Łobuz Łobuz
641
BLOG

Brak klasy ministra Klicha

Łobuz Łobuz Polityka Obserwuj notkę 3

Od dłuższego czasu mówiono o konieczności rozwiązania 1 Warszawskiej Dywizji Piechoty. Ostatnimi czasy te pogłoski się skonkretyzowały, z jednostki odchodzą kolejni żołnierze, a parę dni temu oficjalnie pożegnano ostatniego dowódcę.

Rozumiem, że być może takie są wymogi profesjonalizacji armii, zapewne przeprowadzono masę analiz, z których wynika, że liczbę dywizji w Polsce trzeba ograniczyć. Tylko czemu akurat 1 Dywizja ma „iść pod nóż”? Przecież ma ona ponad 200-letnią tradycję. Owszem, z długimi przerwami i w licznych formach, ale chodzi tu o wymiar symboliczny (a symbolika jest jednym z elementów każdego wojska). Na całym świecie jednostki z taką tradycją są zazwyczaj szczególnie hołubione. Są traktowane jako jednostki-depozytariusze wojskowych tradycji. U nas jak widać tradycja przegrywa z profesjonalizacją…

Druga bulwersująca sprawa to data rozwiązania. Faktycznie już teraz jednostka pustoszeje, ale jak zwykle w takich sytuacjach potrzebna jest jedna, finalna data. Zeszłotygodniowa Polityka podała, że odbędzie się to 1 października tego roku (szukałem na ich stronach internetowych, żeby podać linka, nie znalazłem, widać ta krótka notka była tylko w papierowym wydaniu).

I to jest właśnie kolejny skandal, bowiem 12 października Dywizja obchodzi swoje święto. Jakby nie można było poczekać tych dwóch tygodni, aby Kościuszkowcy mogli ostatni raz świętować ze swoją Dywizją. Święto odbywa się w rocznicę bitwy pod Lenino, zatem żyją jeszcze uczestnicy tych wydarzeń. Oficjalne rozwiązanie jednostki tuż przed jej świętem, przed rocznicą ich chrztu bojowego, jest czymś najzwyczajniej podłym.

I proszę nie pisać, że to była bitwa niepotrzebna. Owszem, była, ale o symbolikę tu chodzi, o rocznicę pierwszego kroku do Ojczyzny, o szacunek wobec zwykłych żołnierzy. Wiem, że z nich wyrosła spora grupa takich jak Jaruzelski. Ale duża część z nich to ludzie, którym sowieci „zafundowali” Syberię po 17 września. Ludzie, którzy z różnych względów „nie zdążyli do Andersa” i pójście z Berlingiem było dla nich jedyną szansą na walkę o Polskę. Nie ich wina, że zostali sprowadzeni do roli narzędzia czerwonych. Za ich walkę należy im się szacunek, tymczasem Minister ON właśnie profesjonalnie napluł im w twarz…

Łobuz
O mnie Łobuz

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka