Ludwik Skurzak Ludwik Skurzak
274
BLOG

Teorie mainstreamu drugiego obiegu

Ludwik Skurzak Ludwik Skurzak Polityka Obserwuj notkę 1

Rząd Donalda Tuska zalicza wpadkę za wpadką, a i tak w żaden sposób nie wpływa to na wzrost poparcia dla PiS-owskiej opozycji. Usłużni dziennikarze z drugoobiegowego mainstreamu /tak to chyba trzeba nazwać, skoro mają siebie za wielką i gnębioną alternatywę, a w istocie są jedynie sługusami PiS-owskiej części symbiotycznego duopolu tworzącego władze publiczne PO-PiS-u/ starają się za wszelką cenę dorobić do tego jakąś mądrą teorię.

Analiza na podstawie bieżących uwarunkowań jest ryzykowna. Zbyt trudno byłoby ominąć konieczność ustosunkowania się do metody politycznej Jarosława Kaczyńskiego, jeszcze ciężej wpierać wyborcom, że dobre dla Polski byłoby przejęcie władzy przez ludzi z jego najbliższego otoczenia. Przyczyn niepowodzeń trzeba więc szukać w mechanizmach bardziej wzniosłych, historycznych i wręcz systemowych.

Jedną z ulubionych opowieści, którą serwuje się pseudoprawicowej gawiedzi w tym miejscu, jest ta o lemingach, kierowanych przez media, jak w czasach PRL-u. Kolejną edycję tej egzegezy serwuje nam jeden z mistrzów gatunku, Rafał Ziemkiewicz w ostatnim numerze Uważam Rze. Lemingi nie chcą głosować na PiS, bo oglądają telewizję. Tak, jak w czasach PRL Polacy kochali generała Wojciecha Jaruzelskiego, bo manipulował nimi zły Jerzy Urban. „Twierdzić, że PiS ponosi jakąś część odpowiedzialności za bajzel w przychodniach i aptekach bo 'też był przy uchwalaniu tej ustawy', to cynizm i perfidia tej miary, jak gdyby Gierek oskarżał, że za jego bankructwo współodpowiadają Kuroń i Geremek, bo przecież KOR też był przy zaciąganiu tych długów i nie udowodnił, żeby miał jakikolwiek alternatywny projekt rozwoju gospodarczego” - oburza się Rafał Ziemkiewicz.

Frustracja wyziera z tego tekstu Ziemkiewicza i wielu podobnych spisanych przez pokrewne mu PiS-owskie dusze. Ciekawe jednak, czy efekty ich działalności nie będą dla nich jeszcze bardziej zaskakujące. Mechanizm porównywania obecnej sytuacji z PRL-em ma na celu imputowanie odbiorcom, że PO jest tym samym co władze PRL-u. Co będzie jednak, jak czytelnicy zaczną wyciągać inny wniosek - że nie lubiany PiS jest tym samym, co ówczesna opozycja? Stąd już tylko krok do wniosku, że jeżeli PiS jest ówczesną „Solidarnością”, to może ta komuna nie była taka zła... Bardzo jestem ciekaw, czy Rafał Ziemkiewicz naprawdę tego nie rozumie?

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest jednak co innego. Rafał Ziemkiewicz i jemu podobni gotowi są tworzyć takie bardzo ryzykowne propagandowe teorie, by tłumaczyć nieudolność swoich ulubieńców z PiS. Ci sami ludzie bardzo się jednak oburzą, gdy ktoś im powie, że są jedynie PiS-owskimi paputczikami. Tak samo dobrymi, jak ich koledzy, którzy obsługują PO, która przecież bez politycznego alibi w postaci PiS nie mogłaby się cieszyć poparciem Polaków ani dnia dłużej.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka