Tradycyjnie polecam znakomity blog pana Mariana Miszalskiego ( pisujacego m.in. do “Najwyzszego Czasu” i “Niedzieli” ).
Najnowszy wpis nosi tytul
W strone nowej jednosci, choc trafniejszy bylby wg mnie “
Mord łódzkijako
wstęp do większej prowokacji”.
W stronę nowej jedności
Pod rządami komuny uczciwych ludzi mordowali „nieznani sprawcy”;teraz „nieznani sprawcy” przeobrazili się w „szaleńców”. Do mordowania uczciwych ludzi w „warunkach pookrągłostołowej demokracji”, autorstwa Kiszczaka i Geremka, lepiej nadają się „szaleńcy” z SB-ecka przeszłością. W stanie wojennym przeciwko opozycji szczuł „nieznanych sprawców” Urban. Bezpieka wojskowa wykorzystała to szczucie organizując zbrodniczą prowokację przeciwko konkurentom do władzy z bezpieki cywilnej: morderstwo ks.Popiełuszki. Teraz przeciwko PiS szczucie organizuje Tusk, Sikorski, Komorowski, Niesiołowski, Palikot... Szczwaczy nie brakuje. Taki zbiorowy, kolektywny Urban. Szczucie to wykorzystują dla własnych celów i rozgrywek b. komunistyczne służby wojskowe, tworzące dzisiaj Polsce pozakonstytucyjny ośrodek władzy, a komu służą jeszcze (poza tym, że sobie...) – Bóg raczy wiedzieć. Pewno tym, którzy dobrze płacą. Wiemy już, że „szaleniec” (którego nazwisko jest póki co ukrywane – dla zacierania śladów?), autor zbrodniczego zamachu na działaczy PiS w Łodzi, Ryszard C., to najprawdopodobniej b. wspołpracownik komunistycznych służb: b.cinkciarz w PRL, więc albo konfident, albo współpracownik MO lub SB. Karabin chciał kupić za pośrednictwem b. funkcjonariusza SB, a komu się ufa przy nielegalnym zakupie broni?... Strzelał nie z „przeróbki” pistoletu gazowego, ale z prawdziwego „Waltera”... Czegóż chcieć więcej? Ciekawe zatem, skąd p.Millerowi, ministrowi spraw wewnętrznych, przyszło do głowy, że chciał też zabić kogoś z SLD... Pan Miller też chodzi na krótkiej smyczy, i to już we wstępnej fazie śledztwa? Co to będzie dalej!...
Ale szczucie przeciwko PiS-owi to nie tylko szczucie przeciwko znienawidzonej partii, która ten nieformalny ośrodek władzy, tę komunistycznej proweniencji strukturę o charakterze dzisiaj mafijnym, chciała osłabić. To przede wszystkim ciągle i nadal szczucie przeciw obywatelskiej uczciwości, prawości, przeciw prawdzie w życiu publicznym. Kontynuacja PRL w nowych warunkach politycznych.
Platforma Obywatelska szczuje (wespół z SLD, który chowa się za jej plecami i basuje jej z drugiego planu), odwdzięczając się w ten sposób tej mafijnej strukturze za zewnętrzne znamiona władzy, w postaci impotentnego rządu Tuska. I w ten sposób „okrągły stół” i „gruba kreska”, zmowa lewicy czerwonej i różowej, wydają po latach zatrute wyziewy, smród polityczny, kłamstwa, obelgi i – najwyraźniej - zaczątki nowego terroru. Tylko tego brakowało, bo przecież terror „politycznej poprawności”, jedynie słusznej ideologii odgrzewanego marksizmu, już przygotował grunt.
Po katastrofie smoleńskiej, w której zlikwidowany został fizycznie ośrodek władzy niezależnej od siuchty „okrągłego stołu”, ośrodek skupiony wokół urzędu i kancelarii Lecha Kaczyńskiego, ośrodek dający perspektywę na mocniejsze odepchnięcie mafijnej, postkomunistycznej struktury od wpływów na sprawy państwowe – Prawo i Sprawiedliwość i Jarosław Kaczyński stanowią ostatnia przeszkodę dla zalegalizowania sitewnych ustaleń „okrągłego stołu” jako „systemu politycznego III Rzeczpospolitej”. Zamiast jednej partii, PZPR - zakłada on istnienie dwóch partii, PO i SLD, dla zachowania pozorów demokracji, i jakiejś koncesjonowanej opozycji, do czego wręcz idealnie nadaje się PSL. Te dwie partie, PO i SLD, w zamyśle postkomunistycznej struktury mafijnej, mają najwyraźniej pełnić rolę „demokratycznych listków figowych”, osłaniających ideologiczny dyktat politycznej poprawności i prawno-gospodarczy dyktat kolesiów od prywatyzacyjnego złodziejstwa (które p.Balcerowicz , nie wiedzieć czemu, nazywał aż „transformacją ustrojową”). Skutkuje ono kapitalizmem kompradorskim, zastrzeżonym tylko dla działaczy PO, SLD, ich rodzin bliższych i dalszych, ich usłużnych popleczników – oczywiście, za łaskawym przyzwoleniem głównego „rozgrywającego”: owej mafijnej struktury b.komunistycznych bezpieczniaków z WSI.
W tym kontekście pytanie: czy planowane jest już zamordowanie Jarosława Kaczyńskiego? – jakkolwiek brutalne, wydaje się uzasadnione. Bo łódzki zamach „szaleńca”, konfidenta lub współprcownika PRL-owskiej bezpieki, Ryszarda C., na dwóch działaczy PiS, był tylko testem: jaki rezonans społeczny wywoła w kraju akt terroru wobec lokalnej struktury PiS, zanim uderzy się ostatecznie w jej postać centralną. Tak kombinuje przynajmniej jedna z bezpieczniackich frakcji na zapleczu rządu Tuska, i w tym sensie mord łódzki przypomina trochę mord dokonany na ks.Popiełuszce: wstęp do większej prowokacji.
Tak interpretuję ten zamach.
Józef Cyrankiewicz „obcinał ręce podniesione na władzę ludową”. Pod rządami PO obcina się „nogę wsadzoną w drzwi”, która przeszkadza w domknięciu się wrót baraku nowego eurokołchozu.
Tymczasem żydokomuna nazwała jeden z placów na Żoliborzu w Warszawie –placem im.Kuronia. Pięknie, ale czy nie byłoby piękniej nazwać go jednak „placem Jacka Kuronia i płk Lesiaka”? Jakaż to byłaby wzruszająca relacja medialna w niedalekiej przyszłości:
„Z placu im.Jacka Kuronia i płk Lesiaka na warszawskim Żoliborzu wyruszył pochód dla uczczenia ostatecznego dorżnięcia faszystowskiej watahy, ciemnogrodu moherowych beretów i brzuchatych biskupów. Na czele pochodu szli nasi umiłowani demokratyczni przywódcy: premier Tusk, płk Dukaczewski, minister Sikorski, gen.Czempiński, poseł Palikot, krzepki jeszcze gen.Kiszczak, prezydent Komorowski, sędziwy gen.Jaruzelski, poseł Niesiołowski, za którymi drobił Jerzy Urban i zamaszyście kuśtykał Bartoszewski, w gromadzie nie zlustrowanej, rozbawionej czeredy medialnej z „Gazety Wyborczej” i TVN. „Stokrotka” radośnie kokietowała „Karola”, który specjalnie przyleciał na tę okazję z Brukseli. Za czołówką pochodu szli w szorstkiej przyjaźni Miller z Kwaśniewskim, Unger z Piechotą, miedzy którymi krążył zwolniony specjalnie na tę okazję z aresztu wydobywczego Peter Vogel-Filipczyński, relacjonując aktualny stan kont szwajcarskich. W pochodzie rozpoznawaliśmy znajome twarze „nieznanych sprawców” i „szaleńców”, dublujących obstawę niepewnego do końca BOR-u, dla większego bezpieczeństwa uczestników pochodu. Za polityczną czołówką pochodu, tej radosnej manifestacji demokratycznego frontu jedności narodowej, uformowała się spontaniczne wesoła parada pederastów i lesbijek, a młodzieżówki PO i SLD kończyły pochód, oklaskiwany przez młodych, wykształconych z dużych miast. Odczytano depeszę gratulacyjną od Brukseli, Berlina i Moskwy: „Dorżnięcie klasa! Co z niedobitkami?”. Potem, pod pałacem im.J.Stalina, odśpiewano wspólnie „Odę do radości”.
Tak zamanifestowana nowa jedność moralno-polityczna przyjęta została przez Naród wymownym milczeniem, zinterpretowanym przez powycinane z „Gazety Wyborczej” autorytety oralne jako milcząca aklamacja, o czym doniosły „światowe media”. Marian Miszalski
(„Najwyższy Czas”, 27 10 2010)
Inne tematy w dziale Polityka