Święto Pracy jest chyba jednym z najbardziej kontrowersyjnych świąt w naszym kalendarzu państwowym. Nieodwołalnie przywołuje skojarzenia z minionym ustrojem komunistycznym i osławionymi manifestacjami. Jego geneza wywodzi się z XIX wieku i głośnych strajków robotniczych w dużych miastach Stanów Zjednoczonych, których celem było wprowadzenie ośmiogodzinnego dnia pracy. Samo świeto zostało ustanowione w 1889 roku przez II Międzynarodówkę Socjalistyczną, w skład której wchodził nurt ideowy, z którego później wyłonili się komuniści.
Sondaż Gfk Polonia przeprowadzony dla "Rzeczpospolitej" wskazuje, że 74% Polaków jest za obchodzeniem Święta Pracy. O ile to można w sumie zrozumieć z racji przyzwyczajenia, to już wskazywanie tego święta jako najważniejszego spośród świąt państwowych zaraz za Dniem Niepodległości i dniem uchwalenia Konstytucji 3 maja, jest dla mnie nieco szokujące. Komunistyczne święto (choć uchwalone dla uczczenia chwalebnych wydarzeń), wygrywa w świadomości Polaków ze Świętem Wojska Polskiego. Rozumiem przywiązanie, ale może jednak warto byłoby zastanowić się nad ustanowieniem dnia wolnego od pracy w jakimś innym terminie? Dla przykładu 2 maja w Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, żeby utrzymać nienaruszony długi weekend majowy. Zasadniczo nic by się nie zmieniło (urlop przecież można wziąć 1 lub 4 maja zamiast 2), a pozbylibyśmy się kolejnego symbolu komunizmu z naszego życia publicznego, co popieram z racji tego, że jestem zadeklarowanym antykomunistą.
Życzę wszystkim miłego długiego weekendu majowego.
Inne tematy w dziale Polityka