Naoczny Obserwator Naoczny Obserwator
187
BLOG

Nowy, zielony świat. Cz. 1

Naoczny Obserwator Naoczny Obserwator Polityka Obserwuj notkę 5
Protesty rolników, Zielony Ład, Fit for 55, Zielona transformacja

   Fala rolniczych protestów w Europie nie opada, choć KE deklaruje wycofanie się z realizacji części założeń Zielonego Ładu, którego projekt za wywołanie protestów w dużej mierze odpowiada. Sznury ciągników blokujących drogi i obornik rozrzucany w centrum miast wymusiły pewne ustępstwa na rzecz rolników, ale w niewielkim stopniu przyczyniły się do zawiązania się szerszej debaty dotyczącej Zielonego Ładu oraz innych zielonych projektów dla Europy i konsekwencji ich wprowadzenia. Choć w mediach relacji z protestów nie brakuje, to więcej w nich skupienia na utrudnieniach w ruchu, niż na kluczowej kwestii przyczyn samych protestów. Przypomnę więc w kilku zdaniach czym Zielony Ład tak mocno oburzył europejskich rolników: według pierwotnych założeń projektu do 2030 roku gospodarstwa UE muszą ograniczyć o co najmniej 50% stosowanie środków ochrony roślin, a o 20% stosowanie nawozów, co w ocenie rolników w znaczący sposób zmniejszy ilość wytwarzanych plonów, doprowadzając do kolejnego wzrostu cen lokalnie produkowanej żywności, zmniejszenia jej konkurencyjności i dalszego wzrostu importu plonów spoza Unii. Dodatkowo wykorzystywane grunty rolne w 25% mają zostać zagospodarowane pod uprawy ekologiczne (a kolejne 4% gruntów przywrócone naturze). Wiąże się to de facto nie tylko z wyłączeniem części z nich z produkcji tzw. wielkoprzemysłowej, ale często z jakiejkolwiek produkcji – obecnie w Europie średnio około 9-10% areału wykorzystywane jest pod produkcję ekologiczną i nierealnym wydaje się spełnienie kryteriów KE w ciągu zaledwie 6 lat (dla polskich rolników w szczególności - produkcja ekologiczna w Polsce to około 3-4% całości produkcji) nie mówiąc o kosztach takiej transformacji.

   Europejskie rządy, które ochoczo przystąpiły do wprowadzania założeń Zielonego Ładu, pod naciskiem rolników zaczęły się z niego powoli wycofywać (wspomnieć należy tutaj Holandię, największego w Europie eksportera żywności, przez którą w ostatnich latach przetoczyły się bodaj największe protesty rolników - rząd w Hadze już wcześniej, bo pod koniec 2021 roku, na własną rękę wprowadził plan redukcji emisji tlenków azotu o połowę do 2030 roku, min. poprzez likwidację i przymusowe wywłaszczenie tysięcy gospodarstw rolnych). Odsuwanie realizacji założeń Zielonego Ładu w czasie przez poszczególne kraje nie rozwiąże jednak problemu, jeśli zarządzenia nie zostaną cofnięte na poziomie administracji UE, na co – poza pewnymi ustępstwami – nie ma co liczyć. Na razie KE postanowiła zawiesić temat ograniczeń co do stosowania środków ochrony roślin (jak powiedziała U. Von der Leyen nie oznacza to, iż KE porzuca tę kwestię, co tłumaczę jako zawieszenie jej procedowania do czasu wygaśnięcia protestów rolników) a także wycofania przymusu ugorowania części gospodarstwa (wspomniane 4% objęte zakazem prowadzenia jakiejkolwiek produkcji rolnej, w tym zakaz wypasu i koszenia) na rzecz dobrowolnego jego wyłączenia z produkcji (za uczynienie czego rolnicy będą otrzymywać dopłatę w wysokości około 126 euro za hektar). Zamiast kija będzie więc marchewka w postaci dopłat, które w końcu udobruchają blokujących drogi rolników. A co z konsumentami? Ostatecznie tak czy inaczej za to zapłacą (finansując wprowadzane reformy, skutki reform, bądź kary za nieśpieszne ich wprowadzanie w postaci jakiegoś nowego podatku emisyjnego od produkcji rolnej, tak jak ma to miejsce w przypadku energetyki).

   Tu dochodzę do drugiego punktu moich rozważań – okresu w jakim wprowadzany jest Zielony Ład. Czas na wprowadzanie koniecznych reform (gdyby omawiane za takie uznać) nigdy nie jest odpowiedni, ale obecny czas jest chyba najmniej odpowiedni ze wszystkich, w sytuacji gdy wojna rosyjsko-ukraińska, doprowadziła do mocnych zawirowań w przepływie i dostępie do płodów rolnych nie tylko w Europie ale i na świecie. Blokada portów na morzach Czarnym i Azowskim zmusiła Ukrainę (a raczej zagraniczne koncerny i lokalnych oligarchów trzymających łapę na tamtejszym rolnictwie) do szukania nowych dróg eksportowych, przez/do Polski i Europy, co automatycznie przełożyło się na spadek cen skupu polskich produktów rolniczych. Jedną z przyczyn protestów (głównie w Polsce, ale nie tylko) jest właśnie bezcłowy import ukraińskich płodów rolnych. Problemem nie jest tylko cena - kraje członkowskie UE jeszcze przed wprowadzeniem Zielonego Ładu swoją produkcję opierały na wysokich standardach jakości żywności, ochrony środowiska i traktowania zwierząt w przeciwieństwie np. do Ukrainy, gdzie takich standardów nie ma. Obostrzenia i dalsze śrubowanie standardów w krajach UE, które przewiduje Zielony Ład, przy niekontrolowanym napływie produktów spożywczych z krajów, które nie przestrzegają żadnych norm i standardów już przynosi konsekwencje. Brak rynku zbytu na lokalne produkty w 2024 roku przyczyni się do zmniejszenia zasiewów i produkcji żywności w Europie, a konsument - wbrew temu co zakłada Zielony Ład - otrzyma produkt gorszej jakości zza wschodniej granicy. Niestety argumenty te nie trafiają do władz UE – niecałe dwa tygodnie temu (09.04.2024) komisja ds. handlu międzynarodowego w PE zaakceptowała przedłużenie zwolnienie ukraińskiej żywności z ceł do czerwca 2025 roku.

  Jest to kolejny przykład, kiedy UE działa wbrew własnym interesom, gdy w ramach walki ze zmianami klimatu wykańcza swój przemysł. Tak jest już z wspomnianą zieloną energetyką i zielonym przemysłem samochodowym – dziś to Chiny produkują dla Europy samochody elektryczne, panele słoneczne i wiatraki, trując przy tym planetę jak do tej pory, a przy okazji wygrywając z Europą wojnę gospodarczą. Ta sama droga czeka przemysł spożywczy. Za te projekty gwarantujące nam komfort czystego powietrza i czystych sumień zapłacimy ogromną cenę (dalsza inflacja, stagnacja gospodarki, bezrobocie), którą nie wiem czy posiadająca ogromne ambicje, ale biedniejąca Europa będzie w stanie udźwignąć. Jeśliby nawet zakładać tylko dobrą wolę rządzących, dla których zdrowie ludzi i planety byłoby priorytetem (co jest pobożnym życzeniem) to trzeba zadać pytanie czy wprowadzenie takiego drastycznego planu nie spowoduje więcej szkód niż pożytku. Fakt, rolnictwo wielkoprzemysłowe niekorzystnie wpływa na klimat, a przede wszystkim drastycznie obniżyło jakość żywności i trzeba temu przeciwdziałać. (wspomnę tutaj także o innych szczytnych założeniach Zielonego Ładu jak obniżenie wykorzystania antybiotyków w hodowli zwierząt, czy poprawy warunków ich bytowania). Pytanie tylko czy zmiany te sprawią, że żywność stanie się zdrowsza, a jeśli tak, to kogo (po opłaceniu rachunku za zieloną energię i raty za samochód elektryczny) na tą zdrową żywność będzie stać. Cdn.

https://naocznyobserwator.blogspot.com/


Łukasz Studnicki - znajdź mnie na https://naocznyobserwator.blogspot.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka