Wczoraj odbyła się kolejna miesięcznica katastrofy smoleńskiej. Głos zabrał sam Jarosław Kaczyński. Znów przyszło wiele osób, znów padło wiele mocnych słów, znów lider Prawa i Sprawiedliwości skrytykował (i słusznie!) naszą władzuchnę. Dziś wypowiedzi w podobnym tonie udzielił radiu RMF FM przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda. Diagnozy prawidłowe, ale co z receptami?
"Dziękuję za to, że pamiętacie. Dziękuję za to, że macie nadzieję. Że macie przekonanie, że przyjdzie dzień prawdy i że nie przyjdzie on sam, że o prawdę trzeba walczyć. I że ona zwycięża. Ale zwycięża wtedy, gdy są tacy, którzy potrafią o nią zabiegać. Wy jesteście tymi, którzy o nią zabiegają, którzy o jej wartości pamiętają. Pamiętają o tym, że nie da się zbudować dobrego życia społecznego, dobrej, narodowej wspólnoty bez Prawdy. Że ona jest fundamentem naszej Wolności , że jest fundamentem demokracji , że jest fundamentem Rzeczypospolitej. Że ten, kto chce Prawdę odrzucić, odrzuca wszystkie te wartości i wszystkie te instytucje. Odrzuca to wszystko, co wiąże się ze statusem obywatela. Obywatela, a nie - poddanego" - cytuje słowa Kaczyńskiego portal wPolityce.pl.
To wszystko prawda. Syndrom Ziemkiewiczowskiego "chłopa pańszczyźnianego" naszych czasów, coraz częściej dotyka kolejnych Kowalskich, Nowaków, Wiśniewskich. Obecnej władzy nie zależy na obudzeniu Polaków do działania, wyzwalaniu ich talentu i przedsiębiorczości, przeistoczeniu homo sovieticus w podejmującego racjonalne decyzje żywego przykładu "Human Action". Pytanie, czy to samo ma na myśli sam Kaczyński? Czy wspominane przez niego "zwycięstwo" to tylko zmiana władzy czy realna metamorfoza myślenia obywateli, dla których priorytetem byłoby spełnianie politycznego testamentu śp. Lecha Kaczyńskiego, nie tyle przez comiesięczne meldowanie się pod Pałacem Prezydenckim, ale budowanie silnego i niezależnego państwa?
Podobne słowa padają w wywiadzie, jakiego udzielił dzisiaj RMF FM przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda. "Rząd nie chce usiąść i z nami rozmawiać. Trzeba zrobić coś, żeby tego premiera już nie było" - mówi związkowiec. Jak to zrobić? Co taki nowy premier miałby uczynić, aby uzdrowić sytuację? Nie wiadomo. Duda wie natomiast, że trzeba działać tak, żeby było głośno: "Musimy wyjść na ulicę. Na forum międzynarodowym będziemy się domagać prawa do strajku ponadnarodowego i strajku przeciw polskiemu rządowi". A co po strajku? Cisza...
Zgadzam się z mocnymi deklaracjami Jarosława Kaczyńskiego i Piotra Dudy. Bo kto przy zdrowych zmysłach będzie - z uporem maniaka - przekonywał, że Tusk dobrze spełnia rolę premiera (bo co do prynypialności Tuska jako "Europejczyka z przekonania" nikt nie ma wątpliwości)? Ale nie można poprzestawać na kontestacji i sprzedawać, jako swojego idée fix, punkowego "no future". Propozycje dla Polski, jakie przedstawił Kaczyński pozostawiają pewien niedosyt (KLIKNIJ). A w ostatnim czasie pozytywnych postulatów brakuje. Ze szkodą dla samej centroprawicy...
Artykuł ukazał się na portalu Fronda.pl
Inne tematy w dziale Polityka