MacGregor MacGregor
35
BLOG

StM: “Czy istnieje jeszcze naród polski?”

MacGregor MacGregor Polityka Obserwuj notkę 3

Naród, jak wiadomo nie tylko stanowi wspólnotę krwi i języka, ale - podobnie jak cywilizacja – wspólne rozumienie takich kategorii, jak dobro, prawda i piękno. Wspólne rozumienie dobra jest całkowicie wykluczone między polskimi patriotami, a członkami ubeckich dynastii, których początki giną w mrokach niemieckiej okupacji i donosach do „Szanownego Pana Giestapo”. Nawet przy najlepszej woli trudno sobie wyobrazić jakikolwiek wspólny punkt w rozumieniu dobra między ubowcami i ich konfidentami, a ich ofiarami. Podobnie z prawdą. Dla normalnych ludzi prawda jest zgodnością mniemań z rzeczywistością i leży tam, gdzie leży. Tymczasem dla ubowców, bez względu na to, czy w pierwszym, drugim, trzecim, czy czwartym pokoleniu, prawdą jest to, co akurat podaje do wierzenia partia, zaś dla marksistowskich mełamedów – mądrość etapu. Zwłaszcza - jeśli są to mełamedzi „z korzeniami”, z wyżyn swoich trybalistycznych uroszczeń pogardzający mniej wartościowym narodem tubylczym. Różnicę w pojmowaniu piękna najlepiej ilustruje kąpiel w błocie na Przystanku Woodstock, jako szczytowe osiągnięcie „sztuk przepięknych” z jednej i patriotyczna manifestacja, kiedy przemawia chwała – z drugiej strony.

Zatem nawet w rozumieniu piękna nie ma żadnej wspólnoty. A skoro tak, to trzeba sobie szczerze i otwarcie powiedzieć, że w ciągu ostatnich 70 lat polska wspólnota bardzo się uwsteczniła – tak bardzo, że prawdopodobnie narodem w tradycyjnym rozumieniu już być przestała. Że naród polski jest epigonem, zjawiskiem zanikającym, bo znaczna część spośród 38 milionów to po prostu Scheiss. Żaden polityk, ani kaznodzieja nie ośmieli się tego powiedzieć w obawie przed utratą popularności. Ale jeśli ktoś nie musi już nikomu się podlizywać, to stać go na luksus mówienia również prawd obrzydliwych. Bo jakże inaczej wyjaśnić przyczynę, dla której naród o tysiącletniej historii, bez mrugnięcia okiem pozwala rządzić sobą tajniakom, wysługującym się państwom sąsiednim? Jakże inaczej wytłumaczyć opiniotwórczą siłę żydowskiej gazety dla tubylców, stanowiącej krynicę mądrości dla znacznej części jego duchowych przewodników, co do których nie ma pewności, czy jeśli coś mówią, to dlatego, że naprawdę tak myślą, czy dlatego, że tak im „kazali”?

 

Calosc artykulu na stroniewww.michalkiewicz.pl

 

MacGregor
O mnie MacGregor

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka