Wypowiedź o. Rydzyka stała się doskonałym prezentem dla PO, można powiedzieć, że Kościół w Polsce sam dostarcza amunicji swoim wrogom.
Słowa wypowiedziane w Brukseli były ostre, ale obecna władza zrobiła już wiele w dziedzinie ograniczania wolności obywatelskich. Zatem krytyka, nawet przesadzona, nie powinna dziwić. Ale nie wartość merytoryczna słów o. Rydzyka ma tu znaczenie. Ważne jest to, że większość z nas hołduje zasadzie nie wynoszenia własnych brudów na zewnątrz. Świadomość tego, że ktoś obraża nasz rząd za granicą, że naraża nas na utratę wiarygodności – to irytuje wielu Polaków. Bo „rząd jaki jest, taki jest, ale za granicą o naszych sprawach tylko dobrze”. Bo „interes narodowy, racja stanu, bo nie wypada, więc krytykujmy u siebie, ale za granicą to żadnych takich”.
Ale pamiętajmy, że zapewne ma rację Buzek mówiąc o tym, że wypowiedź o. Rydzyka przeszła bez echa – mało kto go w Polsce słucha (wystarczy spojrzeć na niewielką popularność jego mediów), tym bardziej w Europie jego wypowiedzi nie są z napięciem wyczekiwane. Zatem szum w naszych głównych mediach nie ma zbyt wielkiego sensu. Jeśli w Brukseli nie zrobiła na nikim wrażenia, a i nas sama w sobie nie szokuje, to po co ją nagłaśniać? Ano po to, że miejsce wypowiedzi się wielu Polakom nie spodobało, więc jest doskonała okazja, żeby znowu w Kościół przywalić. Już można ruszyć z kamerą w teren i wypytywać hierarchów o ich zdanie – jak popiera, to pisowiec, jak się nie przyznaje, to też oszołom, a jak mówi że nie popiera, to też dobrze, może dzięki temu „czarni” się trochę między sobą pokłócą.
Wypowiedź o. Rydzyka nie miała żadnego sensu, bo już nie raz organizowano w Brukseli wystawy/konferencje/spotkania, które miały zwracać uwagę Europy na coś ważnego, a interesowały tylko nasze media. I tym razem było podobnie, z tą różnicą, że matołki zyskały kolejną szansę do plucia na Kościół w Polsce.
Inne tematy w dziale Polityka