Politycy jak zwykle robią nas w (przedświąteczne?) jajo. Lub przynajmniej próbują zakotłować nam w głowach. Na szczycie G20 w Londynie premier Wielkiej Brytanii pan Gordon Brown ocenił światowe wydatki budżetowe na pobudzenie gospodarki na 1100 miliardów dolarów. Prof. Arvind Subramanian z uniwersytetu Johns Hopkins i były wysoki rangą funkcjonariusz MFW twierdzi, że mówienie o tym tysiącu miliardów, kiedy dotychczas uruchomiono 5 tys. miliardów, jest „mąceniem ludziom w głowach“ a liczby podane przez Browna to zwykła „lipa“. (za Chris Giles, Finacial Times 05.04.2009)
Ale nawet ta liczba nie do końca oddaje skalę zjawiska. Bo jeżeli podliczymy wszystkie już wypłacone, zagwarantowane i planowane sumy w samych tylko USA wyskakuje na końcu mityczna liczba z piątka i dwunastoma zerami. A gdzie Europa, gdzie Azja i reszta świata?
Wszystko jedno. Tysiąc czy piec tysięcy miliardów. Dla przytłaczajacej większości z nas to i tak abstrakcja. Dlatego rozochocony arytmetyczną żonglerką pana Leskiego (z okazji partyjnych dotacji) postanowiłem się zabawić i zobrazować Wam a przy okazji także sobie, co to jest i jak wygląda 5 tysięcy miliardów USD.
Załóżmy ze pewnego pięknego dnia budzi nas rano listonosz (lub raczej cała ich armia) i wręcza nam 5000 miliardów dolarów, które jakiś nieznany nam bliżej krewniak w dalekiej Ameryce wpychał pracowicie do materacy.
Zacznijmy od praktycznej strony i zastanówmy się jak wydać powyższą sumę. Zakładając, że płacimy przy kasie jednodolarowymi banknotami i na położenie jednego banknotu na ladzie potrzebujemy 1 sekundy, to daje to po przeliczeniu całej sumy czas 158 000 lat. Czyli w kolejce przy kasie powinniśmy ustawić się już w epoce kamienia łupanego. Oczywiście praktyczniej byłoby płacić banknotami studolarowymi. Skreślamy wiec dwa zera i lądujemy obok Wandalów zabierających się do podpalania Rzymu. Też niezbyt fajnie.
Rezygnujemy z zakupów i na miękkich nogach idziemy powierzyć nasz majątek bankowi na rogu. W każdym banku jak wiadomo znajduje się nowoczesna maszynka do liczenia banknotów. Taka nowoczesna maszynka da rade nawet tysiącowi banknotów na minutę. Lekko i z paluszkiem. Znowu jednak mamy pecha. Zakładając nawet, że maszynka pracowałaby pełną parą dzień i noc, zakończyłaby liczenie naszego majątku po 95 latach. Biorąc nawet pod uwagę, że od czasów ś.p. Franciszka Józefa sporo się w bankowości zmieniło, to restrykcyjne godziny otwarcia pozostały niezmienione. A wiec też bez sensu.
Ponieważ nie udało nam się pieniędzy ani wydać ani wpłacić, pozostaje nam tylko pobawić się nimi. Pamiętam, że jako dziecko uwielbiałem moje kieszonkowe (wypłacane przez Samąsłodycz punktualnie i w drobnych monetach) ustawiać w słupki. Dlaczego? Proszę nie pytać. Nie wiem. Może to choroba wszystkich Dagobertów tego świata.
Zakładając, że studolarowy banknot ma grubość 0,07 milimetra, wychodzi nam słupek o niezłej wysokości 3500 kilometrów. Konia z rzędem i następne 5000 miliardów jak się komuś uda.
Prawda, ze ładna zabawa? Jeszcze zabawniejsza byłaby w złotówkach ale przy wahających się kursach i przelicznikach ponad moje siły.
Wszystko jedno czy w złotówkach, dolarach czy dagobertowych złotych talarach. Celem powyższej zabawy było udowodnienie, ze suma 500 miliardów jest sumą dla nas niewyobrażalną. Ani 500 tysięcy miliardów dolarów ani 5000 miliardów sekund, minut, metrów czy gramów nie mieści się po prostu w naszych głowach.
Sytuacja zmienia się diametralnie i przestaje być zabawna jeżeli podzielimy 500 miliardów przez liczbę mieszkańców USA. Zakładając, ze USA zamieszkuje plus minus 300 milionów ludzi (nie licząc nielegalnych imigrantów) to wychodzi na głowę (od nowonarodzonego do stulatka) po prawie 17.000 dolarów. I ta suma jest już dla każdego wymierna. Dlaczego mało zabawne? Proste. Dlatego, że te 17.000 USD nie jest podarkiem dla każdego mieszkańca USA lecz ... wekslem pod zastaw. W najgorszym wypadku rachunkiem, który prędzej czy później, chcąc nie chcąc, będzie musiał zapłacić.
Dawno, dawno temu, „posiadać pieniądze“ oznaczało że można je w każdej chwili wymienić na ziemię, budynki czy szlachetne kruszce. W dzisiejszych czasach wartość pieniądza jest oparta na naiwnej wierze. Wierze na wymienialność w przyszłości, przy czym jedynym zabezpieczeniem wartości pieniądza jesteśmy my sami i nasze uciułane (lub nie) grosze.
PS. Miało być dzisiaj o patriotyzmie. Lub raczej o odmiennym praktykowaniu patriotyzmu w różnych europejskich krajach. Miało ale nie jest. Tekst „Kamerad Kurt Waldheim“ powędrował do archiwum i poczeka na lepszą okazję (lub w proch się obróci). Po długim namyśle uznałem tekst za zbyt, jak na Niedzielę Palmową, prowokacyjny i kontrowersyjny.
Rock'n'roll
If I could stick my pen in my heart I'd spill it all over the stage Would it satisfy ya or would slide on by ya? Or would you think this boy is strange? Ain't he strayayange? If I could win you, if I could sing you a love song so divine. Would it be enough for your cheating heart If I broke down and cried? – If I criyiyied. I said I know it's only rock and roll But I like it.
Ludzie do mie pisza :)
Czy ty Lubicz złamany ch..u nie powinieneś trzymać fason jak prawdziwy komuch?
Twoje agenturalne teksty (z których jesteś znany) dawno wystawiły ci świadectwo.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka