Kilka dni temu porównałem tzw. pokolenie Palikota do Hitlerjugend. A dzisiaj przeglądam Net i co widzę? Porażający artykuł na temat Palikota, Urbana i Goebbelsa w „Gazecie Polskiej”. Okazuje się, że żarty się skończyły. To na serio przestaje być zabawa w deptanie świętości. Dobrze, że pojawiła się sprawa krzyża. Społeczeństwo polskie nigdy się specjalnie nie emocjonowało podatkami, chociaż kłamstwo PO w sprawie podniesienia VATu jest ewidentne. Tak naprawdę jednak sprawa krzyża działa ludziom na wyobraźnię daleko bardziej. Niektórzy mówią o sukcesie GW i PO, pokazaniu obrońców krzyża jako oszołomów. Być może. Ale powiedzmy sobie szczerze, to i tak by nastąpiło. Nie radziłbym jednak PO zadzierać z tą grupką oszołomów. Radio Maryja już udowodniło wielokrotnie, że potrafi zebrać demonstracje, przy których protesty przeciwko Wawelowi będą marną partaniną. Przy okazji pielgrzymek Rodziny RM na Jasnej Górze pojawia się KILKASET TYSIĘCY LUDZI. Wyobraża sobie ktoś taki tłum pod siedzibą rządu? I co by niby zrobiła Policja, rozganiała gazem łzawiącym? A niech tylko spróbują!
Nie dalej jak dziś miałem na pewnym forum ostre spięcie ze zwolennikami przeniesienia krzyża. A przed chwilą przeczytałem wypowiedź Palikota, że obrońcy krzyża profanują ten symbol.
Jak to jest, panie Palikot, że krzyż pod Belwederem jest pana zdaniem nie na miejscu, a pieśń maryjna na ustach rycerzy idących w bój sześćset lat temu na polach Grunwaldu była na miejscu? Jak to jest, że krzyż upamiętniający śmierć tragiczną śmierć Prezydenta RP pana i pana kamratów razi, a nie razi pana choćby krzyż na sztandarach kosynierów albo krzyż na koronie orła w wielowiekowym godle Polski? A może i tamte krzyże były nie na miejscu? Może i rycerzy spod Grunwaldu, i kosynierów by pan zaciągnął pod sąd za profanację krzyża? Jak to z panem jest, panie Palikot?
Pan Palikot mi oczywiście nie odpowie, bo i gdzież mi, biednemu żuczkowi, do Goebbelsa III RP, godnego następcy Jerzego Urbana. Dobrze się stało, że „Gazeta Polska” zdjęła Palikotowi maskę z twarzy. Teraz już wiemy, z kim mamy do czynienia i jaka jest funkcja Palikota w PO. Dokładnie taka sama, jak funkcja Goebbelsa w NSDAP, wyrażona słowami samego Goebbelsa: kłam, kłam, a zawsze coś z tego kłamstwa zostanie.Nazizm zniknął, ale nazistowskie metody zdobywania władzy żyją i mają się dobrze. Dla przykładu Goebbels sugerował homoseksualne orgie wśród księży, a Palikot bezczelnie z Goebbelsa zerżnął, sugerując homoseksualizm Jarosława Kaczyńskiego. Pytając o alkoholizm Lecha Kaczyńskiego zerżnął dla odmiany z Jerzego Urbana, który przecież dokładnie to samo sugerował w przypadku wielu działaczy opozycji.
Ktoś powie, że przecież władze kościelne zgodziły się przenieść krzyż. Tylko, że w tym miejscu następuje powrót Cejrowskiego, którego zacytował „Fakt”. Cejrowski mianowicie sprawę krzyża skomentował tak:
Komuniści w stanie wojennym też starali się usunąć krzyż z kwiatów i zniczy układany spontanicznie na Placu Zwycięstwa.Jaruzelski także dogadał się z władzami kościelnymi na przeniesienie tamtego krzyża pod kościół św. Anny, pod arkady, czyli na teren przykościelny. Umowa była taka, że władze nie będą usuwały krzyża przy kościele, ale będą zmywały milicyjnymi sikawkami ten... nieuzgodniony oraz karały układaczy za zaśmiecanie Placu Zwycięstwa.
Trudno się nie zgodzić. Co więcej nazistowski odpowiednik Palikota także był niepoprawny politycznie, nawet jak na nazistowskie standardy. Hitlerowi zdarzało się go mitygować na arenie międzynarodowej. Podobnie do Goebbelsa kiedyś, Palikot ma za zadanie ogłupienie i zastraszenie społeczeństwa. W Niemczech się udało, społeczeństwo wybrało Hitlera, a Hitler rozmontował demokrację. U nas na razie nie jest to przesądzone. Póki istnieje jaskrawa opozycja i póki jej pozycja jest silna, jest nadzieja, że Pierwsza Rzesza Platformerska nigdy nie powstanie. Celowo nie piszę „rzesza polska”, bo przecież PO właśnie z polskością walczy i to najpoważniejsza różnica między taktyką Tuska i Hitlera. Ale zalążki SS i Hitlerjugend już istnieją w postaci terroryzującej Internet młodzieżówki PO. Pamiętamy ostatnią aferę z zablokowaniem konta Kataryny na Facebooku. Wysoki wynik Jarosława Kaczyńskiego w ostatnich wyborach daje nadzieję.
W obliczu tego wszystkiego co widzimy, tych wszystkich analogii między taktyką Palikota i Goebbelsa, między sposobem dojścia do władzy Hitlera i Tuska, muszę jasno powiedzieć, że w tej sytuacji gra na wariant węgierski byłaby ryzykowna. Jeśli za rok PO wygra wybory parlamentarne, po czterech latach kłamstw i bezkarności platformerskich funcjonariuszy może już być za późno. Wystarczy spojrzeć, co się dzieje już teraz. Potwierdziło się, że BOR miał gdzieś bezpieczeństwo prezydenta, o czym pisze portal gazeta.pl. Poszczekiwania lemingów z PO już nie zakryją prawdy, że bezpieczeństwo osoby Prezydenta RP zostało w sposób najbezczelniejszy olane przez rząd. Nie podjęto najmniejszych kroków, żeby je zapewnić. Co więcej „Gazeta Polska” udowodniła winę Arabskiego oraz obaliła kłamstwa, jakoby wizyta LK była nieoficjalna. Kolejny granat do rządowych okopów wrzucił Maciarewicz, przypominając decyzję Klicha o tym, że „pułk specjalny nie ma możliwości zapewnienia przewozu najważniejszych osób w państwie”. Ktoś powie, że chodziło o zbyt małą liczbę samolotów. Fajnie, to czemu naciskano na Lecha Kaczyńskiego, by leciał samolotem? Jeśli Klich wiedział, że pułk specjalny nie dysponuje odpowiednią liczbą maszyn by zapewnić bezpieczny przelot, Klich mógł zarekomendować prezydentowi udanie się pociagiem z rodzinami katyńskimi, nieprawdaż? Ale tego nie zrobił.
Zastanawia mnie, do czego tak naprawdę to wszystko dąży. Co chce osiągnąć Tusk za pomocą goebbelsowskiej propagandy uskutecznianej przez Palikota. Władzę? Zapewne, ale przecież tę władzę straci kiedy przy wiwatach ogłupionej gawiedzi zrobi z Polski prowincję UE. I kiedy się nad tym zastanawiam, przypomina mi się wielokrotnie cytowana odpowiedź Tuska na ankietę w miesięczniku „Znak”.
Polskość to nienormalność - takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać... Piękniejsza od Polski, jestucieczką od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej.
To prawda, że cytat był przekręcony. To prawda, że Tusk wprost ucieczki nie postuluje. Ale jednak jak się nad tym zastanawiam, to nadal nie rozumiem. Jeśli taki z Tuska patriota, to czemu pisze, że brzemienia polskości „nie ma specjalnej ochoty dźwigać”? Dlaczego dla niego polskie dziedzictwo jest uciążliwe? Dlaczego niby Polska jest zdaniem Tuska przegrana? Jakoś nigdy nie myślałem o tym w ten sposób, a o czasy komunizmu też lekko zahaczyłem. Ja zawsze byłem dumny z tego, że jestem Polakiem. Choć przyznaję, że po ostatnich wyborach ta duma jakby osłabła. Przez tysiąc lat sąsiedzi starali się nas wynarodowić i wybić, a my tu nadal jesteśmy, to nie jest powód do dumy?
Moim zdaniem jednak Donald Tusk patriotą nie jest. Moim zdaniem dla niego Polska nie jest ważna i dlatego tak mu się śpieszy do UE i strefy Euro. Moim zdaniem Tusk jest kosmopolitą i za ojczyznę nie uważa Polskę, tylko Kaszuby. A Polska i polskość są dla niego sztucznymi tworami, których zniszczenie stawia sobie za cel. Są przecież tacy ludzie na przykład na Śląsku, którzy nie uważają się za Polaków. Coś jest w Tusku takiego, co mi się kojarzy z tyranem, człowiekiem despotycznym, który nie znosi oporu. I coś mi mówi, że on nie liczy się z tradycją i za nic ma Polskę. A analogie między Goebbelsem i Palikotem tylko pogłębiają to wrażenie, bo moim zdaniem prawdziwy patriota nie posługiwałby się kimś takim. Dla Tuska tylko władza jest ważna.
Moim zdaniem Donald Tusk to jest materiał na nowego, tym razem fanatycznie liberalnego, Hitlera jeśli my, Polacy, nie weźmiemy go za fraki i nie zrzucimy ze stołka. A ja się rzadko mylę w ocenie ludzi.
Kiedy ktoś nazwie cię koniem, nie zwracaj na niego uwagi. Gdy powtórzy to ktoś inny, poważnie się zastanów. A kiedy powie to ktoś trzeci, odwróć się i przywal mu zadnimi kopytami. Na drugi raz poważnie się zastanowi, zanim zaczepi konia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka