Aleksander Majewski Aleksander Majewski
271
BLOG

Etsi Mortuus Urit

Aleksander Majewski Aleksander Majewski Polityka Obserwuj notkę 0

Jesienna zaduma....

Pojawia się zwykle z pierwszym zimnym wiatrem, a wraz z nim tęsknota, bo mamy w sobie jeszcze zapach lata i ciepłej jesieni. Jeszcze pamiętamy śpiewy ptaków i letnie noce drgające w gwiaździstych iskrach. Więc chłodne dni okrywają nas nagle, zimne powietrze przenika wszystko, kiedy kroczymy po dywanach opadłych liści.

Wraz z wiatrem powracają niezmywalne obrazy z przeszłości, takie, o których zazwyczaj w ciągu roku mało pamiętamy, bądź te, które w początkach listopadowych dni, chcemy najpełniej i najlepiej przywołać. Myślimy o naszych Drogich Nieobecnych, o tych, którzy zasnęli z nadzieją zmartwychwstania, i zawsze są pośród nas, nie tylko w naszej pamięci, ale i łączą się z nami w tym wszystkim, czego dokonali za życia, a co my musimy ocalić, aby dać świadectwo innym.

Drogi naszego żywota wiodą cmentarnymi alejami. Kroczymy pomiędzy szpalerami krzyży- dawnych i niedawnych bohaterów, zamkniętych teraz w kamieniu i ziemi. Ziemia gromadzi prochy, a my gromadzimy pamięć, więc dlatego nie czujemy się tacy samotni idąc po Łyczakowie, Rossie, Powązkach, po Skałce, czy alejami Pere-Lachaise.

Jednak nie tylko wielkie nekropolie są miejscami, które nawiedzamy z początkiem listopada, z początkiem zimnej jesieni. Szukamy wspomnień chcąc ocalić nasza pamięć, nasze marzenia, które w miejscach wiecznych spoczynków, w miejscach niejednej melancholii; przywracają nam to wszystko, co było dla nas tak zarówno majestatycznie wzniosłe, jak i tętniące życiem.

Nawet martwy płonie... Nie przypadkowo przywołujemy stare inskrypcje, chcąc pozostawić w doczesności cząstkę tego, czego dokonali ci, którzy są już po drugiej stronie rzeki. Jeszcze widzimy ich twarze, nie uchodzi poczucie obecności, rychłego powrotu. Wszyscy, którzy odeszli, nie pozostali bezimienni, chociaż próżno ich śladów czasami szukać na naszych polskich i europejskich drogach. Zatem kamienie wołać będą, że byli tu ci, którzy na śmierć szli po kolei, jak kamienie rzucane na szaniec... A dzisiaj majaczą w odmianach żółci i czerwieni proste brzozowe krzyże Bohaterów ostatniej wojny, Męczenników słusznej sprawy, którzy rzucili na stosy swoje życia losy.

Idąc cmentarną aleją, nie szukam smutku, ani żalu, bowiem znam miejsca gdzie pamięć jest trwalsza od skały: po tej jaśniejszej stronie życia, na polanie z błękitu Nieba. I kiedy czytam opowieść o cudownych ludziach; kiedyś jeszcze naszych rówieśnikach: o żołnierzach NSZ, o młodzieży walczącej- o Alku, Rudym czy Zośce, to słyszę ten wielki głos starego, warszawskiego kapłana, grzmiącego podczas mszy żałobnej za ich dusze: NIE MA ŚMIERCI!!!

Nie ma śmierci, ale pamiętać musimy. Pamięć, to bowiem najpotężniejszy i niezawodny nasz oręż. Pamięć wyzwala w nas siłę, dodaje otuchy, jest solą i krwią całych naszych pokoleń. Musimy pamiętać o ludziach, którzy byli wraz z nami i będą poprzez opus magnum, które pozostawili żywym ku pokrzepieniu: poematy, wzniosłe czyny i spełnione marzenia: Zbigniew Herbert- ostatni z wielkich, poeta niezłomny; Jacek Kaczmarski-, co nam dodawał pieśnią sił; Marek Grechuta...

Jednak pamięcią sięgamy głębiej, więc z otchłani świadomości wyłaniają się postacie z syberyjskich dróg, z baraków Auschwitz, z Gułagów, z katyńskiego lasu, z ulic nocy grudniowej. I ktoś dobrze powiedział kiedyś o Polsce, że tutaj wolność krzyżami się mierzy. Spójrzmy, więc, na jaka miłość nas skazano, jaka przebodli Ojczyzną, gdzie ponad grobami i morzem łez, są jeszcze żywi ludzie, którzy pamiętają...

Pamiętamy! Będzie pośród nas największy rodak XX wieku: Jan Paweł II. O swojej Golgocie życia stale nam przypomni Jerzy Duda- Gracz, a Edward Stachura będzie towarzyszył wszystkim wędrownym poetom. Na buczynowe lasy nauczymy się spoglądać oczami Jerzego Harasymowicza, a dolinami rzek podążymy wraz z Józefem Kisielewskim, by ujrzeć piękno ziemi, która gromadzi prochy...

O kształt i charakter przyszłych losów Ojczyzny będą zabiegali stale Roman Dmowski, Jan Mosdorf, Henryk Rossman, a do tego cała polska młodzież w marszu i w boju, pod znakiem Falangi, Zielonej Jaszczurki.

Nawet martwy płonie... Wiec niechaj ten ogień żywej idei, który spala nasze młode dusze i serca, będzie zarzewiem naszych zwycięstw. Budując przyszłość spoglądajmy na groby naszych bohaterów, ludzi straconych czynów, by, choć ich los, będący dla nas przestrogą, stał się dziełem renesansu tego, w co wierzyć powinniśmy, tego, ku czemu mamy iść- do Wielkiej Polski, do której droga jest stale przed nami..

Zapalamy znicze, przynosimy je na groby, albo stawiamy pod bezimiennym krzyżem. Nie sposób nie pamiętać o wielkich tradycjonalistach Europy, których przywołujemy, bo jesteśmy spadkobiercami wspólnego, łacińskiego dziedzictwa. Niechaj, więc pośród naszych lampek nie zabraknie ognia dla Iana Stuarta, którego pieśni rozbrzmiewają nieustannie, niechaj światło naszej pamięci ociepli wspomnienie o Leonie Degrellu, ostatnim krzyżowcu XX wieku, a także zapalmy pochodnie solidarności największemu mistykowi naszej idei, Corneliu Codreanu. Nie odwrócimy tych wszystkich wspomnień od Jose Antonio Primo de Riviery, od gen. Franco, od francuskiego poety Roberta Brasillacha, od Juliusa Evoli.

Więc pomódlmy się dzisiaj za dusze obrońców Wandei- królestwa bez kresu, wspomnijmy meksykańskich Cristeros. Módlmy się za spokój duszy naszych braci, tych, którzy polegli, choć nie ulegli. Niechaj morze ognia, które płonie na grobach i w naszych sercach, stale nam mówi o pamięci nienarodzonych- ofiar demokracji, mordowanych nieustannie w świetle przeklętych praw.

Jeśli kiedykolwiek zgubimy naszą pamięć, jeśli oddamy się nierządowi zaniechania Ojczyzny, ignorancji wobec Historii, wobec przeszłości, to nie będziemy godni nawet własnych mogił. Pamięć jest najpotężniejszym ogniem. Więc nie pozwólmy jej zgasnąć. A groby, które nawiedzamy, to tylko znak dla nas samych, że jesteśmy godnymi ludźmi, którzy nie pozwolą nigdy, aby śmierć śmiercią się stała.

Nawet martwy płonie... Spoglądamy na cmentarze przykryte ciepłem ognia zniczy i kolorami jesiennych kwiatów. Nasuwa się refleksja, że umrzeć dwadzieścia lat wcześniej czy później, to nie jest istotne. Ważne jest, aby umrzeć dobrze, bo wtedy właśnie zaczyna się życie, albowiem mors ianua vitae est.

Tomasz J. Kostyła

nacjonalista.pl

 

Powyższy artykuł publikuję za zgodą Autora. Zwróćmy się wdzięczną myślą w stronę bohaterów Starej Europy!

Robotnik słowa, autor książek. Kontakt: alekmajewski@wp.pl Aleksander Majewski Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka