Przechodząc przez centrum miasta zerknęłam do sklepu z butami. Tyle ich, a jak mam coś dla siebie wybrać, to czasami mam problem. A to obcas nie taki, a to kolor nie ten lub faktura skóry nieprzyjemna itd.
I trudno pewnie uwierzyć młodzieży urodzonej po 1989 r., że kiedyś buty były na kartki. Fasonów było tylko kilka /generalnie paskudne/, a i wszystkich rozmiarów nie przewidywali producenci.
Czasami rzucano coś poza kartkami. Najczęściej kalosze. Pamiętam, jak moja Mama wystała je dla mnie w ogromnej kolejce. Były czerwone, lakierowane i wyjątkowo, jak na tamte czasy, ładne. Gdy je zobaczyłam, byłam zachwycona i marzyłam tylko, aby na drugi dzień padał deszcz.
Niestety od rana była totalna "lampa". Nic to. Postanowiłam te moje "cuda" jednak włożyć. Przecież musiałam się nimi pochwalić przed koleżankami w szkole. Zachwyt był ogólny, a ja przez kilka godzin lekcyjnych robiłam dobrą minę do złej gry i udawałam, że całkiem mi w nich wygodnie.
"Spróbuj to powiedzieć dzisiejszej młodzieży":
Inne tematy w dziale Rozmaitości