Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
5338
BLOG

Donald Tusk - arcymistrz demagogii

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 110
Pan premier jest mistrzem demagogii i bezlitośnie wykorzystuje błędy przeciwnika, grając na emocjach ludu. W czwartek pokazał to, występując w Sejmie. Jeśli PiS nie zejdzie z linii strzału, może się to dla niego fatalnie skończyć.

Czy da się połączyć sprawę dodatkowych pieniędzy dla niepełnosprawnych i sytuacji panów Kamińskiego i Wąsika? Oczywiście – o ile jest się mistrzem demagogii.

Donald Tusk mistrzem demagogii jest. Mistrzostwo w tej konkurencji polega zaś nie tylko na sprawnym operowaniu demagogicznymi chwytami, lecz również na bezlitosnym wykorzystywaniu słabości przeciwnika. Tych słabości jest wiele.

Najpierw przypomnijmy, czym jest demagogia. Słownikowa definicja (ze „Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem” Władysława Kopalińskiego) brzmi: „Polityk, działacz, głoszący hasła obliczone na łatwy efekt, poklask, schlebiający masom, szafujący próżnymi obietnicami, budzący nieziszczalne nadzieje, wysuwający w imieniu mas żądania nie do spełnienia”. Oczywiście nie wszystkie te cechy muszą pojawiać się jednocześnie, aby można było mówić o demagogu. Słowo pochodzi z greckiego demagogos, a to z kolei od demos – „lud” oraz agogos – „przywódca”. Demagog to zatem, epistemologicznie rzecz biorąc, „przywódca ludu”.

Oskarżenie o demagogię jest przez polityków bardzo często rzucane wobec innych polityków, przy czym nic to oczywiście nie znaczy. Złodziej krzyczy: „Łapaj złodzieja!”. Tak się niestety składa, że zdecydowana większość polityków w dobie mediokracji, emocjokracji czy idiokracji – jak kto woli – to faktycznie demagodzy, spełniający na ogół po kilka kryteriów z podanej wyżej definicji.

W czwartek mogliśmy się przekonać w praktyce, jak to wygląda w wykonaniu przywódcy, który przeżywa aktualnie swój czas tryumfu. Tego dnia w sejmie rozpatrywany był obywatelski projekt ustawy o zmianie ustawy o rencie socjalnej. To sprawa, która w czasie rządów PiS była cynicznie wykorzystywana przez jego przeciwników. Przedstawicielką wnioskodawców była pani poseł Iwona Hartwich z Koalicji Obywatelskiej, która w Sejmie poprzedniej kadencji znalazła się, budując swoją karierę na tej właśnie sprawie i organizowanym przez siebie proteście w Sejmie VIII kadencji.

Projekt teraz do Sejmu trafił, a na sejmowej galerii było kilkoro niepełnosprawnych. I to do nich właśnie zwrócił się szef rządu z sejmowej mównicy, do swoich słów dodając odpowiednią gestykulację:

Warto angażować się w życie publiczne, żeby doczekać momentu takiego jak ten dzisiaj, kiedy widzę na twarzach, na których rzadko gości uśmiech, taki autentyczny uśmiech szczęścia, bo ci, którzy są najsłabsi, ci, którzy są poszkodowani, ci, którzy tak często byli pogardzani przez władzę, mają dzisiaj ten swój czas, ten swój dzień. (Oklaski) Rodzice i opiekunowie osób z tymi najcięższymi niepełnosprawnościami to nie jest najsłabsza grupa społeczna, to jest najsilniejsza grupa społeczna. Nikomu nie musicie dziękować. Byliście właściwie na każdym moim spotkaniu przez ostatnie 2 lata, chociaż dla was przejechanie czasami nawet kilkuset kilometrów, żeby powiedzieć to, o co wam chodzi, to wysiłek nieporównanie większy niż dla niby-silniejszych. Dzisiaj chcę to powtórzyć – to wy jesteście najsilniejsi. […] Nie chciałem na to zwracać uwagi, ale tak nieszczęśliwie się składa, że siedzę bardzo blisko pana prezesa Kaczyńskiego, w linii prostej pewnie 1,5 m. Czasami słyszę, co mówi. Kiedy przemawiał pan minister Kołodziejczak i zwrócił się do pana prezesa Kaczyńskiego per „panie Kaczyński”… pan prezes Kaczyński odpowiedział mu: „ty gówniarzu”. Mówię o tym dlatego, bo pół godziny później, kiedy wyszła na tę mównicę przedstawicielka tysięcy rodzin, które zbierały z takim trudem podpisy pod ustawą, która ma pomóc, ulżyć tym najbardziej poszkodowanym, to nawet nie znalazł minuty, żeby wysłuchać, na czym polega los ludzi tak ciężko poszkodowanych przez okoliczności, ludzi najbardziej szlachetnych, bo walczących w imieniu najsłabszych. Natomiast macie zawsze czas, żeby przestępców skazanych prawomocnym wyrokiem wynosić na jakieś wyżyny.

Mamy tutaj anatomię manipulacji i demagogii – zgodnej ze słownikową definicją. Jest tu przecież schlebianie masom i łatwy efekt. Władysław Kopaliński powinien był w swojej definicji umieścić także granie na emocjach. Nie bez powodu bowiem obecny system polityczny bywa nazywany emocjokracją. A tu mamy popisowe wręcz granie na emocjach: niepełnosprawni kontra przestępcy.

Tylko ktoś o naiwności pięciolatka lub fanatycznie zapatrzony w pana premiera mógłby uznać, że w jakikolwiek osobisty sposób tego starego cynika dotyka lub ujmuje los niepełnosprawnych. Pan Tusk natomiast, jak każdy polityk z krwi i kości, umie takie okazje wykorzystywać dla własnej korzyści. I tu taka mu się trafiła. Mistrz demagogii skontrastował ze sobą dwie kwestie całkowicie od siebie odrębne, z innych dziedzin i porządków, kompletnie od siebie niezależne.

Przecież pan Tusk świetnie zna historię protestu, któremu w VIII kadencji przewodziła pani Hartwich i wie, jak z gruntu absurdalny jest postulat, aby prezes opozycyjnej partii – niezależnie od tego, co o nim myślimy – wysłuchiwał politycznej przeciwniczki, która rzucałaby mu w twarz nieweryfikowalne oskarżenia. W końcu na tym zrobiła polityczną karierę i dostała się do Sejmu (10865 głosów w poprzednich wyborach, 17889 głosów w ostatnich).

Pan Tusk jednak wie zarazem świetnie, że ludzie oglądający posiedzenie Sejmu nie mają zielonego pojęcia, kim jest pani Iwona Hartwich i skąd się wzięła. Nie pamiętają tego, jak PO wykorzystała protest niepełnosprawnych w Sejmie w 2018 r. Obserwujący widzą następujący obrazek: z jednej strony biedni ludzie na wózkach, których przygarnia do serca i wyciąga do nich ręce dobry pan premier; z drugiej stetryczały, zapiekły pan Kaczyński, zawzięcie broniący partyjnych kolegów przed więzieniem.

Pan premier bardzo umiejętnie gra, aby skojarzenie „PiS – obrońcy przestępców” dobrze wryło się w publiczną świadomość. Komentując drugie ułaskawienie dokonane przez pana prezydenta, napisał na X: „Prezydent – tym razem prawidłowo – skorzystał z prawa łaski wobec przestępców. To wszystko”. Tak się robi manipulację!

Przecież to sama KO na każdym kroku wbijała nam do głów, że jedynym możliwym zastosowaniem prawa łaski jest użycie go wobec osób skazanych prawomocnym wyrokiem – czyli właśnie przestępców. I tak prawo łaski jest stosowane – zresztą przez obecną głowę państwa najrzadziej spośród wszystkich dotychczasowych prezydentów III RP. Po co w takim razie ta wzmianka o „przestępcach”, skoro jest oczywiste, że właśnie ich się ułaskawia? Właśnie po to, aby przekazem podprogowym wbić ludziom do głowy wyżej opisane skojarzenie.

Tyle że pan Tusk nie mógłby tego wszystkiego zrobić, gdyby oponent nie podał mu piłki. PiS jest tu w sytuacji, gdzie każde posunięcie jest złe. Odpuszczenie sprawy panów Kamińskiego i Wąsika oznaczałoby oddanie pola i zaproszenie wroga do dalszych, nie mniej gwałtownych posunięć. Byłby to także zawód dla betonowego elektoratu. Z drugiej strony zajmowanie się tą kwestią wpycha PiS na tor radykalizmu i coraz bardziej zamyka w bańce, co jest absolutnie niekorzystne z punktu widzenia nadchodzących wyborów. Partia nie może być przecież postrzegana jako ugrupowanie jednego tematu, zwłaszcza jeśli spora liczba ludzi postrzega ich obronę jako mocno wątpliwą. W niedawnym badaniu jedynie 24 proc. respondentów – czyli mniej niż PiS uzyskuje w sondażach – opowiedziało się za opinią, że obaj politycy powinni odzyskać mandaty poselskie.

W tej kwestii PiS jest w defensywie, a przecież jest tutaj też aspekt pana prezydenta, który także walczy o swoją pozycję – wbrew twierdzeniom niektórych, wcale nie przyjmując poleceń z Nowogrodzkiej – i ma świadomość, że jeśli nie chce być sprowadzony do roli figuranta w czasie kohabitacji, nie może odpuszczać.

Jedno powinno być dla polityków PiS jasne: mają jako przeciwnika arcysprytnego mistrza demagogii i jeśli nie zejdą z linii strzału poprzez mocną zmianę kursu i całego swojego przekazu – mogę ostatecznie zostać przez niego zniszczeni.


Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka