofie samolotu oczekujący na premiera na lotnisku ambasador RP w Moskwie od razu informuje szefa MSZ, a ten premiera i J. Kaczyńskiego.

Tomasz Hypki z czasopisma „Skrzydlata Polska” uważa iż nie wyciągnięto wniosków z katastrofy samolotu CASA w Mirosławcu 2 lata temu. "Ta katastrofa jeden do jednego przypomina katastrofę w Mirosławcu - pogoda, podejście nie w osi pasa, decyzja o lądowaniu mimo braku wyposażenia lotniska w urządzenia do precyzyjnego lądowania" - mówił w wywiadzie dla PAP Tomasz Hypki. "Mówiło się wtedy, że tyle zajmujących wysokie stanowiska osób nie powinni podróżować jednym samolotem; wydaje się, że nikt nie wyciągnął wniosków co do szkolenia i procedur" – uzupełnił. Hypki dodał: „mając taki skład na pokładzie - pomijając to, że należało go rozdzielić na kilka samolotów - pilot otrzymawszy informacje o złych warunkach w Smoleńsku powinien był zawrócić do Warszawy, chyba, żeby Mińsk był przygotowany na przewiezienie delegacji”.

Hypki, powołując się na doniesienia od osób prowadzących dochodzenie w sprawie przyczyn katastrofy, mówi "prezydencki samolot krążył nad lotniskiem, oceniając możliwości wylądowania, co jest niespotykane w lotnictwie cywilnym". Wg Hypkiego „Polska jest jednym z niewielu krajów na świecie, a niemal wyjątkiem w świecie cywilizowanym, w którym dochodzi do wypadków lotniczych z udziałem najwyższych rangą przedstawicieli władz. Ostatni podobny przypadek miał miejsce w 1994 w Rwandzie, kiedy w katastrofie lotniczej zginęli prezydenci Rwandy i Burundi, jednak ich samolot został zestrzelony przez bojówki opozycji.”

Jak to możliwe- warto zapytać? Gdybym to ja podróżował tym samolotem, za nic w świecie nie zgodziłbym się na lądowanie bez systemu podejścia precyzyjnego. Kto pozwolił na tak lekceważące podejście do tematu bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie? Okazuje się że załoga kilkakrotnie nie wykonała poleceń kontrolera lotów na lotnisku w Smoleńsku, co przekazał przekazał zastępca szefa sztabu rosyjskich sił powietrznych generał Aleksandr Aloszyn. Jeśliby sytuacja ta miała miejsce w normalnych liniach lotniczych, to tacy piloci dawno straciliby pracę, ponieważ linie lotnicze ze względu na umowy z ubezpieczycielami nie mogą lądować na lotniskach bez instalacji podejścia instrumentalnego, i to w takich warunkach atmosferycznych. Żadna klasyczna linia nie podjęłaby ryzyka takiej operacji lądowania.

To obecny minister obrony narodowej i obecny rząd ponoszą odpowiedzialność za ta katastrofę. Jakie były procedury dla pilotów wiozących śmietankę polskich władz? Co zrobić, gdy polityk naciska na lądowanie w warunkach niesprzyjających? Kto ma większą władzę? Pilot czy prezydent? Te problemy w wielu krajach rozwiązano skutecznie, dając np. wartownikowi przed kwaterą główną wojsk prawo do niewpuszczenia do niej swojego pijanego lub naćpanego szefa, a nawet unieszkodliwienia go, gdyby obstawał.

Na lotnisku w Smoleńsku można było lądować jedynie przy dobrej widoczności. To, co się stało, jest skandalem. Skandalem obnażającym dno polskich sił zbrojnych, dno władz tego kraju w ogóle. Wzywam niniejszym ministra obrony narodowej, z nazwiska mi nieznanego, do poddania się do dymisji. Wzywam premiera Donalda Tuska do poddania się do dymisji. Ci ludzie nie potrafią zadbać o swoje bezpieczeństwo, a chcą dbać o nasze? Wynocha.

Na portalu Facebook środowiska artystów wyrażają z jednej strony oburzenie wg nich przesadną długością ogłoszonej żałoby, przez co przez tydzień wiele osób np. utrzymujących się z muzyki może być pozbawionych dochodów. „Nikt nam nie zwróci pieniędzy”- wypominają. Z drugiej strony w dyskusji tych środowisk pada hipoteza tragicznego wpływu ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na decyzje pilotów. Przypomina się sytuację z Gruzji gdzie mimo rozkazu głowy państwa pilot samolotu wiozącego głowę złamał jej rozkaz i zrezygnował z lądowania w niebezpiecznym miejscu. Odnaleziono już czarne skrzynki samolotu- może poznamy szczegóły tej katastrofy.

O tym jak nagle zmieniła się scena polityczna, niech świadczy komentarz Zbyszka Hołdysa: „PiS nie ma nikogo na to stanowiska, nie brał tego pod uwagę. PiS jest kompletnie zdewastowany. Zginęli jego najświetniejsi ludzie - Lech Kaczyński (jedyny kandydat), pani Gęsicka, Natalii-Świat, Gosiewski, Wasserman, Jarosław Kaczyński wcześniej wysłał do Brukseli Kurskiego i Ziobrę, bo mu zawadzali, odstawił Bielana i Kamińskiego. Jedynym wyjściem, jakie się jawi, to kandydowanie samego Jarosława. Na fali współczucia może nawet wygrać.”(...)

„SLD nie brał pod uwagę innej kandydatury, jak Szmajdziński. Kwaśniewski wspierał go z rozpędu, bezwładnie, bez wielkiej wiary, z czystej lojalności wobec faktu, że Lewica musi kogoś mieć. Otóż teraz nie ma. Za późno, by z Napieralskiego uczynić męża stanu, zwłaszcza, że - cóż za ironia! - innymi kandydatami do urzędu były Szymanek-Deresz i Jaruga-Nowacka.”

Jeśli przyspieszone wybory prezydenckie odbędą się do 20 czerwca 2010 r., to wielu kandydatów będzie miało problemy z przeprowadzeniem kampanii w tak krótkim czasie. Kampanie te planowali na okres półroczny, tymczasem pozostało im ok. 60 dni. Na śmierć dwóch kandydatów na prezydenta z dwóch najsilniejszych finansowo partii politycznych oraz śmierć szefowej klubu parlamentarnego głównej partii opozycyjnej nakładają się ograniczenia finansowe innych kandydatów (nawet otrzymanie kredytu bankowego na kampanię trwa ok. 1/3-1/2 czasu pozostałego do wyborów).

To daje sytuację polityczną w której niezwykle mocną pozycję zyskuje Platforma Obywatelska. Inne partie do tych wyborów wejdą bez liderów, bez głównych kandydatów, lub nieprzygotowane finansowo. Jest to stan alarmowy dla polskiego systemu demokratycznego.

Adam Fularz

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka