Magdalena Żuraw w olszynskiej “Debacie”:
Jak zlikwidować problem, który spędza sen z oczu osobom odpowiedzialnym przynajmniej za niedopuszczanie do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej? Jak pozbyć się niewygodnych ludzi, z niewygodnymi pytaniami, niewygodnymi postawami, niewygodnymi symbolami i modlitwami? Co zrobić, żeby nasi przyjaciele Rosjanie wraz z oddanymi rosyjskiej racji stanu Polakami nie musieli się zbytnio martwić?
Po pierwsze: wmówić ludziom, że katastrofa smoleńska była zbiegiem samych złych okoliczności.
Po drugie: przekonać ludzi, że drzewa niszczą polskie tupolewy a bronią od katastrof tupolewy rosyjskie.
Po trzecie: ośmieszyć ludzi, którzy dociekają prawdy i nie dają się zbyć marnej jakości, niekonsekwentnymi kłamstwami.
Po czwarte: zabrać się do niszczenia korzeni spajających rodaków i uderzyć w wiarę.
Po piąte: starać się zapchać niewygodny elektorat namiastkami upamiętnienia osób zmarłych w tragedii prezydenckiego samolotu i bajdurzeniem o wielkiej stracie, jaką poniosła Polska w wyniku ich śmierci.
Po szóste: udawać, że działa się w imię dobrej woli.
Polska stała się areną walki nie politycznej a ideologicznej. Nie dzieli się – wbrew temu, co stara się nam wmówić TVN, czy Gazeta Wyborcza wraz ze swoimi cichymi mocodawcami – na zwolenników PO i PiS.
Polska walczy z falą lewactwa, braku wartości (nazywanych tolerancją, poszanowaniem mniejszości), skrajnym cynizmem zbydlęconych ludzi, dla których wolność oznacza naplucie w twarz modlącej się osobie, i wyzwoleniem spod jarzma rodzimych fanatycznych katolików.
Za taki stan rzeczy w naszym kraju – za skandaliczny przebieg śledztwa w sprawie śmierci m.in. Prezydenta (!), za spory wokół krucyfiksu, wraz ze wszystkimi konsekwencjami – odpowiedzialny jest rząd, a dziś przede wszystkim prezydent. I rząd, i prezydent elekt Komorowski nie zrobili nic, aby prawdy stało się zadość. Starają się zbagatelizować katastrofę, uśpić społeczeństwo i wmówić opinii publicznej, że tak naprawdę sprawa śmierci osób należących do elity naszego kraju nie jest niczym strasznym.
I nie dziwne - wszak teraz obydwaj panowie triumfują pełnię władzy…
Tusk, Komorowski i reszta śliskich ludzi, myślą, że działania dyskredytujące obrońców krzyża i fakt zlikwidowania miejsca gromadzącego rzesze wiernych, sprawę załatwią.
Tylko jest jedno „ale”. Ludzie wierzący, łaknący prawdy o śmierci swoich wybitnych rodaków, nie umilkną w chwili, gdy zabierze się im symbol wiary. Obrona krzyża, na którym Chrystus oddał życie za nasze zbawienie, nie skończy się z chwilą, gdy panowie w dobrze skrojonych garniturkach wezmą krzyż pod pachę i zabiorą go z oczu modlących się.
Prezydent, który po cichu, ukradkiem, ze strachu likwiduje krzyż, jest zwykłym tchórzem i hańbą dla naszej ojczyzny.
Takiego prezydenta szanować nie sposób.
Stanislaw Michalkiewicz:Wojna wkracza w nowy etap?( _ )
„A obraz cudowny co wzburzyć miał lud plandeką przykryję i skończy się cud” – śpiewał „Gnom”, czyli Władysław Gomułka w słynnej operze Janusza Szpotańskiego. Jak pamiętamy, eskalując w połowie lat 60-tych swoją wojnę z Kościołem, Gomułka kazał aresztować obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Wtedy prymas Wyszyński nakazał, by pielgrzymkę po Polsce kontynuowały puste ramy. Na ich powitanie wychodziły tłumy, a milicja i SB, ku uciesze całego świata, uganiały się po drogach za pustymi ramami.
Jak ta historia się powtarza! Przydzielony prezydentu Komorowskiemu pan minister Jacek Michałowski poczuł się „osamotniony”, co można tłumaczyć, że zrozumiał, iż dotychczasowe prowokacje spaliły na panewce, więc w towarzystwie czterech BOR-owców aresztował krzyż sprzed Pałacu Namiestnikowskiego i zamknął w tamtejszej kaplicy. Na konferencji prasowej poinformował, że prezydent Komorowski został „powiadomiony” o tej decyzji. To znaczy, że w tej sprawie prezydent, od którego deklaracji cała wojna przecież się rozpoczęła, najwyraźniej został postawiony przed faktem dokonanym. Potwierdza to podejrzenia, że prezydent Komorowski jest tylko marionetką w rękach tajnych służb, których szef, pan generał Marek Dukaczewski, nawet nie ukrywał, jak wiele sobie po tej prezydenturze obiecuje.
Czy aresztowanie krzyża kończy toczącą się w Polsce wojnę na symbole, czy też tylko wprowadzą ją w nowy etap? O tym się wkrótce przekonamy, ponieważ ta wojna leży w interesie obydwu zantagonizowanych partii, pozwalając im unikać debaty o istotnych sprawach państwa, wobec których najwyraźniej są bezradne. Leży również w interesie rządzących Polską w imieniu strategicznych partnerów tajnych służb, które najwyraźniej dążą do sprowokowania konfliktu, by mieć pretekst do spacyfikowania społeczeństwa w momencie gwałtownego zaostrzenia kryzysu gospodarczego i politycznego. Ilustracją stopniowego obezwładniania naszego kraju jest testowanie Polski przez Rosję w związku z przyjazdem do naszego kraju szefa czeczeńskiego rządu na uchodźctwie Ahmeda Zakajewa. Rosja sprawdza, czy Polska jest już gotowa zostać „bliską zagranicą”. Test najwyraźniej wypadł pomyślnie, bo prokuratura oświadczyła, że Zakajew zostanie zatrzymany, a groteskowy właściciel „strefy zdekomunizowanej” w Chobielinie, czyli markujący szefowanie naszej, pożal się Boże, dyplomacji, chowa się za „niezależną prokuraturą”. Jak mu każą, to może nawet posłusznie wyda Ahmeda Zakajewa NKWD?
Stanisław Michalkiewicz
Inne tematy w dziale Polityka