lugola lugola
296
BLOG

Wyprawka, czyli nędza

lugola lugola Polityka Obserwuj notkę 0

Śniło mi się dzisiaj - to nie żart - że Donald Tusk został przyłapany w intymnej sytuacji z jakimś facetem. Zdjęcia gołego premiera i jego kochanka pokazano w prasie. Co z tego wyniknęło, nie mam pojęcia, bo obudził mnie komar. A gdy znowu zasnęłam, przyśniło mi się, że Bronisław Wildstein zginął, porwała go ogromna fala, wszystcy płakali na jego pogrzebie.

Obudziłam się w pewnym szoku, bo takich snów nigdy dotąd nie miałam, a ostatnio nawet nie mam czasu interesować się polityką. Więc skąd ten śmietnik w mojej głowie?

Bardzo możliwe, że przyczyną tych koszmarów była trauma spowodowana jakże prozaicznym, na pozór, zajęciem: kupowaniem wyprawek szkolnych dla dzieci.

Mam dwoje dzieci w wieku szkoły podstawowej. 1 września rozpoczynają kolejny rok nauki w szkole, którą obecna minister określa jako "skuteczną, przyjazną i nowoczesną". Przyjrzyjmy się więc tym trzem przymiotnikom, które mają być synonimami edukacji naszych dzieci.

Skuteczna.

Co to w ogóle znaczy: skuteczna edukacja? Podliczyłam swoje lata nauki i wyszło mi, że przez 21 lat zdobywania wykształcenia nie zetknęłam się z takim określeniem. Owszem, można skutecznie wykuć regułki na egzamin, można skutecznie unikać spotkania z profesorem. Ale co znaczy ta skuteczna edukacja w szkole podstawowej? że dzieci nauczą się czytać i pisać? To chyba po to w ogóle powstały szkoły, dodawanie do tego ideologi skuteczności może jedynie sugerować, że dzieci w Polsce XXI wieku muszą pokończyć szkoły skutecznie, wszystkie bez wyjątku, bez względu na to, czy opanowały sztukę pisania i czytania (potwierdzają to moje obserwacje profilu FB znanej mi absolwentki szkoły podstawowej, od września gimnazjalistki. Ani ona, ani żaden jej rówieśnik z FB nie potrafi napisać nawet krótkiego, prostego zdania w języku polskim, nie umieszczając przynajmniej dwóch błędów ortograficznych)

Nowoczesna

w mojej skromnej ocenie nowoczesność obecnej szkoły to możliwość bezkarnego wkładania kosza na śmieci nauczycielom, przez uczniów, którzy dzięki owej nowoczesności mają tylko prawa, natomiast większość z nich nie słyszała nawet brzmienia rzeczownika "obowiązek", nie mówiąc już o rozumieniu, co to znaczy. Nowoczesna dzisiejsza szkoła, to ta sama szkoła, jaką pamiętam z lat 80-tych: bieda, smród, ciągle brakuje na wszystko funduszy, nauczyciele zblazowani - w najlepszym wypadku, bo jeśli nie zblazowani i cyniczni, to zastraszeni przez nowoczesnych uczniów i ich jeszcze nowocześniejszych rodziców.

Przyjazna

Wydałam wczoraj na dwie wyprawki 1120 zł. Kupiłam: dwa komplety podręczników, dwie książki do angielskiego, dwie książki do religii, dwa komplety zeszytów, okładek. Dwa nowe plecaki (z półki tych tańszych), kredki, bloki rysunkowe, papier kolorowy, kleje, farbki. Tyle. Piórniki zostały z roku poprzedniego.

To w sumie wystarczy do komentarza pod tytułem "przyjazna szkoła", ale dodam, że we wrześniu czeka mnie jeszcze wydatek: ubezpieczenie (x2), rada rodziców, składki klasowe (ryzy papieru, ręczniki papierowe, mydło, husteczki etc). Szkoła - przynajmniej nasza - nie oferuje żadnych zajęć dodatkowych niepłatnych. Owszem, jest karate, szachy, jakaś ceramika - wszystko płatne dodatkowo. Nawet za zajęcia z muzyki (raz w miesiącu) płaciliśmy w zeszłym roku.Przynajmniej raz w miesiącu wyjście do kina, do teatru, na wycieczkę. Wszystko płatne.

Po co ja to piszę? Czy ja żałuję swoim dzieciom na teatr? Na kredki?

Nie, ja tylko pokazuję przyjazność polskiej szkoły. Współpracę MEN-u z, na przykład Ministerstwem Pracy czy Ministerstwem Kultury. Współpracę, której  nie ma.

Ja mam to szczęście, że nie musiałam lecieć po kredyt do Providenta (ostatnio nasiliły się reklamy tej instytucji w tv), ani do innej lichwy. Ale ja mam "tylko" dwoje dzieci. A ci co mają więcej i zależy im na porządnym wychowaniu, niech sie sami martwią.

Polska edukacja......księgarze zarabiają tylko raz w roku, w końcu sierpnia. Gdyby nie sprzedaż podręczników, prawdopodobnie księgarnie zupełnie zniknęłyby z naszego krajobrazu. Tak to edukuje się nasza młodzież z pomocą tych drogich podręczników - tak sie uczą, że potem zupełnie nie wiedzą, co to jest książka, do czego służy. Najdłuższy tekst czytany przez nich to sms od przyjaciela.

To by było na tyle. Nędza. Nie tylko materialna.

lugola
O mnie lugola

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka