Red. Igor Janke opublikował na łamach „Rzeczpospolitej” tekst o brutalizacji polityki. Tekst ze wszech miar słuszny, dodajmy. Natychmiast z ripostą wyskoczył jakiś bliżej mi nieznany koleś, podając przy tym całą masę zwykłych bzdur.
Igor Janke pisze między innymi:
Pojawiły się zjawiska, z którymi w ciągu ostatnich 20 lat nie mieliśmy w ogóle do czynienia. Granica tego, co publicznie dozwolone, przesunęła się bardzo daleko. Publiczne postaci łamią kolejne bariery, co spotyka się z entuzjazmem najbardziej wpływowych i popularnych mediów. Każdego dnia słowa wypowiadane przez posła PO Janusza Palikota idą o kawałek dalej. I niemal każda jego wypowiedź, łamiąca kolejne tabu, przekraczająca kolejne granice, spotyka się z akceptacją najważniejszych osób w kraju i niebywałą, bezrefleksyjną promocją części mediów.
Na to jego oponent o nicku Nieprzemakalny:
Język debaty publicznej - wbrew temu co pisze Igor Janke - nie popsuł się wyjątkowo w ostatnim czasie. Działalność jednego Palikota nie ma zasadniczego znaczenia dla jego jakości.
A dowody? Gdzież ta kilometrowa lista polityków PiS stwierdzających wprost, że rząd ma krew na rękach? No bo Palikot to powiedział wprost. Gdzież lista wypowiedzi polityków PiS w których sugerują oni politykom PO homoseksualizm, albo posądzają o alkoholizm i pytają o zdolność sprawowania tego czy innego urzędu?
Ano nie ma. Ale czytajmy dalej.
Otóż główne siły polityczne, parę chwil po tragedii rozpoczęły elektryzującą batalię, która z różnym nasileniem trwa do dziś. Na początek zapadła decyzja o pochowaniu ś.p. Lecha Kaczyńskiego na Wawelu.
Jest to po prostu bezczelne kłamstwo. Otóż nie, decyzja o pochówku na Wawelu nie jest początkiem i trzeba wyjątkowej ociężałości umysłowej, by to tak interpretować. Początkiem było poniżanie Lecha Kaczyńskiego i wyśmiewanie „Kaczorów” w mediach. Wszystko, co wygadywały media okazało się kłamstwami, stąd po katastrofie pojawiła się inicjatywa uhonorowania wyśmiewanego prezydenta. No ale PO za pomocą swoich medialnych funkcjonariuszy postarało się oczywiście nie tylko oblać PiS pomyjami, ale do tego obarczyć za to winą sam PiS. A sympatycy PiS mają oczywiście patrzeć na kolejne kłamstwa i nie czuć się wkurzeni.
Zresztą zauważa to pan Igor Janke.
Dotknięto żywych emocji, jeszcze niezagojonych głębokich ran. Nikt chyba nie zrozumiał, jak głębokie są te rany.
No właśnie, zaś Nieprzemakalny jak przystało na swój nick nie daje się pokonać zdrowemu rozsądkowi i brnie w od dawna lansowaną przez PO kłamliwą propagandę o tym, jakoby parszywe Kaczory były wszystkiemu winne. Tymczasem prekursorem wulgaryzmów w polityce był Stefan Niesiołowski z ZChN, z którym akurat Kaczyńscy się niespecjalnie lubili i łatwo znaleźć na to dowody. A potem pan Niesiołowski przeszedł do PO i przyniósł tam ze sobą swoje chamstwo. Palikot pojawił się krótko potem.
Decyzja - trafna czy nie - wywołała pierwszy ostry spór. Jestem przekonany, że decydenci zdawali sobie sprawę z tego, że właśnie taki będzie jej efekt. Co więcej zdawali sobie sprawę z jej politycznego wydźwięku. Wiedzieli, że istnieją ludzie, anty-pisowscy, czy po prostu źle oceniający prezydenturę Lecha Kaczyńskiego dla których taka decyzja będzie przysłowiowym prztyczkiem w nos.
Istnieli też ludzie źle oceniający Piłsudskiego. Tylko to byli ludzie, a nie lemingi wychowane przez media w nienawiści do niego i przekonaniu, że każdy, kto jest za Piłsudskim to ciemniak, ksenofob, homofob i parę innych słów-kluczy pozbawionych realnej treści i stosowanych w charakterze broni. Jeden z dyskutujących ze mną na pewnym forum ateistów stwierdził na temat obrońców krzyża, że postawili pod pałacem prezydenckim "drewnianego ch...ja". I on w takich określeniach niczego niewłaściwego nie widzi. A to nie jest wcale jakiś ciemniak, tylko facet po studiach...
Po prostu pewien typ ludzi już tak ma.
Zwolennicy i przeciwnicy pochowania ś.p. Lecha Kaczyńskiego na Wawelu zwarli szyki.
No tak, GW o Wawelu napisała z powodu świętego oburzenia. To nie miało absolutnie nic wspólnego z wyborami. Zwłaszcza, że Wawel posłużył GW za pretekst by wylewać na JarKacza pomyje przez następne kilka tygodni. I winny jest JarKacz, bo „sprowokował” notabene robiąc tylko to, co uważam za słuszne i sprawiedliwe. Panie Nieprzemakalny, jak kobieta się seksownie ubierze i zostanie zgwałcona to powie pan jak rozumiem, że dobrze jej tak, po co prowokowała? A jak ktoś panu za pański post wyrżnie w twarz, to powie pan, że pan jest winien, bo pan sprowokował? No przecież to jest piramidalny idiotyzm.
Kolejnym (a może pierwszym) etapem zbiorowej antagonizacji było podgrzewanie atmosfery wokół śledztwa. Ludzie nie mający pojęcia o sprawie postanowili wyręczyć prokuraturę i na własną ręke wyjaśnić przyczyny katastrofy. Tak powstawały bzdurne uzasadnienia "teorii zamachowych".
Jak to jest, panie Nieprzemakalny, że odpowiada pan Igorowi Janke, a w tekście Igora Janke znajduje się odpowiedź na pańskie słowa?
Od początku – co pewnie normalne przy tego rodzaju tragedii – pojawiły się teorie o spisku i zamachu. Niestety, władza i media, ignorując wiele pytań i wątpliwości, podgrzały emocje i stworzyły spiskowym teoriom dobry grunt do rozwoju. Co z tego, że te teorie są nieracjonalnie i wyśmiewane? Jeśli śledztwo jest mętne, podejrzenie, że zabito nam prezydenta, się umacnia. A jeśli przy tym narasta tak zła atmosfera, jeśli armia kpiarzy rośnie, jeśli pamięć o zmarłym przywódcy jest coraz bardziej bezczeszczona, to jaka może być reakcja?
To kolejna kwestia, którą pan Nieprzemakalny bezczelnie ignoruje. Jak się odpowiada na czyjś tekst, wypadałoby go przeczytać, a nie przelecieć w poszukiwaniu ładnych obrazków...
Kolejny zarzut pana Nieprzemakalnego:
Stwierdzenia o "krwi na rękach Tuska" i wspólnej z Putinem intrydze przebijały się jednak do mediów. Sporą grupę ludzi, stwierdzenia te wyprowadzały z równowagi. W tym samym czasie, na drugim biegunie, powstała teoria o naciskach na pilotów. Jej powstanie było wynikiem frustracji i potrzeby skonstruowania retorycznego oręża do walki z przeciwnikami.
Panie, wywiad z Jarosławem Kaczyńskim pan czytał? Sikorski już pierwszego dnia autorytarnie wywalił JarKaczowi, że to była wina pilotów! Co więcej to samo sugerował gubernator okręgu smoleńskiego, a już kilka dni później Wałęsa i Miller bezczelnie zwalili całą winę na Lecha Kaczyńskiego! Ich słowa się nie potwierdziły, a jakoś nie słyszałem ich przeprosin za to chamstwo!
Język zrobił się wyjątkowo ostry. Znieważono zmarłego. Wbrew temu co pisze Igor Janke nie był to w Polsce pierswszy raz. Pamiętamy przecież dsyksje o Kuroniu po śmierci Kuronia czy Geremku po smierci Geremka.
Który polityk PiS powiedział, że Kuroń albo Geremek mają krew na rękach? Który polityk PiS powiedział, że uważa ich za chamów? Który polityk PiS sugerował alkoholizm albo homoseksualizm Kuronia czy Geremka? Żaden? To niech pan nie nagina faktów z łaski swojej i nie udaje bezczelnie obiektywizmu. Z całego pańskiego tekstu przebija zaślepienie.
Młodzi ludzie, którzy zebrali się pod Pałacem Prezydenckim aby protestować przeciwko krzyżowi nie wykazywali się kulturą.
Ale zaczęliby, gdyby państwo chroniło przekonania religijne swoich obywateli tak, jak powinno, zamiast podjudzać do profanacji religijnych symboli. To co robił Palikot, to jest nawoływanie do popełnienia przestępstwa i jest na to paragraf. Tylko Palikot jest ponad paragrafami i to ludzi wkurza jeszcze bardziej.
Uważam, że praca nad językiem debaty publicznej będzie musiała - jeżeli ktoś będzie chciał ją podjąć - przybrać charakter powszechnej pracy u podstaw. Przez powszechność rozumiem zbudowanie konsensusu polityków i mediów, co do zdecydowanego odrzucenia chamstwa w debacie publicznej. Jak jednak na to liczyć skoro chamstwo mamy i w Sejmie i w mediach i na ulicy. Co gorsza chamstwo to jest ogólnie akceptowane.
Nie ogólnie, tylko jest akceptowane przez władze PO i zwolenników tej partii. W PiS nie da się znaleźć żadnego odpowiednika Palikota czy Niesiołowskiego. Porównywanie wypowiedzi Palikota do wypowiedzi Kurskiego czy Maciarewicza jest tylko i wyłącznie przejawem ociężałości umysłowej porównujących. No ale powtarzane przez PO kłamstwa na temat rzekomo chamskiego języka polityków PiS są często przyjmowane bez refleksji za prawdę.
Kiedy ktoś nazwie cię koniem, nie zwracaj na niego uwagi. Gdy powtórzy to ktoś inny, poważnie się zastanów. A kiedy powie to ktoś trzeci, odwróć się i przywal mu zadnimi kopytami. Na drugi raz poważnie się zastanowi, zanim zaczepi konia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka