Historia Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego dostarcza badaczom wprost sensacyjnych wrażeń: współpracownik IPN donosił na ikonę ruchu ludowego, ikona ruchu ludowego współpracowała ze Służbą Bezpieczeństwa, do partii garnęli się ideowi komuniści. Proponuję zająć się tym ostatnim przypadkiem.
Już na pierwszej rozmowie w swoim gabinecie „Wiśniewski” podał listę „nawiedzonych” działaczy ZSL: Barszczak, N. Gałecki, Jończyk, Wasiak. Na drugim spotkaniu podał nazwisko kolejnego zwolennika Barszczaka – Traczyka – skonfliktowanego z nim kierownika Wydziału Rolnego w WSK ZSL. Na trzecim spotkaniu opisał polityczną woltę Antoniego Demczyka na tyle dokładnie, że Kurzacz zaproponował mu współpracę. Według jego notatki „Wiśniewski” zgodził się, ale nie chciał nic napisać – lepiej wiedział od SB-eka, jak zachować konspirację. Dla przełożonych Kurzacz napisał:
Mimo braku zobowiązania wnioskuję o zarejestrowanie ps. Wiśniewski jako TW, ponieważ:
- udziela informacji
- odpowiada mu konspiracja spotkań
- wykonuje stawiane mu zadania, spełnia więc praktyczne kryteria stawiane TW.
Właściwą współpracę „Wiśniewskiego” (zachowane dwie informacje operacyjne) zdominowało głosowanie w referendum (11.1987 r.), bo tw siedział w jednej z komisji. Nie odmówił sobie jednak wzmianki o Tadeuszu Barszczaku, który zwierzał mu się z oczekiwania na profesurę [SGGW].
Ta świetnie zapowiadająca się współpraca została brutalnie przerwana przez bezduszność ówczesnych władz WSK ZSL, które na początku 1988 r. nie przydzieliły „Wiśniewskiemu” talonu na samochód. Zawiedziony tw postanowił znaleźć szczęście w sektorze prywatnym, a oficera prowadzącego zostawił na lodzie:
Od 15 lutego 88 r. rozpoczął formalnie pracę w firmie polonijnej „MAPEXTIL”, przeprowadzona po tym czasie rozmowa ujawniła niechęć do dalszych kontaktów z SB, co TW umotywował brakiem czasu, znacznymi zarobkami i obawą przed utratą atrakcyjnej finansowo pracy w wypadku ujawnienia kontaktów z SB.
W przedmiocie tym wykazał nieprzejednaną postawę i stanowczo odmówił dalszych spotkań.
Ten fragment dokumentacji dedykuję wydawcom i autorom miesięcznika „Nowe Państwo”, pastwiącego się aktualnie nad firmami w PRL.
Zgodnie z trendami obowiązującymi w III RP „Wiśniewski” na prywatnym nie wytrzymał, choć nadal „sprawdzał się w biznesie”. Wybrał sobie biznes państwowy bez konieczności kłopotania się lustracją. Jego imię i nazwisko – bez daty urodzenia - wygooglowałem w PGNiG wraz z adresem poczty elektronicznej. Jednocześnie zapewniam, że jego dane są nie do pomylenia. Zobowiązany cywilizacyjnymi standardami zwróciłem się do niego o potwierdzenie zatrudnienia w ZSL i naturalnie, zostałem olany, co ma swoją wymowę. Jednak prawdziwą niespodzianką było dla mnie olanie przez pion prasowy Spółki (giełdowej!) pytania o system zabezpieczeń przed zatrudnianiem osób narażonych na szantaż. Zachęcony artykułem o nowej Prezes, zwróciłem się z tym samym powtórnie i stał się cud. Rzecznik prasowy wyjaśniła mi, że ze strony Spółki wybrałem nieużywany adres. Odniosła się także do meritum: takimi sprawami jak pracownik „z przeszłością” zajmuje się ochrona, a najważniejsze osoby dostają certyfikat ABW, więc nikt z PGNiG Czytelni IPN nie odwiedza. Rozochocony, że jest kontakt z tamtej strony, dopytałem się, czy „Wiśniewski” – tu podałem jego imię i nazwisko - posiada Certyfikat ABW. Jednak naciśnięcie na mailu Rzecznik Odpowiedz nie gwarantuje, że wybrało się właściwy adres. Może w tych zaawansowanych technologiach jest gdzieś Zapytaj ponownie. Pora cudów się skończyła – ten sam adres mailowy Pani Prezes już nie podziałał.
Moja rola tu się kończy, znam ciekawsze zajęcia niż kopanie z koniem. Pozostaje mi zatem sprawę poddać pod rozwagę Posła Piotra Naimskiego, specjalizującego się w bezpieczeństwie energetycznym kraju, czy kontrakty gazowe w imieniu Rzeczpospolitej negocjuje „Wiśniewski”?
Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka