LucjanZgoda LucjanZgoda
56
BLOG

W góry…

LucjanZgoda LucjanZgoda Polityka Obserwuj notkę 3

No i z Marysią pojechaliśmy na wakacje, w Tatry, to znaczy do Zakopanego. Budowa za nami, dzieci za nami, teściowe za nami, polityka za nami… Teraz już tylko grań Krupówek. Sklepy, pizzerie, cukiernie, artyści malują węglem portrety na zamówienie i obrazki kolorowe przedstawiające góry o zachodzie słońca. Panie i panowie, najczęściej z Warszawy, z „Wyborczą” w dłoni, eleganccy, zadowoleni, światowi, ubrani modnie, sportowo, spacerują deptakiem wyłożonym kostką z prawdziwego, górskiego granitu, wśród lamp ulicznych niewiadomo czemu krzywych. A wszystko to solidnie zalane betonem. Sprzedają tutaj watę na patyku, skarpety, biustonosze, narty, obrazki z papieżem, owcze oscypki z krowiego mleka, wojskowe rosyjskie lornetki, swetry z prawdziwej góralskiej waty. A nasz hotel piękny, orkiestra góralska gra, skrzypce, kapelusze, muszelki, dekolty, wąsy, flaszki, ciupagi, pośladki. Co dzień dyskoteka do rana, wesoło, gwarno. A jak się człowiek z tego gorącego kotła wyrwie, to wchodzi w chłód i ciszę nocy. Tylko jakieś światełka w oddali, mgły się ścielą po polach, psy szczekają. Wówczas wspiera się człowiek o świerk i sika. Spojrzy w górę, a tam, na tle rozgwieżdżonego nieba Giewont ogromny jak rycerz śpiący. Niby go nie ma, a jest przecież. Już tydzień odpoczywamy. Ja piwo piję, Marysia się opala. Trochę utyła. Ja też. Marysiu, mówię, jak tak dalej pójdzie, to już nigdy na drabinę nie wejdę ani sam sznurówek sobie nie zawiążę. Chodźmy w góry! Kupiłem jej klapki, sobie tenisówki. Wstaliśmy bardzo wcześnie. Na horyzoncie rozciągały się różowo - filetowe pasma gór, jak wielka, radosna obietnica. A potem zanurzyliśmy się jak w akwarium, w zielony półmrok lasów, gdzie po pniach drzew wędrowały pierwsze smugi słońca. I jeszcze wyżej i wyżej. Aż stanęliśmy pod Kozimi Wierchami, w górskim załomie. Otoczyła nas kamienna głusza, żleby wgryzające się w brudne płaty śniegu, cierpki zapach skalnych mchów, zielonych jak patyna na kościelnej wieży. Patrzymy z Marysią na góry, a góry na nas. Milczą. My też milczymy. Są zasadnicze, poważne, a jednocześnie uczciwe i opiekuńcze. Jak dobry ale surowy ojciec. Wiesz co Lutek – mówi Marysia - pomódlmy się.

 

LucjanZgoda
O mnie LucjanZgoda

Jestem miły.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka