Komorowski goszcząc we Wrocławiu, przekazał Ossolineum zabytkowe listy z rodzinnych zbiorów. Wzruszające. Szkoda tylko, że jednocześnie i on, i jego formacja pozwalają na stopniowy upadek jednej z najważniejszych Instytucji polskiej kultury.
Przy okazji Wrocławskiego Forum Komorowski przekazał Zakładowi Narodowemu im. Ossolińskich listy z rodzinnych zbiorów (można na stronie prezydenta przeczytać). Są one związane z Mickiewiczem, a ponieważ Ossolineum posiada rękopis Pana Tadka (Ujazdowski będąc ministrem kultury o to zadbał), więc wszystko, co z wieszczem związane jest tu mile widziane. Ale jeszcze milej widziane byłoby przetrwanie Ossolineum, w tym Wydawnictwa, a w tym zakresie władza sprawia wrażenie, że jedyne co może zaoferować, to gwoździe do Ossolińskiej trumny.
O tym, jak ważne jest Wydawnictwo, chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Jeśli jednak ktoś ma braki w historii/współczesności Wydawnictwa niech przejrzy sobie stronę Ossolineum. Co do współczesności – przeprowadzona kilka lat temu tzw. komercjalizacja Wydawnictwa pozwoliła na połączenie z Zakładem Narodowym im. Ossolińskich. Tym samym skończył się sztuczny podział stworzony przez czerwonych, ale nie skończyły się problemy Wydawnictwa. Kiedyś był to, o ile można użyć takiego określenia w odniesieniu do Instytucji kultury, moloch wydawniczy. Ilość działów, redaktorów, wydawanych książek – można wręcz było mówić o fabryce książek. Jednak cały czas miały one bardzo wysoki poziom – „molochowatość” nie wpłynęła na merytorykę. Do tego dominowali tam ludzie o antyczerwonych postawach. O ile zajezdnia na Grabiszyńskiej była centrum robotniczej opozycji, o tyle Ossolineum (zarówno Zakład, jak i Wydawnictwo) było obok Uniwersytetu jednym z opozycyjnych centrów inteligencji.
W podzięce wolna Polska zaoferowała stopniowy upadek. Wspomniana komercjalizacja i połączenie Wydawnictwa z ZN miały to zmienić, ale jest jeszcze gorzej. Widać to choćby na przykładzie księgarń firmowych, których kiedyś było sporo, a obecnie zostały raptem dwie patronackie (Gdańsk i Łódź) i trochę współpracujących. We Wrocławiu główna księgarnia była w reprezentacyjnym miejscu w Rynku, z czasem przeniesiono ją w okolice Dworca Głównego, później przejął ją ktoś z zewnątrz, obecnie już jej nie ma. Zamiast księgarń Wydawnictwo ma kilka mln. zł długów i widmo bankructwa. Co robią z tym rządzący? Absolutnie nic. Dotyczy to zarówno rządu (w tym ministra kultury z Wrocławia) i prezydenta, jak i władz Wrocławia. Ale jak już sobie ktoś z „bulem” przypomniał, że istnieje coś takiego jak Ossolineum, to mógłby pomóc w sposób realny. Podarowane listy może i są dla ZN cenne, ale Wydawnictwa nie uratują. Ba, obserwując całkowity brak zainteresowania różnych władz, wątpię, żeby komukolwiek na tym zależało. Cóż, tak to już jest z matołami…
Inne tematy w dziale Polityka