Ostatnie spadki poparcia PO tłumaczone są m.in. tym, że nie realizuje programu wyborczego. Jest to o tyle ciekawe, że wielu głosowało na PO nie przejmując się zbyt bardzo jej programem. Ostatnimi czasy jest to chyba pewna prawidłowość w naszej polityce. Wybór rządzących to wybór ich wizerunku, natomiast odsunięcie ich od władzy uzasadniane jest odejściem od programu.
Oczywiście, wśród wyborców są tacy, którzy dobrze znają programy poszczególnych partii, zwłaszcza tej, na którą głosują. Ale to zazwyczaj „twardy elektorat” poszczególnych formacji. Tymczasem zwyciężają ci, którzy przyciągną wyborców, którzy nie należą do zdecydowanych zwolenników. W ostatnich wyborach wybierano PO nie ze względu na jej program, ale jako opcje anty-PIS. Wcześniejsze wybory PIS wygrał nie ze względu na program (wielu głosujących na tę partię jedynie +/- wiedziało, o co chodzi w projekcie IV RP), ale dlatego, że po latach budzących niesmak rządów SLD wyborcy chcieli na czele państwa polityków uczciwych i nie uwikłanych w żadne układy. Jeszcze wcześniej SLD wygrało wybory, bo ludzie mieli dosyć rozpadającego się i pogrążonego w chaosie AWS. Jasne, każda z tych partii miała swój program, ale nie on był dla tych „nie żelaznych” wyborców ważny. Liczył się wizerunek, wizerunek lepszych niż ci, którzy jeszcze rządzą.
To podejście do programu gwałtownie się zmienia, kiedy wyborcy chcą rządzącym pokazać czerwoną kartkę. Owszem, zarzuca się partii, która w danym momencie rządzi, nadużycia władzy/korupcję/nepotyzm/niekompetencję itp., ale do tego wszystkiego dokłada się zarzut nie realizowania obietnic wyborczych. Nagle program staje się ważny. A w zasadzie staje się amunicją do atakowania tych, którzy utracili wizerunek „tych lepszych”.
W takiej sytuacji sztabowcy partyjni mogą dojść do wniosku, że program jest im niepotrzebny. Wyborcy i tak na niego nie patrzą wybierając daną partię do rządzenia, a kiedy tylko będą chcieli tej partii podziękować za współpracę, to użyją go przeciw niej. W filmie made in USA powiedzieliby: „cokolwiek napiszesz w programie wyborczym, zostanie wykorzystane przeciwko tobie”.
W tym nieciekawym obrazie jest coś zabawnego. Niezmiennie od lat bawią mnie wyborcy (a jeszcze bardziej politycy) partii, która jest w danym momencie w opozycji, którzy mówią „rządzący nie zrealizowali swoich obietnic”. O ile nie dodają do tego „to świadczy o ich nieskuteczności, ale w sumie to dobrze, bo był to program zły dla Polski” to jest to śmieszne. Bo można odnieść wrażenie, że wyborcy/politycy opozycji uważają, że ten program rządzących powinien być zrealizowany, czyli był dobry…
Inne tematy w dziale Polityka