O piwnicach, konsekwencjach, ofiarach i innych.
Mimo miejsca zamieszkania i związanych z tym tzw. „wiadomości z pierwszej ręki“ nie będzie o Fritzlu, o horrorze, o kazirodztwie czy martyrium bezpośrednich ofiar. Nie będzie, bo mam tego po dziurki w nosie, czyli po prostu dosyć. Każdy może sobie wziąć pierwszego lepszego z brzegu szmatławca do ręki i poczytać z wypiekami na twarzy. Chciałbym napisać o konsekwencjach i przypadkowych ofiarach tej zbrodni (zbrodni, bo mimo braku trupów ciężko to wszystko, co sie wydarzyło, nazwać inaczej) a także o tych co jak zwykle przy takich okazjach zbijają kapital na ludzkiej tragedi.
Republika Austrii. Już w tej chwili publikatory piszą zgodnie o największym skandalu w historii 2 republiki i ogromnej szkody dla tzw. „image“ kraju. W kraju, w którym dochody z turystyki stanowią niebagatelną część budżetu (prawie 30 milionów turystów rocznie lub 6% PKB) całkiem spory problem. Tak popularny w USA „dark tourism“ z pewnością nie zastąpi normalnej turystyki. Co absolutnie nie zmienia faktu, że obok koczujących na ulicach Amstetten reporterów kłębią się setki gapiów z Austrii i zza granicy. Kto widział obwarzanki gapiów przy każdym wypadku drogowym, wie o czym piszę. Dom Wolfganga Prokopila (miejsce więzienia Nataschy Kampusch) był całymi tygodniami najlepszym tłem do zdjęć pamiątkowych dla tzw. „crime scene sightseening“ turystów.
Rządząca koalicja SPÖ-ÖVP. Zapowiadana ofensywa reklamowa, mająca poprawić wizerunek Austrii, może bardzo łatwo osiagnąć skutek przeciwny od zamierzonego. Większość adresatów łatwo domyśli się związku kampanii z causa Kampusch i Fritzla. Ludzie nie są głupi a jeszcze bardziej nie lubią być jako tacy traktowani. Jak to wytłumaczyć politykom? Ile osób zaczeło omijać Belgię z powodu Dutroux?
Kanclerz Austrii. Panu Alfredowi Gusenbauerowi „wyrwało się“ na wiecu pierwszomajowym: „Wir weden nicht zulassen, dass irgendjemand glaubt, unserer Jugend eine neue Erbsunde andichten zu können“, co w dosłownej translacji znaczy: „Nie pozwolimy aby ktoś sobie myślał, że może naszej młodzieży wmówić nowy grzech pierworodny.“ Hmm? Że co proszę? Rozumiem, 1 Maja. Rozumiem asocjacje do odpowiedzialności zbiorowej i sytuacji Austrii po II WŚ. Rozumiem rozgoryczenie niektórych Austriaków po bojkocie panów Waldheima czy Heidera na międzynarodowej arenie. Rozumiem tragedię trybuna i polityka, którego notowania leżą dużo poniżej piwnic Fritzlów i innych Prokopilów. Jednak wszystko ma (powinno mieć) granice. Nie muszę chyba dodawać, że kanclerz zebrał za tę wypowiedź brawa (słabiutkie) od klakierów oraz baty i złośliwości (ostre) od mediów i polityków wszystkich kolorów.
Jurysdykcja. Jak zwykle w takich wypadkach posypały się „mądre i jeszcze mądrzejsze“ propozycje nowelizacji kodeksu karnego. Od podwojenia najwyższej kary za delikty seksualne z 15 na 30 lat, poprzez zniesiene przedawnienia na te przestępstwa do przymusowej (sic!) kastracji. To nie są propozycje blogowiczów z wykształceniem podstawowym czy np. sympatyków systemu prawnego III. Rzeszy, tylko propozycje (na serio) czołowych polityków, w tym także prawników.
Wolności osobiste i tajemnica danych osobowych. Jak w wielu krajach europejskich także w Austrii planuje się rozszerzenie przepisów, dotyczących kontroli państwa nad obywatelami i jego danymi osobistymi. Sprawa Fritzla raczej nie pomoże przeciwnikom tych procedur.
Policja. Od kilku tygodni działa komisja parlamentarna, badająca (między innymi) działalność austriackiego ministerstwa spraw wewnętrznych pod kątem układów policji ze światem przestępczym i naciskom ze strony polityki, próby tuszowania rażących błędów w śledztwie o uprowadzenie Nataschy Kampusch czy walki o władzę między najwyższymi oficerami policji, która to walka doprowadziła do zawieszeń, dymisji i procesów sądowych całej generalicji wiedeńskiej policji. Jak widać walka z „układem“ nie jest polskim wynalazkiem. Skandal wokół sprawy Fritzla może się bardzo niekorzystnie odbić na tak już niskim „image“ policji.
Stosunki międzyludzkie. Austria to kraj niezwykle tradycyjny, zaś Austriacy to ludzie z dystansem do innych a szczególnie obcych. Nawet wieloletnie znajomości i przyjaźnie sąsiedzkie często zaczynają i kończą się na płocie miedzy posesjami zgodnie z zasadą „my home, my castle“. Fakt, że przez dom Fritzla przewinęło się przez ostatnie ćwierćwiecze ponad 100 lokatorów i nikt niczego nie zauważył i nie słyszał, daje sporo do myślenia. Liczne rysunki satyryczne przedstawiaja dziś Austriaków na podobieństwo trzech małp, głuchej, ślepej i niemej. Sprawa z Amstetten może doprowadzić nie do polepszenia stosunków między sąsiadami tylko do niezdrowego śledzenia i tysięcy donosów i pomówień w imię „spokojnego sumienia“ lub zaspokojenia zwykłej ludzkiej złośliwości.
Na koniec mój ulubiony konik czyli media. To co się wyprawia, przerasta ludzką empatię i wrażliwość, o dobrym smaku i wychowaniu nie wspominając. Jeżeli była jeszcze jakaś granica wstydu to padła ona śmiercią bynajmniej nie bohaterską. Padła w chwili gdy policjanci strącali reporterów niczym dojrzałe gruszki z przyszpitalnych drzew, albo gdy ci ostatni musieli być siłą usuwani z terenu szpitala, walcząc o zdjęcia dzieci, które po raz pierwszy w życiu zobaczyły słońce, gwiazdy i zapewne fotoreporterów. Padła w chwili gdy wiekszość mediów opublikowała nie tylko pełne dane osobowe i zdjęcia sprawcy ale i jego ofiar. Padła w chwili gdy bezpłatny wiedeński brukowiec opublikował (tak przy okazji) najbardziej intymne szczegóły ze sprawy Nataschy Kampusch. Kto czyta polskie brukowce to powienien podnieść te „wypociny“ do kwadratu i dostanie doskonały obraz takowych w Austrii. Przy czym określenie „brukowa“ wydaje się być niezasłużonym komplementem na wyrost. Z jednej strony tzw. „wolność prasy“ czy szeroko pojmowana „wolność słowa“, a z drugiej zwykła ludzka godność.
PS. My wszyscy. Prawie równocześnie z Amstetten wypływa sprawa kościoła w Teksasie i dzesiątki ciężarnych czternastolatek. Na wyspie Jersej angielska policja dokonuje pierwszych aresztowań podejrzanych o zbrodnie w przytułku dla sierot, równocześnie obchodzimy smutną rocznicę zaginięcia Maggy. Rodzi się pytanie, jaka część conditio humana jest chora i to nie tylko w ojczyznie psychoanalizy. Rodzi się również pytanie jak chory jest nie tylko przemysł medialny w pogoni za małą lub wiekszą sensacją ale i jego wierna, milcząca masa odbiorców i klika polityków zbijająca kapitał polityczny na tym wszystkim.
Serdecznie pozdrawiam
If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it.
Ludzie do mie pisza :)
Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch?
Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura