Marek Mądrzak Marek Mądrzak
601
BLOG

Certyfikat ABW dla tw? Pod rozwagę posła Naimskiego

Marek Mądrzak Marek Mądrzak Polityka Obserwuj notkę 0

 

Historia Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego dostarcza badaczom wprost sensacyjnych wrażeń: współpracownik IPN donosił na ikonę ruchu ludowego, ikona ruchu ludowego współpracowała ze Służbą Bezpieczeństwa, do partii garnęli się ideowi komuniści. Proponuję zająć się tym ostatnim przypadkiem.

Pseudonim „Wiśniewski” (w zachowanych aktach SB najpierw po nazwisku, potem jako kandydat na tajnego współpracownika, wreszcie tw) typ społecznika, po ukończeniu Wydziału Prawa na Uniwersytecie Warszawskim zatrudnił się w KW ZSMP (1984- 1986). Nie wytrzymał długo wśród ideowych towarzyszy i zamienił ich na etat kierownika Wydziału Propagandy stołecznego Komitetu ZSL. Jego poprzednik przeszedł do Muzeum Historii Ruchu Ludowego. O fascynującej pracy w tym Wydziale może jutro (organizacja Święta Ludowego, odsłonięcie tablicy pamiątkowej w Międzylesiu, przygotowanie wiejskiej oprawy wizyty Busha i zakaz udziału pocztów ZSL w uroczystościach kościelnych). Jednak najważniejsza sprawa w teczce to nadzór Służby Bezpieczeństwa nad działalnością ZSL jako potencjalnie wyłamującej się spod dominacji PZPR. Na poziomie stołecznej SB zajmował się tym Wydział VI, a samym „Wiśniewskim” funkcjonariusz Andrzej Kurzacz – w poprzedniej jednostce autor koncepcji podsunięcia księdzu Kalwarczykowi prostytutki. Do współpracy z SB trzeba mieć referencje, „Wiśniewski” dostał je tylko od tw z nowej pracy – ps. „Prezesa II”. Tw „Jagoda” podsumowała go jako karierowicza, a tw „Życzliwy” z ZSMP referencji nie udzielił. Wtedy dopiero Kurzacz – zdecydowanie najmniej szablonowy funkcjonariusz – pod legendą zatrudnienia „Wiśniewskiego” w Milicji Obywatelskiej wyciągnął z ZSMP opinie o „Wiśniewskim”: pryncypialnie ideologiczny; tępił kawały polityczne; zachęcał do prac społecznych.

Już na pierwszej rozmowie w swoim gabinecie „Wiśniewski” podał listę „nawiedzonych” działaczy ZSL: Barszczak, N. Gałecki, Jończyk, Wasiak. Na drugim spotkaniu podał nazwisko kolejnego zwolennika Barszczaka – Traczyka – skonfliktowanego z nim kierownika Wydziału Rolnego w WSK ZSL. Na trzecim spotkaniu opisał polityczną woltę Antoniego Demczyka na tyle dokładnie, że Kurzacz zaproponował mu współpracę. Według jego notatki „Wiśniewski” zgodził się, ale nie chciał nic napisać – lepiej wiedział od SB-eka, jak zachować konspirację. Dla przełożonych Kurzacz napisał:

 

Mimo braku zobowiązania wnioskuję o zarejestrowanie ps. Wiśniewski jako TW, ponieważ:

- udziela informacji

- odpowiada mu konspiracja spotkań

- wykonuje stawiane mu zadania, spełnia więc praktyczne kryteria stawiane TW.

 

Właściwą współpracę „Wiśniewskiego” (zachowane dwie informacje operacyjne) zdominowało głosowanie w referendum (11.1987 r.), bo tw siedział w jednej z komisji. Nie odmówił sobie jednak wzmianki o Tadeuszu Barszczaku, który zwierzał mu się z oczekiwania na profesurę [SGGW].

Ta świetnie zapowiadająca się współpraca została brutalnie przerwana przez bezduszność ówczesnych władz WSK ZSL, które na początku 1988 r. nie przydzieliły „Wiśniewskiemu” talonu na samochód. Zawiedziony tw postanowił znaleźć szczęście w sektorze prywatnym, a oficera prowadzącego zostawił na lodzie:

 

Od 15 lutego 88 r. rozpoczął formalnie pracę w firmie polonijnej „MAPEXTIL”, przeprowadzona po tym czasie rozmowa ujawniła niechęć do dalszych kontaktów z SB, co TW umotywował brakiem czasu, znacznymi zarobkami i obawą przed utratą atrakcyjnej finansowo pracy w wypadku ujawnienia kontaktów z SB.

W przedmiocie tym wykazał nieprzejednaną postawę i stanowczo odmówił dalszych spotkań.

 

 

Ten fragment dokumentacji dedykuję wydawcom i autorom miesięcznika „Nowe Państwo”, pastwiącego się aktualnie nad firmami w PRL.

Zgodnie z trendami obowiązującymi w III RP „Wiśniewski” na prywatnym nie wytrzymał, choć nadal „sprawdzał się w biznesie”. Wybrał sobie biznes państwowy bez konieczności kłopotania się lustracją. Jego imię i nazwisko – bez daty urodzenia - wygooglowałem w PGNiG wraz z adresem poczty elektronicznej. Jednocześnie zapewniam, że jego dane są nie do pomylenia. Zobowiązany cywilizacyjnymi standardami zwróciłem się do niego o potwierdzenie zatrudnienia w ZSL i naturalnie, zostałem olany, co ma swoją wymowę. Jednak prawdziwą niespodzianką było dla mnie olanie przez pion prasowy Spółki (giełdowej!) pytania o system zabezpieczeń przed zatrudnianiem osób narażonych na szantaż. Zachęcony artykułem o nowej Prezes, zwróciłem się z tym samym powtórnie i stał się cud. Rzecznik prasowy wyjaśniła mi, że ze strony Spółki wybrałem nieużywany adres. Odniosła się także do meritum: takimi sprawami jak pracownik „z przeszłością” zajmuje się ochrona, a najważniejsze osoby dostają certyfikat ABW, więc nikt z PGNiG Czytelni IPN nie odwiedza. Rozochocony, że jest kontakt z tamtej strony, dopytałem się, czy „Wiśniewski” – tu podałem jego imię i nazwisko - posiada Certyfikat ABW. Jednak naciśnięcie na mailu Rzecznik Odpowiedz nie gwarantuje, że wybrało się właściwy adres. Może w tych zaawansowanych technologiach jest gdzieś Zapytaj ponownie. Pora cudów się skończyła – ten sam adres mailowy Pani Prezes już nie podziałał.

Moja rola tu się kończy, znam ciekawsze zajęcia niż kopanie z koniem. Pozostaje mi zatem sprawę poddać pod rozwagę Posła Piotra Naimskiego, specjalizującego się w bezpieczeństwie energetycznym kraju, czy kontrakty gazowe w imieniu Rzeczpospolitej negocjuje „Wiśniewski”?

 

Osoby zadowolone i niezadowolone z lektury proszę o klikanie na poniższe reklamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka