Byłam na filmie „ Róża” Wojciecha Smarzowskiego.
Zdążyłam się wcześniej naczytać,
że ten film jest arcydziełem.
Nie wiem czy tak jest.
Na pewno pozostaje w głowie.
Bardziej ponury, niż okrutny.
Podobne były też opinie osób opuszczających kino:
-przygniatający
-ciężki.
Dobra gra Dorocińskiego, oryginalna Agata Kulesza .
Niezwykły klimat tworzą wysmakowane zdjęcia Piotra Sobocińskiego i charakterystyczna
muzyka Mikołaja Trzaski.
To film opowiadający o uczuciu żołnierza AK do wdowy po niemieckim żołnierzu, którego śmierci był świadkiem. Kobieta mieszka na Mazurach, grozi jej deportacja.
Nie ma historii narodzin tego uczucia,ono po prostu jest.
Takie są moje wrażenia. Dla mnie to było takie ślizganie się po temacie.
Musi być miłość i jest miłość.
I taka zagadka: Skoro w trakcie seansu często miałam odczucie- Nic się nie dzieje
-to dlaczego film siedzi mi w głowie ?
Aha – jak napisałam te kilka słów przypomniało mi się, że o „ Róży” pisałam -tutaj
Lula
************************************************************************************************************************************************************ Na Salonie od 29.I.2011 *************************************** >
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura