Naoczny Obserwator Naoczny Obserwator
115
BLOG

Kultura tolerancji

Naoczny Obserwator Naoczny Obserwator Społeczeństwo Obserwuj notkę 0
Poprawność polityczna, tolerancja i dyskryminacja, mowa nienawiści.

image


Wykorzystywane często przez środowiska lewicowe hasła tolerancji i dyskryminacji stosowane są przez nie bardzo wybiórczo (elastycznie do potrzeb). Przedstawiciele tych środowisk bez mrugnięcia okiem przemilczają jedne formy dyskryminacji, jednocześnie głośno potępiając inne. Zamiast wszechobecnej tolerancji prowadzi to do coraz wyraźniejszego antagonizowania się różnych grup społecznych. W połączeniu z powszechnie panującą (oczywiście w realiach społeczeństw liberalnych) poprawnością polityczną, tworzy się jeden właściwy, niepodważalny model zachowania i postępowania. Upolityczniona zachodnia kultura masowa (która dzięki nowym technologiom rozlewa się po całym globie) produkuje miliony jednostek o ograniczonym horyzoncie ideologicznym, które tolerują i walczą o tolerancję tylko tego, co uznawane jest za warte tolerowania (przez wyznaczające standardy liberalne władze i media), natomiast zaciekle zwalczają wszelkie rodzaje odmiennych postaw i niepopularnych poglądów. Z jednej strony niosą na sztandarach tolerancję do kwestii rasy czy orientacji seksualnej z drugiej strony z łatwością depczą różnorodność przekonań, nie akceptują innych punktów widzenia, czy wyboru stylu życia (czyli kwestii, które tak naprawdę odróżniają nas od siebie jako jednostki ludzkie, dlatego warte są szczególnego poszanowania). Dobrze jest to widoczne w debacie publicznej lub w wirtualnej rzeczywistości, gdzie nie trudno jest doświadczyć ostracyzmu i nienawiści tylko za przedstawienie odmiennego punktu widzenia. Za wygłaszanie niepopularnych tez w minutę można trafić do odpowiedniej szufladki z rosyjskimi agentami, moherowymi beretami czy głosicielami teorii spiskowych (oczywiście pokusa piętnowania cechuje także część rzekomo oświeconej drugiej strony wyzywającej oponentów od lewaków czy lemingów, co także wiele o nich mówi).


Mimo funkcjonowania w systemie określanym jako „najlepszy z wymyślonych” niewiele w pewnych kwestiach zmieniło się od dekad. Mechanizmy kulturowego i politycznego nacisku wywierają presję na każdego, kto za bardzo odstaje światopoglądowo od normy. Żyjący mają przeciwko sobie cały przemysł, który ma skierować ich na tory unifikacji. Patrząc choćby na Stany Zjednoczony czy Europę Zachodnią można stwierdzić, że przewodzące im od lat formalnie lub nieformalnie liberalne obozy prześcignęły już w tej materii - wykorzystując zamiast kija marchewkę - swoich dawnych nauczycieli, towarzyszy z ZSRR. Narracja jest tak skonstruowana, że każdy kwestionujący obecny porządek, uznany zostaje przez otoczenie za radykała, a przez władze za podżegacza do buntu, za szkodnika na ciele demokracji. Raczej niewielu pochwali Cię za odwagę do wyrażania kontrowersyjnych poglądów i samodzielne myślenie, większość Cię zignoruje, a część będzie Tobą gardzić. Świadomość tego zachęca do podążania za stadem, którego opuszczenie naraża cię na ośmieszenie, izolację, na los towarzyskiego wyrzutka. To jedna z form dyskryminacji, o której głośno się nie krzyczy. Widzimy więc w koło całe masy ludzi uważających się za indywidualistów, lecz myślących i zachowujących się w określony sposób, nie przekraczających pewnych bezpiecznych granic, poza którymi zostaliby uznani za zacofanych dziwaków. Tańczące dla poklasku niedźwiadki, startujące w wyścigu szczury, czy harujące w pocie czoła muły utrzymujące elity rządzące, media i korporacje, wszyscy więzieni przez współczesne formy kontroli, z nowymi technologiami oraz wszystkimi dobrodziejstwami jakie one przyniosły na czele. Jedną z nich jest absurdalny w dużej części kanon tolerowanych zachowań i poglądów określany jako poprawność polityczna. Choć jednym knebluje ona usta i wiąże ręce, jej tubą propagandową jest przemysł informacyjno-rozrywkowy, zaciekle walczący o wolność i tolerancję. Jak wiadomo wszystkim, na szczególne względy mogą liczyć różne grupy mniejszościowe - wszelkie formy krytyki pod ich adresem odbierane są jako ksenofobia i nawoływanie do nienawiści - dotyka to polityków, dziennikarzy, oraz zwykłych ludzi, którym przyczepia się łatki nacjonalistów, rasistów, czy neofaszystów choćby za manifestowanie przynależności narodowej lub za sprzeciw w kwestii rozrastających się przywilejów dla mniejszości rasowych, religijnych czy tych spod znaku tęczy.


Kilka lat temu pisałem o kwestii dyskretnego przemycania ideologii LGBT do produkcji animowanych dla dzieci (https://tiny.pl/9871x) - dzisiaj lejce zostały puszczone i wplatanie tego typu treści w scenariusze bajek, gier wideo i filmów stało się obowiązującą normą, prowadząc do prezentowania na ekranach alternatywnej rzeczywistości, w której proporcje obecności różnego rodzaju mniejszości kłują w oczy nawet mocno tolerancyjnych i otwartych odbiorców. Tendencję tę usankcjonowały przyjęte niedawno przez Amerykańską Akademię Filmową zasady dotyczące kryteriów doboru ekipy i obsady filmów ubiegających się o miano najlepszego filmu (według nich produkcja by móc startować w tej kategorii musi spełnić odpowiednie wymogi dotyczące różnorodności – minimum 30% zatrudnionych muszą stanowić kobiety, mniejszości rasowe, mniejszości seksualne oraz niepełnosprawni, jeśli chodzi o aktorów pierwszoplanowych minimum jeden z nich musi reprezentować mniejszość etniczną lub rasową, a postacie drugoplanowe mniejszości LGBT i osoby niepełnosprawne). W podobnym kierunku zmierzają twórcy animowanych obrazów – w niedawnym oświadczeniu obecna Prezes studia Disneya, zapowiedziała zwiększenie odsetka mniejszości rasowych i seksualno-płciowych w nowych produkcjach tego studia do 50%.


Choć kultura zawsze walczyła z nietolerancją i wszelkimi przejawami ucisku w najróżniejszych okresach dziejów, to za przekaz odpowiadali głównie artyści, gdy do głosu dochodzili politycy i ideolodzy przeradzało się to w czystą propagandę, jak w kinie Goebbelsa. Obecnie stosuje się podobne techniki upolityczniania kina, które krępują swobodę kreowania obrazów, przynajmniej tych wielkobudżetowych. Dotyczy to także małego ekranu i popularnych ostatnio platform streamingowych. Co do produkcji nowych obrazów wytyczne są jasne (widzimy więc na ekranie czarnoskóre postacie od Spidermana po Królową Anglii), teraz przyszła kolej na ocenzurowanie już istniejących. Za kulisami trwa zażarta debata dotycząca losu filmów i seriali, których nie da się już poprawić (chodzi o te niezawierające mniejszościowego pierwiastka, prezentujące „supremację” białych heteroseksualnych osobników). Część środowiska naciska, aby seriale jak np. „Przyjaciele” zniknęły z tego typu serwisów. Powstaje powoli swoisty indeks zakazanych dzieł, podobnie jak za świętej inkwizycji.


Oczywiście tego rodzaju symboliczne działania wychodzą szeroko poza świat kina i telewizji, a przedstawiłem je jako przykłady widocznego echa negatywnych zjawisk i procesów zachodzących w świecie, od których nie sposób ich odrywać. Wydawać się może, że ruchy mniejszościowe dysponują mocną legitymizacją społeczną, skoro mają taką siłę przebicia, jak to zwykle jednak bywa są tylko jednym z narzędzi wykorzystywanych przez potężniejszych graczy między innymi do realizacji planów powolnego rozkładu państw narodowych będących przeszkodą przed zagarnięciem resztek wolności i kapitału mieszkańcom tej planety (oczywiście tym, którzy je posiadają) przez kiełkujący neoliberalny centralny ośrodek władzy światowej. Przy biernej postawie lokalnych polityków i obywateli oddziałują oni na większość aspektów naszego życia - pod pretekstem wolności i tolerancji wpływają na kwestie edukacji i kultury, „chroniąc” zdrowie publiczne pozbawiają nas praw, zasłaniając się bezpieczeństwem ograbiają nas z prywatności, za fasadą ochrony klimatu rozgrywają politykę energetyczną. Parasol ochronny nad tymi działaniami roztacza w końcu poprawność polityczna, która stała doskonałą bronią do zamykania ust wszystkim tym, którzy próbują przeciwstawiać się presji i kierunkowi zmian.


Dla otumanionych nadmiarem emocjonalnego bełkotu medialnego ludzi wszystko jest czarno – białe i to niezależnie od tego, którego kanału telewizyjnego są fanami (sztucznie utrzymywane podziały na lewicę i prawicę tak na prawdę przestały istnieć – płytkie spory ideologiczne, które jeszcze między nimi trwają toczą się o sprawy mało istotne z punktu widzenia przyszłych losów świata) – widownia choć na pozór spolaryzowana (dzięki sprawiającym wrażenie zaciekle ze sobą walczących politycznych aktorów) została wytresowana i wtłoczona w nowe mentalne ramy (co dobre, a co złe, kto przyjaciel, a kto wróg), a przez co podporządkowana władzy, technologii, kulturze. Żyjąc w względnie komfortowych warunkach, karmieni na przemian strachem, nadzieją i pożądaniem staramy się wszakże odrzucać myśli, że władze mogą działać wbrew naszym interesom. W tej wierze całe narody podążają powoli jedyną słuszną drogą do społecznej i cywilizacyjnej niedołężności. 
https://naocznyobserwator.blogspot.com

Łukasz Studnicki - znajdź mnie na https://naocznyobserwator.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo