Obłok Obłok
796
BLOG

Quo vadis, Dudo? I z kim pod rękę?

Obłok Obłok Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

Niespodziewana (?) ingerencja prezydenta Dudy w ciąg ustawodawczy reformy sądownictwa otwiera całkiem nowe perspektywy polityczne – niejasna jest tylko nowa równowaga w obozie władzy, a może i daleko idące zmiany w jego konstrukcji.

Inicjatywa Dudy ma dwa wymiary – rachunkowy i wagowy. Wagowy jest oczywisty – umniejsza wagę Ziobry, a zwiększa wagę polityczną prezydenta. Umocowanie prezydenta jest trwałe i pewne, przynajmniej do końca kadencji. Pozycja i stołek Ziobry, tak jak wszystko, co jest pośrednio zależne od wyniku wyborów parlamentarnych, są niepewne – bo zależne od umów między wybrańcami, a nie od „woli suwerena”.

Ziobro trochę przegiął, próbując zagarnąć dla swojej osoby praktycznie całą kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości. Nie dość mu było absolutnego władania prokuraturą, zapragnął więc dodatkowo uprawnień sędziego wszystkich sędziów, nadprezesa prezesów wszystkich sądów i trybunałów.

Dziwiłem się, że Ziobro w tym spacerze po wielką władzę przechodzi przez PiS jak tępy nóż przez ciepłe masło i nikt mu nie staje na drodze. Rozumiem uznanie politycznych komparsów dla jego niezwykle skutecznej kampanii zohydzania w oczach Polaków władzy sądowniczej. Mniej czy bardziej prymitywna kampania propagandowa okazała się en masse skuteczna, jednak taka zasługa nie zawsze (szczególnie w polityce) bywa nagradzana paralelnym wzrostem osobistego zakresu władzy – wprost przeciwnie, zwykła zawiść czy obawa przed nadmierną potęgą jednego z paladynów kamaryli wodza, wyzwala reakcję w postaci przycinania jego wybujałych aspiracji przez pozostałych dworzan.

Duda nie przystąpił do bezpośredniej rywalizacji z Ziobrą, ale odbierając mu parę zabawek do manipulowania sądownictwem, wzmocnił pozycję swojego urzędu i jednocześnie stał się orędownikiem frakcji stawiających Ziobrę do szeregu (czyli przeprowadził samodzielnie udaną kampanię polityczną wewnątrz obozu władzy). Może to mieć daleko idące skutki, ale o tym później, gdy rozprawimy się z rachunkami…

...chodzi o rachunki sejmowe, na początek o grę takim a nie innym ułamkiem kwalifikowanej większości sejmowej. Duda zaproponował, by sędziowie do Krajowej Rady Sądownictwa byli wybierani większością 3/5 głosów poselskich – co ma zapewnić „wielopartyjny pluralizm” elekcji. Konstytucja operuje kilkoma rodzajami większości kwalifikowanych – skrajnie wysoka to 2/3 ustawowej liczby posłów (be względu na to ilu ich jest na sali w momencie głosowania), trzeba wtedy zebrać 307 siedem szabel „za” i nie ma zmiłuj się (choćby na sali było 308 posłów, to wystarczy, żeby 2 było „przeciw”, a 306 „za” - i uchwała nie przechodzi).

Duda zaproponował większość znacznie bardziej łatwiejszą do uzyskania, bo tylko 3/5 głosów (i to nie od ustawowej liczby posłów, a od ilości obecnych na sali, byle ich było w chwili głosowania więcej niż 23O). Przy pełnej frekwencji taka większość wynosi 276 szabel.

Rzecz jasna nie chodzi tu tylko o większość przy wyborze sędziów do KRS, ale o ustanowienie hmmm zwyczaju parlamentarnego, by o „wielopartyjnym pluralizmie” jakiegoś około ustrojowego głosowania decydowało 3/5 głosów, a nie na przykład sztywne 2/3. Owo łatwiejsze 3/5 to i tak piękny knebel na tych, którzy (szczególnie w Unii) protestują przeciw dyktatowi ustrojowemu ze strony zwykłej większości parlamentarnej.

Prosty i łatwy zabieg - ale to ledwie wstęp do bardziej złożonych rachunków. Na te 3/5, w obecnym rozkładzie sił w parlamencie, potrzeba 234 głosy posłów klubu PiS i jeszcze 42 innych, nie bardzo wiadomo czyich.

Kukiz ma dziś 32 szable, ale wprost oświadcza, że choć po dezercji 10 posłów jego klub jest nieomal monolitem, to jednak programowo nie ma w nim dyscypliny i niczego zagwarantować na dłuższą metę nie może. Weźmy jednak tych 32, dołóżmy piątkę niezrzeszonych, trójkę koła republikanów i trójkę koła wolnych i solidarnych – razem mamy nawet 43 szable, więc jedną więcej niż trzeba.

Niby jest te 3/5, ale dość na wodzie pisane, bo mocno zależne od przypadków, które chodzą po ludziach. Na dłuższą metę nic się nie da na tym budować.

Rodzi się więc perspektywa innego rachunku – może zaskakująca, ale całkiem prawdopodobna. Otóż partia Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry ma 8 posłów klubie parlamentarnym Prawo i Sprawiedliwość. Gdyby ich wykopać razem z wodzusiem, to klub PiS miałby 226 posłów, ale zawarłby koalicję z…

nie, wcale nie z Kukizem, bo to chwiej. Najłatwiej kupić zdyscyplinowaną szesnastkę z PSL – hurtem, za tyle samo, co brał Ziobro – raptem dwa stołki w rządzie. Ludowcy to dobrzy i słowni handlarze, a trzeba im stołków i obrywek, bo cienko przędą spłacając daninę za dawne braki w rozliczeniach funduszy wyborczych. Zero politycznego ryzyka, będą chodzić w kieracie aż miło.

Koalicja PiS/PSL miałaby 242 szable (więc osiem więcej niż pełny PiS dzisiaj), Kosiniak-Kamysz byłby bardziej strawny dla paladynów z PiS-u niż zżerany ambicjami Ziobro, a przecież na rzecz PSL nie trzeba by udzielać żadnych programowych koncesji.

Na bazie takiej koalicji osiągnięcie w miarę stabilnych 3/5 byłoby już nieomal fraszką – mimo wątpliwości co do 32 szabel Kukiza. Wszak jest 11 szabel planktonu – a na dodatek osiem głosów ziobrystów, których łatwo powiązać programowo i przez pozostawienie im paru intratnych miejsc żerowania poza ścisłym aparatem władzy centralnej.

Po takim prostym zabiegu PIS zyskuje kontrolę nad 261 głosami (226 swoi, 16 PSL, 11 plankton, 8 ziobryści) – więc potrzeba mu tylko połowa, a nie cały klub Kukiza. (który zresztą dość łatwo wpuścić w maliny w całości – jakąś tam retoryką o ludowładztwie.) To już jest jakiś zapas – a jednocześnie szansa całkowitej marginalizacji i izolacji duetu PO/Nowoczesna.

(Oczywiście jest też możliwy kolejny krok – powrót do „czystego” PiS-u przez wypchnięcie Gowina i zastąpienie go Kukizem, ale to mocno ryzykowne, tym bardziej, że Gowin przędzie swoje na boczku, po cichu , bez pazerności, nie wadząc nikomu).

Komuś, kto zechce powiedzieć, że opisuję głupawe fanaberie rozchwianego umysłu, radzę zwrócić uwagę na zmiany w retoryce propagandowej PiS-u. Jeszcze rok temu głosiła prawdy o złodziejskich rządach koalicji PO/PSL – od dłuższego czasu złodziejami są wyłącznie PO-wcy.

Myślę, że gdy Duda i Szydło przyniosą Kaczyńskiemu gotowy zrąb takiego układu, to ten zmęczony stary człowiek po prostu go przyklepie.

A tak przy okazji – ciekawe, czy wykonane przez Dudę „wejście smoka” w układy partyjne, nie było, może trochę zrządzeniem przypadku, skoordynowane z gniewem Szydło – bo frakcja sejmowa pozbawiła rząd spodziewanych wpływów z opłaty paliwowej?

Słucham paplaniny komentatorów politycznych o dobrych i złych manierach w sejmowych przepychankach, gdy tymczasem dzieje się – moim zdaniem – coś o wiele bardziej znaczącego.


Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka