Rafał Ziemkiewicz napisał świetną książkę o ostatnich dwóch i pół roku w polskiej polityce: „Czas Wrzeszczących Staruszków". Książka jest tak dobra i ważna, że pozwalam ją sobie tutaj zareklamować z głębokim przekonaniem, iż reklamuję produkt wysokiej jakości.
W sobotę miałem przyjemność wziąć udział w promocji „Czasu..." podczas targów książki i powiedziałem wówczas mniej więcej to, co napiszę tutaj.
Po pierwsze - jest to książka do bólu uczciwa. RAZ nikomu się nie podlizuje, nie należy do żadnej z kibolskich ekip. Wali prawdę prosto w oczy z właściwą sobie swadą i dowcipem. Według tutejszych, salonowych kryteriów, znalazłby się między młotem a kowadłem, bo i jedna, i druga strona w tutejszej wojnie kibiców nie uznałaby go za swojego.
Po drugie - RAZ znakomicie wychwytuje mechanizmy rządzące naszą rzeczywistością, pokazuje, jakie są między nimi zależności i odczarowuje magiczne zaklęcia. Okazuje się, że wszystko ma jakąś swoją konkretną, niemitologiczną przyczynę.
Po trzecie - RAZ odziera politykę z moralistycznego bełkotu, który dominuje dzisiaj po obu stronach politycznego sporu. Jeśli komuś już puchną uszy od słów takich jak „haniebny", „niesłychany", „porażający", „podły" - to rzeczowe wywody Rafała będą dla niego znakomitą odtrutką. RAZ pokazuje politykę jako rozgrywkę, gdzie moralistyczne frazesy pełnią jedynie rolę instrumentu.
Po czwarte - RAZ rysuje być może najlepszy portret Jarosława Kaczyńskiego, jaki powstał. Wbrew tym, którzy wielokrotnie łajali mnie tutaj za psychologizowanie na temat braci, Rafał oczywiście analizuje osobowość JarKacza, bo nie da się zrozumieć człowieka bez zrozumienia jego doświadczeń, życiorysu, frustracji, obsesji, ambicji itd. Podobnie zresztą w „Michnikowszczyznie" RAZ pochylał się nad Michnikiem, który i w „Czasie..." przewija się wiele, wiele razy, choć już raczej w roli epigona.
RAZ opowiada, że jego książka mówi o tym, jak Polska stała się krajem feudalnych państewek, w tym również partyjnych. Diagnoza niezbyt optymistyczna, ale niestety prawdziwa. Ale - jak mówi sam autor - żeby coś zacząć zmieniać, trzeba najpierw wiedzieć, co. Lektura „Czasu..." pozwala się do tego zbliżyć.
Polecam.
Oto naści twoje wiosło:
błądzący w odmętów powodzi,
masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.
Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka