Tytułowy obraz psychologiczny to bardzo powszechny obrazek na Salonie 24. Nazwijmy go dla uproszczenia SNM.
Z tym że każdy z przymiotników w tytule może mieć charakter czysto umowny. SNM może tak naprawdę być po studiach , mieszkać powiedzmy w mieście powyżej 100 tys. ludności i mieć circa about 25 lat. Bo SNM to po prostu zjawisko ponad czasowe i ponad lokalizacyjne. SNM to sposób na życie.
Skąd się biorą SNM? Trudno powiedzieć. Gdzieś tam w życiorysie każdego z nich musi być jakiś moment z którym sobie do dziś nie poradzili. Mogę się też mylić i syndrom SNM być może dostajemy gdzieś tam w genach i bez względu na to co później w życiu robimy i tak nas dopada.
Niezbyt liczne gromo znajomych? Brak kontaktu ze "światem" oprócz chwil spędzonych na wylewaniu jadu w internecie? Jakaś zawiedziona miłosć "z dużego miasta"? Może kłopoty z wprowadzeniem swojego życia na satysfakcjonujące tory? Nie wiem.
Dlaczego nie lubię SNM ? Bo najgłupszy lemming jest w stanie przepuścić przez otwór gebowy krytyczną opinię nt. swoich politycznych faworytów. U SNM nie ma o tym mowy. Widać to po kolejnych szafotach ustawianych na Salonie dla innowierców przez SNM-owskich mudżahedinów. Bo SNM tak jak wszelkie totalitarne instytucje najgorzej obchodzi się z wrogami narodzonymi we własnym łonie.
Za mniejsze lub większe odchyłki od ideologii politycznego dżihadu stosowano różny zakres kar. Od ojcowskiego pogrożenia mudżahedińsko-SNM-owskim paluszkiem ( vide: Kataryna ) po wystrzeliwywanie semantycznej plwociny w kierunku swojego jeszcze niedawno hołubionego towarzysza frontowego ( vide Migalski, Poncyljusz, Jakubiak , Rostkowska ).
Siedzi taki SNM przed kompem i pompuje w nań swoje paranoje. Z lubością wizualizuje sobie upadek Polski dzięki któremu jego pan wjedzie na osiołku niczym zbawca.
Najśmieszniejsze że SNM uzurpuje sobie prawo do wydawania certyfikatów patriotyzmu - żałość.