maia14 maia14
74
BLOG

Drzwi Oceanu

maia14 maia14 Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Z Londynu przemieściłam się wygodną autostradą do hrabstwa Dorset.

Zawsze wydawało mi się, że Anglia jest krajem dosyć jednorodnym pod względem ukształtowania terenu, a tu czekała mnie niespodzianka. Dojście nad brzeg morza, to często długa wędrówka po wzgórzach /ścieżkami czy  kamiennymi schodami/. A z dołu jeden ze szlaków /kamienisty/ przypominał mi drogę z Hali Gąsienicowej na Kasprowy.

Klify, zw. Jurassic Coast /Old Harry Rocks i inne/ zostały wpisane przez UNESCO na listę Światowego Dziedzictwa. Są piękne. Taki  Durdle Door, szczególnie. Są przy plażach, a czasami wystają z morza. Wapień cudownie się komponuje z lazurem nieba i morza. W czasie mego pobytu było ciepło i słonecznie, więc w pełni mogłam docenić  urok miejsc, do których dotarłam.

Plaże też są różne. Byłam na piaszczystej, kamienistej i wydmowej.

Palmy, to inny zaskakujacy element Dorset. Są wszędzie. Na ulicach, skwerkach i w ogródkach. To samo jest z trawami pampasowymi. Łagodny klimat pozwolił im się tam zaaklimatyzować.

Domy w dużej mierze budowane są z kamienia wapiennego. Białego i szarego. Co przy bujnej zieleni daje interesujący obraz.

Spróbowałam angielskiego jedzenia. M.in. w restauracji sieci Toby Carvery. Tam podchodzi się do kucharza, a on kroi pieczone mięso /wieprzowina, wołowina lub indyk/, na jakie ma się ochotę. Wybrałam wieprzowinę i indyka. Kucharz skroił dla mnie dwa plastry mięsiwa, dorzucił do niego coś w rodzaju ogromnego precla i podał mi talerz. Resztę miałam sobie dobrać sama. Wzięłam pieczone ziemniaczki, przyprawioną kaszę, warzywka, a wszystko polałam sosem pieczeniowym. Smakowało mi. A gdy popiłam Guinnessem, byłam w pełni usatysfakcjonowana.

Na piwku bywałam też w pubach. W Poole przy okazji piwka zajrzałam do portu jachtowego. Cudeńka. Klasyka i motorowe. Duże i małe. Jeden z piękniejszych, ogromny z dwoma masztami, był wystawiony na sprzedaż. Jego cena wynosiła: 1 milion funtów. Czyli: "pogoda dla bogaczy".

Z pubów sąsiadujących ze sobą wydobywa się różna muzyka. Bywa, że żywa, a także z odtwarzaczy. Słyszałam, jak żywego Micka Jaggera i przypomniałam sobie piosenki innych wykonawców, o których już trochę zapomniałam.

Ot, kilka wspomnień. I jeszcze jedno, najczęstszym słowem, jakie słyszałam w Anglii było: sorry. Tam nikt nie ma problemu z jego używaniem. Szkoda, że u nas nie wszystkich na to stać.

 

 

maia14
O mnie maia14

"Uśmiech wędruje daleko"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości