Wczoraj pogoda w Warszawie była piękna i zachęcała do spacerów. Mogło być trochę cieplej, no ale, przecież wszystkiego mieć nie można.
Snułam się, więc po centrum. Odwiedziłam też pewną knajpę i kilka sklepów. Ale niczego nie kupiłam, bo nic mnie w nich nie powaliło.
Już miałam się ewakuować na "Rozdroże", gdy spadło " to" na mnie, jak piorun z jasnego nieba.
I tak sobie myślę: dlaczego na mnie i dlaczego akurat w tym momencie? Czy naprawdę, nie mogło to spotkać kogoś innego? Za co?
No i teraz muszę już "to" wyrzucić z siebie: SPOTKAŁAM IBISZA.
Będę teraz musiała z tym żyć. Mam nadzieję, że dam radę.
Inne tematy w dziale Rozmaitości