Obłok Obłok
735
BLOG

Biedroń, pedofil i Salon24 - sięgnęliśmy bruku?

Obłok Obłok Kultura Obserwuj notkę 37

Tabloid, bulwarówka, brukowiec, szmatławiec - to różne nazwy pewnego typu gazety, przeważnie dziennika. Spośród pozostałej prasy wyróżnia je – już na pierwszy rzut oka – specyficzna, pstra szata graficzna, ale to tylko cecha zewnętrzna.

Ten typ gazet jest skierowany do szerokich rzesz mało wykształconej ludności, więc epatuje tanią sensacją i skandalem, w których to ramach ujmuje opisywane zdarzenia.

Brukowce operują informacjami preparowanymi przez swoich „dziennikarzy” (dziennikarzyn, pismaków) pod proste reakcje emocjonalne czytelników - najczęściej negatywne (oburzenie, gniew, wykluczenie), rzadziej pozytywne (poczucie dumy, wzniosłości).

Preparowanie informacji polega na wyborze z pełnego spektrum wiedzy o relacjonowanym zdarzeniu tylko tych elementów, które służą do jednoznacznego przekazu w sferę emocjonalną czytelnika. Nierzadko odbywa się to na granicy, lub z naruszeniem, etyki dziennikarskiej – nie tylko w jej ujęciu formalnym, deontologicznym, ale także w rozumieniu potocznym (przyzwoitości, rzetelności).

Pismacy kastrują ze swego przekazu te wszystkie informacje i okoliczności, które mogłyby skłonić czy zmusić odbiorcę do własnych, krytycznych przemyśleń (własnego, krytycznego stosunku do narracji przekazu).

Odrębną sprawą jest ogólny czy szczególny cel powstania czy stosowania brukowych przekazów.

W rozpowszechnianych płatnie gazetach ten przekaz uformował się ze względów czysto ekonomicznych. Kalkulacja prosta – jeżeli znaczną część, jeżeli nie większość, ludności żyjącej w zasięgu dystrybucji gazety, stanowią czytelnicy mało wyrobieni intelektualnie, to mamy do czynienia z potencjalnym popytem na gazetę łatwą w odbiorze, o prostym, bezproblemowym, za to skandalizującym i upstrzonym obrazkami. Sprawdziło się.

W tym sensie przekaz brukowy – jako odrębna metoda przekazu prasowego – ma swoje uzasadnienie ekonomiczne.

Jednak z czasem przekaz o charakterze brukowym przeniósł się do innych mediów (radio, telewizja, portale internetowe), gdzie sąsiaduje z przekazami innego rodzaju, przede wszystkim z klasyczną publicystyką, a prócz niej ze sferą stricte informacyjną (przy jej większej czy mniejszej rzetelności).

W tych mediach pojawiają się poszczególne pozycje (artykuły, audycje, programy telewizyjne) o narracji charakterystycznej dla przekazu brukowego - który wdarł się również do blogosfery – w jej części poświęconej problematyce politycznej czy społecznej.

O ile więc brukowiec, w swojej gazetowej formie, jest zjawiskiem homogenicznym i łatwym do odróżnienia na rynku prasowym, to już charakterystyczna dla niego metoda dziennikarska przejawia się w innych mediach pod różnymi postaciami.

Także tu, na Salonie 24 – i to niekoniecznie w blogach.

Pojawiła się tu notka redakcyjna Salonu, autorstwa KJ, pod elektryzującym tytułem Afera pedofilska w Słupsku. Zaszkodzi Biedroniowi?

Autor informuje w niej:

Prokuratura bada sprawę molestowania dziewczynek w Miejskim Ośrodku Kultury. Według pogłosek niepokojące sygnały dobiegały do Ratusza w Słupsku od dawna, ale nikt nie zareagował” i w innym miejscu „Do urzędników miały trafiać jakieś anonimowe donosy.”

Piękne są te „według pogłosek” i „miały trafiać”. KJ buduje iluzoryczną rzeczywistość, wobec której „Nie zrobiono jednak nic i teraz władze miasta też niechętnie komentują całą sprawę”.

Tymczasem na stronie internetowej Radia Gdańsk czytamy:

- 15 lutego Dyrektorka Słupskiego Ośrodka Kultury otrzymała anonim dotyczący instruktora breakdance. Dyrekcja natychmiast wezwała go na rozmowę w tej sprawie, natomiast w kolejnych tygodniach przeprowadziła wzmożoną obserwację zajęć. Prócz wspomnianego anonimu nigdy wcześniej ani nigdy później nie wpływały do dyrekcji SOK żadne uwagi czy skargi na pracę instruktora - poinformowała Katarzyna Pawlicka z Urzędu Miejskiego w Słupsku”

https://radiogdansk.pl/wiadomosci/item/77266-slupsk-podejrzany-o-molestowanie-instruktor-tanca-spotkal-sie-z-dziecmi-jest-reakcja-prokuratury/

Kolejno nieoceniony salonowy KJ ustala:

34-letni Paweł K. (znany w całej Polsce tancerz i instruktor tańca w Ośrodku Kultury w Słupsku) trafił do aresztu na początku maja. Pod pewnymi warunkami, po zaledwie 2 tygodniach został jednak wypuszczony.

Mieszkańcy Słupska są przerażeni faktem, że zaraz po wypuszczeniu na wolność, mężczyzna udał się do Ośrodka Kultury, gdzie przebywały m.in. pokrzywdzone przez niego dzieci”.

Szczególnie piękne jest to „został wypuszczony”. Może wypuścił go Biedroń, a może Sąd – niby nie wiadomo.

Tymczasem z wypowiedzi prokuratora Nierebińskiego z prokuratury rejonowej w Słupsku wynika, że na wniosek prokuratury Paweł K. został zatrzymany na 2 tygodnie w areszcie, a potem go opuścił bez żadnych warunków, bo prokuratura o nic w tej sprawie nie wnioskowała. Prokurator stwierdził, że Paweł K. nie miał prawnego zakazu wejścia do SOK i spotkania się z dziećmi – dopiero później prokuratura postarała się, by zastosować sankcje – jak wylicza Nierebiński - „oprócz zakazu kontaktowania się z poszkodowanymi oraz zbliżania się na odległość mniejszą niż 50 metrów Paweł K. jest pod dozorem policji, ma się zgłaszać na komisariat trzy razy w tygodniu. Zabrano mu też paszport, ma zakaz opuszczania kraju oraz musi wpłacić 10 tysięcy złotych poręczenia majątkowego”.

Te wszystkie informacje znacząca zmieniają sugestie salonowej notki o tragicznej niemocy czy celowej obojętności Biedronia w sprawie rzekom bezkarnego rzekomego pedofila siejącego w Słupsku postrach.

Wygumkowanie” z całej sprawy prokuratora, który gra w niej pierwsze skrzypce, prowadzi postępowanie i dysponuje bogatym katalogiem środków prawnych wobec Pawła K., ale nie mieści się w przyjętej przez KJ narracji, pięknie ilustruje brukowy charakter notki

Gdyby to była notka blogera, to pewnie bym nie kiwnął palcem w stronę klawiatury. Mamy tu jednak do czynienia z artykułem redakcyjnym - jakby nie było – wyrażającym linię publicystyczną administracji Salonu24. Dlatego robię z igły widły.

Nie obchodzi mnie przy tym kształtowanie takiej czy innej opinii publicznej w stosunku do Biedronia – bo to tylko polityka.

Idzie mi o rzetelność dziennikarską - którą, jak widzę, mocno przeceniałem w odniesieniu do „wewnętrznego” Salonu 24, jego - jak zwał tak zwał - administracji czy redakcji.

Nie podzielałem surowych ocen „tabloidyzacji” SG Salonu i rynkowej próby sprzężenia go Facebookiem – struktura funkcjonalna portalu jest wyłączną sprawą właściciela.

Jednak poziom kultury medialnej tego miejsca nie jest mi obojętny – bo gdy, przy współudziale administracji, wylądujemy na poziomie brukowca, to później, gdyby jeszcze się miało pogorszyć, na pytanie gdzie blogujesz? musiałbym odpowiedzieć – a, na takim szmatławcu, Salonie24.


Obłok
O mnie Obłok

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura