Akredytowany Edmund Klich ma sumieniu wiele grzechów, muszą być poważne, skoro postanowił się solidnie bronić "zawczasu". Sam niedawno się skarżył : "nie mam zaplecza politycznego, nikt za mną nie stoi, nikt nie broni, nikt mi nie donosi...". Dlatego wolał nagrywać rozmowy z "tymi, którym nie ufał". Nie minęły jeszcze echa jego telewizyjno-radiowych wywiadów, a już dziś mamy kolejną bombę - o innych podsłuchach ( a może o tych samych?).
"Każdy krok naszych ekspertów lotniczych z komisji był dokładnie śledzony przez Rosjan. Wiedzieli o wszystkim, o czym rozmawiają nasi badacze, co ustalają i co raportują polskim władzom."
"Niedługo po tym, gdy dowiedziałem się, że wojsko zwija łączność specjalną i nie będę miał jak słać meldunków do Warszawy, spotkałem się z Morozowem. Zaproponował mi, że może załatwić, by moje meldunki były przesyłane bezpośrednio do premiera Donalda Tuska. A ja wcześniej pytałem naszych szyfrantów, czy mają możliwość przesyłania moich pism prosto do premiera, bez żadnych pośredników. Skąd Morozow o tym wszystkim wiedział?!"
Czy Klich koloryzuje, by zapromować książkę? Czy postanowił jednak uszczknąć rąbka tajemnicy? Szkoda, że nie wyjawił kto jemu kazał nagrywać rozmowy....
W maju 2010r. dziennik "Washington Times" powołując się anonimowe zródła w NATO, informował o natychmiastowych działaniach w celu zmiany kodów używanych do szyfrowania komunikacji satelitarnej :"To mogą być miesiące, lata nagrań, które mogą teraz ujawnić Rosjanom plany obronne Sojuszu, jego agentów czy inne tajne źródła informacji". A my? My jak zwykle byliśmy wyluzowani i jednaliśmy się w mocarstwem wrogim wobec Sojuszu.
"Na pokładzie samolotu, który 10 kwietnia br. uległ katastrofie w Smoleńsku nie znajdowały się żadne urządzenia ani materiały kryptograficzne. Telefon, o którym mowa był zwykłym telefonem satelitarnym" - wydał oświadczenie na stronach internetowych MON płk Dusza ze Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Chciałabym zobaczyć teraz minę naszego premiera. Czy miał już okazję skomentować gorącego newsa? Obiecał zapewnić społeczeństwu poczucie bezpieczeństwa. Choć jak słusznie puentuje Seawolf - nie ma się z czego cieszyć -to ma być tylko POCZUCIE bezpieczeństwa.
P.S. Jak słusznie zauważa Martynka : ciekawe jak bardzo przydał się w tej sprawie szyfrant Zielonka, wyłowiony z Wisły miesiąc po katastrofie?....
http://polska.newsweek.pl/skw--nie--tajne-kody---a-zwykly-telefon-satelitarny-w-tu-154,58439,1,1.html
Inne tematy w dziale Polityka