Nasz wybitny akredytowany do badania "wypadku" w Smoleńsku, Edmund Klich przyszedł do tvn popromować swoją jeszcze ciepłą, prosto z drukarni książkę. Funkcjonariusz Morozowski pięknie "dzieło" zaprezenował...ale jak to w życiu bywa - nic za darmo! Przy okazji drogi Edmund musiał szybko i treściwie poprzeć wszystkie punkty obecnie obowiązującej propagandowej narracji : brzoza - tak, zamach - nie, wrak -niepotrzeby, piloci - nie znali języka, system ich zawiódł, nie powinni startować, nie powinni lądować. To było na tyle, ale warto to okrasić kilkoma cytatami :
"Rosja nie dała zgody, ale wystartowali. Potem Plusnin zmuszony przez Krasnokuckiego podał im 100m...Piloci wiedzieli, na jakiej są wysokości (czyżby akredytowany nie czytał wniosków komisji Millera?!), ale zeszli za nisko, byli w II-gim zakresie prędkości, gdyby nie ta brzoza, wszyscy mogli się uratować.... Dziwię się komisji i fizykom, że nie odnoszą się do wyników badań prof Biniendy. Na szczęście znalazł się jeden, który kwestie brzozy wyjaśnił precyzyjnie, mimo, że nie badał..." -mówi z wyrazną ulgą Klich.
Tymi słowy Klich raczył zarekomendować lewackiego publicystę, zwanego fizykiem - Krzysztofa Łozińskiego, który dał się namówić na "naukowe" wywody w radiu Zet :
"Teza o brzozie jako „miękkim drzewie", które nie mogło złamać skrzydła samolotu jest błędna z samego założenia. Po pierwsze, brzoza nie jest miękkim drzewem. Po drugie, to jest niewłaściwy parametr, bo do tego, żeby określić, czy drzewo się złamie przy takim uderzeniu, jest parametr odporności na zginanie. Ważna jest odległość od podpory, czyli od ziemi i proporcji między tą częścią, która jest od ziemi, a tą częścią, która jest wyżej. Od tego zależy to czy to drzewo się złamie, a nie od tego czy ono jest miękkie czy twarde. Od tego również, ale to jest sprawa zupełnie drugorzędna."
Co za ulga - znalazł się właściwy ekspert i wreszcie wszystkie wątpliwości są rozwiane. Dalsze rozważania zbędne i zwoływanie specjalnych komisji nieuzasadnione.Uradował się również akredytowany Klich, że sprawa brzozy zamknięta. Pozostały już tylko drobiazgi, z którymi należy się rozprawić raz na zawsze : " przy pełnych zapisach z rejestratorów, badanie wraku nie jest potrzebne".
Grunt to światowe standardy. Do egzotycznych naukowców z rezerwatu w stanie Utah nie ma się po co odwoływać.
http://www.rp.pl/artykul/10,863245-Lozinski--Kaczynski-dazy-do-przeprowadzenia-puczu.html
Inne tematy w dziale Polityka