Osłuchiwałam płytkę "Buena Vista Social Club" i przypomniałam sobie, jak to onegdaj telefonicznie z wizytą zapowiedział się mój kolega, "wyjechany" do Niemiec. Przekazałam mu wtedy, iż zakupiłam wymienioną płytkę i właśnie jej słucham, popijając Cuba Libre. Na to on: Jak przyjadę, będziesz miała niespodziankę.
Trochę zaczęłam się obawiać, bo on miał czasami dziwne pomysly.
Kiedy w końcu przyjechał, miałam na stanie jeszcze innych gości, więc zrobiło się małe przyjątko. A kolega "wyjechany", który lubił publiczność, zademonstrował niespodziankę, tę którą mi obiecał. Były to hawańskie cygara, w bardzo gustownym cedrowym pudełku. Nie byłam pewna, czy to było to, co mogłoby mnie najbardziej ucieszyć /raczej nie palę/, ale przyjęłam prezent z uśmiechem. Zresztą inni goście chyba mi go zazdrościli.
No to się podzieliłam cygarami. Sama też postanowiłam spróbować.
Żadnych efektów specjalnych nie było. Trochę mnie tylko zmroziła wieść, iż te cygara zwijane są na udach kubańskich kobiet. A pamiętałam opowieść znajomych alpinistów, którzy w drodze do Peru mieli przesiadkę na Kubie i to co najbardziej z niej zapamiętali, to ciężkie wilgotne powietrze oraz koślawe nogi Kubanek.
Jednak, przeżyłam.
Dziś nie mam już cygar, ale mam Cuba Libre, no i płytkę: "Buena Vista Social Club". Jak na jesienny wieczór, to całkiem dobrze.
Inne tematy w dziale Rozmaitości