Rozdzieranie szat - raport MAK

Trwa dyskusja, a chwilami wręcz  rozdzieranie szat, po opublikowaniu raportu MAK, przez Rosjan. A, bo nie uwzględnili wszystkich polskich uwag, bo coś zataili czy przekłamali. A chyba tylko naiwni myśleli, że Rosjanie zaczną się bić w piersi i zechcą wziąć winę za katastrofę smoleńską, w równej części ze stroną polską. Znani są przecież z tego, iż zawsze dążą do maksymalnego wybielenia siebie. Często kosztem innych.

Tym razem jednak, to rzeczywiście nie Rosjanie są winni temu, iż nasze władze nie umiały się dogadać, co do obchodów w Katyniu. Że pozwoliliśmy na rozgrywanie pamięci polskich oficerów, właśnie przez Rosjan. Zbliżały się wybory prezydenckie i wszyscy chcieli tam nagle być, choć w minionych latach, aż takiej determinacji nie przejawiano. Chęć pokazania się w Katyniu była tak wielka, że zdecydowano się na lądowanie samolotu - z naszymi dostojnikami państwowymi - na "lądowisku" wojskowym, rzadko już używanym i prymitywnym, bez bezpiecznych urządzeń naprowadzających. Wszyscy po stronie polskiej zdawali sobie sprawę, jaki był stan "ladowiska" pod Smoleńskiem, a jednak zdecydowano się tam lecieć i tam lądować, tak 7, jak i 10 kwietnia.

Teraz nie powinniśmy oczekiwać, że Rosjanie przyznają sie oficjalnie do wszystkich swoich zaniedbań. Możemy jedynie próbować wypunktować to, z czym się nie zgadzamy, a co zostało zawarte - bądź pominięte -  w raporcie MAK. 

Nasz rząd chce zaproponować Rosjanom konsultacje i przygotowanie wspólnego raportu. Jeśli Rosjanie na to pójdą, to wykażą dobrą wolę. Ale, przecież nie muszą.

I jeszcze jedno, wielu z nas wydaje się, iż my i nasz kraj, jesteśmy pępkiem świata. Że świat śledzi z zapartym tchem, co Rosjanie napisali w swoim raporcie. A to megalomańskie myślenie. Dla świata newsem była katastrofa, w której zginęło 96 osób. Natomiast - raport ten czy inny - to rzecz drugorzędna, bo ich treść życia ludziom nie wróci. 

A sądząc po zdarzających się i dziś,  lotach polskich najwyższych urzędników państwowych - wespół tym samym samolotem  - i na powrót zdrowego rozsądku nie ma co liczyć.