Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
138
BLOG

Ja nie chcę wcześniejszej emerytury!

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 54

Z desperacją przychodzi wypatrywać jakiejkolwiek bardziej znaczącej sprawy, którą ten rząd by w końcu załatwił (bardziej znaczącej nie znaczy bynajmniej fundamentalnej). Może chociaż zmiana listy zawodów i funkcji, uprawnionych do wcześniejszych emerytur?

W tej kwestii przeżyłem kilka zaskoczeń. Jedno - gdy zobaczyłem, jaka jest długość listy w rządowym projekcie (jak to podała „Polska"). Otóż lista zawiera jedynie pięćdziesiąt kilka zawodów. Jak zatem długa jest lista obecnie obowiązująca i ile nas to kosztuje?

Drugie - gdy dowiedziałem się, że istnieją takie specyficzne zajęcia jak garbarz skór mokrych i że owi garbarze będą mieli prawo do wcześniejszej emerytury.

Trzecie - gdy przeczytałem, że do takiej emerytury mają obecnie prawo dziennikarze.

Oczywiście wobec rządowych planów, jak łatwo było przewidzieć, protestują już teraz związki. Zwłaszcza mój ulubiony Związek Nauczycielstwa Polskiego, który nawet niespecjalnie ukrywa, że wprawdzie nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego dla wcześniejszych emerytur nauczycielskich, ale chodzi po prostu o to, żeby nie dać sobie zabrać wygodnego przywileju. Kilka dni temu w radiu PiN trafiłem na rozmowę wiceprzewodniczącej OPZZ i eksperta Konfederacji Pracodawców Prywatnych Jeremiego Mordasewicza. Mordasewicz posługiwał się konkretnymi liczbami, wskazywał, ile dzisiaj kosztują wcześniejsze emerytury, jaki jest koszt tych przywilejów na jednego pracującego (średnio ok. 3 tys. zł rocznie!), jak to się zmieni wobec niekorzystnego układu demograficznego i jak drastycznie musiałyby być podniesione składki - czyli koszty pracy - gdyby nikogo prawa do wcześniejszej emerytury nie pozbawiać. Pani z OPZZ w ogóle się do tych konkretów nie odniosła. Wciąż powtarzała coś w ten deseń, że to rząd (nie tylko ten, ale i poprzednie) jest winien, że taka jest sytuacja finansów państwa, a nie pracownicy, więc czemu oni mają tracić? Z kolei Janusz Śniadek, szef „S", także w żadnej ze swoich wypowiedzi nie skomentował realnych warunków, w jakich ta zmiana ma się dokonywać. Powiedział jedynie, że „S" wszelkimi sposobami będzie bronić przywilejów.

Ta postawa obrazuje doskonale myślenie związkowców: nieważne, jak jest, nieważne, co realnie można zrobić - my chcemy kasy, a czyim kosztem i kto będzie zdychał, żeby naszej branży dołożyć, to już nas nic nie obchodzi. Oczywiście takie podejście powinno sprowokować adekwatną reakcję, skoro już napędzamy się egoizmami. Jako podatnik, płacący niemałą kasę, oznajmiam, że nic mnie nie obchodzą postulaty jakiejkolwiek grupy zawodowej, mam je gdzieś. Po prostu nie życzę sobie płacić ani grosza więcej. A jeśli jakakolwiek grupa zawodowa przyjedzie w proteście demolować moje miasto, wyrażam nadzieję, iż policja złoi jej przedstawicielom porządnie plecy pałami.

Że nie ma w tym ani krzty solidaryzmu społecznego? Nie ma, bo jego największym wrogiem są zawodowe grupy interesu oraz związkowcy, robiący kariery na eskalowaniu roszczeń i postulatów, choćby najbardziej nonsensownych. Oni nie liczą się ze mną i moimi pieniędzmi, więc czemu ja miałbym się liczyć z nimi?

Mogę jeszcze zrozumieć, że prawo do wcześniejszych emerytur zachowają ci, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo innych, jak maszyniści czy piloci. Choć w normalnym systemie prywatnych ubezpieczeń emerytalnych (przy czym nie mam na myśli żałosnego III filaru) i to byłoby bez sensu. Nie mogę jednak pojąć, czemu nie ma pracować dłużej np. nauczyciel - zwłaszcza że wiek emerytalny w Polsce i tak jest na poziomie takim, jakbyśmy byli superzamożnym tygrysem przemysłowym i technologicznym, w dodatku zasilającym budżet kasą za ropę.

Wracam tu jeszcze do mojego trzeciego zaskoczenia. Oto w imieniu dziennikarzy do rządu wystąpiła prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyna Mokrosińska z apelem o utrzymanie prawa do wcześniejszej emerytury, bo to stresująca praca. Otóż ja nie chcę żadnej wcześniejszej emerytury. Argument o stresie jest żenujący, może go wysunąć nawet parkingowy. Nie ma żadnego powodu, dla którego dziennikarze mieliby przechodzić wcześniej na emerytury - przeciwnie: to jest zawód, w którym da się i można spokojnie pracować poza polski wiek emerytalny.

Zatem - bardzo dziękuję i uprzejmie proszę panią Mokrosińską, aby w moim imieniu do rządu nie występowała.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj54 Obserwuj notkę

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (54)

Inne tematy w dziale Polityka