waldemar.m waldemar.m
115
BLOG

Elektrostatyczna grawitacja cz.2

waldemar.m waldemar.m Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Zrugany przez faceta, z którym łączą go przyjacielskie stosunki, wrócił TcC do tematu elektrostatycznej grawitacji, żeby wycofać się ze swoich tez, zadokumentowanych w komentarzu zamieszczonym pod adresem:

 

http://TcC.salon24.pl/166215,czemu-elektron-nie-spada-na-proton-chceta-klasycznie-nasci#comment_2357724

 

Już pierwsza połowa dnia pokazała, że wycofywać się będzie raczkując, to jest rozrzucając argumenty, które mają poniżyć i (jeśli tylko się uda) obrazić Prof. Bazijewa, na wiele drobnych komentarzy.

 

To sprawdzony metoda, a jej cel jest tylko jeden: unikając napisania prawdy, należy wycofać się z tych tez, które mogą posłużyć drugiej stronie jak argument.

 

Prześledzimy więc raczkowanie TcC i być może uda nam się zobaczyć ten moment, kiedy w końcu stanie na nogi.

 

Zacząło się od komentarza, frygment którego przytaczam poniżej:

 

Hipoteza Mossottiego powiada, że istnieje drobna "asymetria" w oddziaływaniach elektrostatycznych: jeżeli weźmiemy dwa ładunki o tych samych wartościach, ale o przeciwnych znakach, to bedą sie one przyciągały odrobinę silniej, niz gdyby miały te same znaki. Hipoteza Bazijewa zaś o takiej "asymetrii" nie mówi, fakt występowania siły przyciągającej tłumaczy ona w zupełnie inny sposób. Nie może wiec być mowy o tym, ze ktoś komus coś "ukradł".

 

http://TcC.salon24.pl/166215,czemu-elektron-nie-spada-na-proton-chceta-klasycznie-nasci#comment_2358625

 

O tym, jak trudno jest raczkować w początkowej fazie ruchu, niech świadczy fakt braku koordynacji między kończynami (nie wie prawica, co robi lewica). Widać to na przykładzie drugiego fragmentu z tego samego komentarza:

 

Ale później koncepcja o elektrostatycznym pochodzeniu sił grawitacyjnych już jakos nie zdobyła dalszego poklasku. Dlaczego sprawa ucichła, tego nie wiem. Obecnie jednak Bazijew najwyraźniej podejmuje kolejna próbę wyjaśnienia sił grawitacyjnych w oparciu o te samą koncepcję.

 

Porównajmy dwa fragmenty:

 

1. Hipoteza Bazijewa zaś o takiej "asymetrii" nie mówi, fakt występowania siły przyciągającej tłumaczy ona w zupełnie inny sposób.

 

2. Obecnie jednak Bazijew najwyraźniej podejmuje kolejna próbę wyjaśnienia sił grawitacyjnych w oparciu o te samą koncepcję.

 

O czym świadczą te dwie wzajemnie wykluczające się tezy? O bezsilności! Prostej ludzkiej bezsilności.

 

Przecież zadanie przyjaciel postawił jasno i do tego w imperatywnej formie:

 

Otrząśnij się TY z tego bazijestwa i kijowstwa

 

I co robi nasz raczkujący tezisist? Szuka takiej frazy, po której być może będzie pogłaskany po główce:

 

Co do wykładni Mossottiego, to radziła sobie ona z ekranowaniem elektrostatycznym -- wykładnia Bazijewa może jednak mieć z nim kłopoty.

 

Jeszcze kilka godzin temu był analfabetą w zakresie elektrostatycznej grawitacji, a w obiad, już jest gotów gnoić Bazijewa sugestiami w stylu naukowej dyskusji wzorca PAN lub RAN:

 

"Może i on coś tam wie, ale napewno nie do końca, nie to i nie w tym czasie."

 

Co ciekawego wynika z tego odkomentowywania, Panie "Ufoludku"?

 

Dwie rzeczy:

 

1. Oficjalna fizyka sama nie wie dlaczego zgnoiła Mossottiego i jego koncepcję

 

2. Powinienem wyjaśnić, o jakiej asymetrii mówi Bazijew i ile wynosi ten "asymetryczny" ładunek, biorący udział w grawitacji.

 

Zacznę od Mossottiego i jego koncepcji niezbalansowanych ładunków.

 

Kim był Mossotti? Matematykiem, tyle że myślącym (a to nie jest to samo). Oczywiście, żyjąc w XIX wieku, musiał zajmować się fizyką, gdyż w tym czasie to nie tylko było modne, to było w dobrym tonie.

 

Był uniwersalny i płodny, miał dobrą intuicję, ale nie uchroniło go to od zmyśleń, gdy trzeba było znaleźć ilościowe rozwiązania dla niektórych zagadnień.

 

Chwała mu za to, że wbrew przyjętym ogólnie poglądom, nie bał się iść swoją drogą i proponować oryginalne na swoje czasy rozwiązania pewnych problemów, ale należy być obiektywnym w ocenie jego osiągnięć i jednoznacznie skrytykować koncepcję zdebalansowanych asymetrycznie ładunków.

 

Wielu badaczy przyrody popełnia ten sam błąd do dzisiejszego czasu. Dla chwilowej "sławy" wprowadzają w swoje hipotezy fragmenty innych, "oficjalnie" uznanych koncepcji i w ten sposób, krok po kroku zaganiają sami siebie w głuchy kąt.

 

Na Salonie ten błąd popełnia i St. Heller, i Grzegorz Rossa, i Wiedźma Margo, i inni. Wszyscy oni starają się upchnąć w swoich hipotezach trochę TM, STW, OTW, QM, etc., co powoduje, że ciekawe czasami naczało ich prac, rozsypuje się w księżycowy pył, przed dobrnięciem do końca.

 

Pomyślcie sami! Gdyby Mossotti nie wychodził z tego, że ciała kompozycyjne zbudowane są z cząstek dodatnich i ujemnych o równej wielkości, to być może nie dałby się myślom "wpuścić w maliny", że takie same po wielkości ładunki silniej się przyciągają, niż odpychają, co jest oczywistą bzdurą.

 

Jak poradził sobie z tym zagadnieniem Bazijew?

 

Wyliczył, jaka część ładunku elementarnego ciała kompozycyjnego, czyli praatomu (neutron) bierze udział w oddziaływaniach grawitycyjnych i nazwał tą cześć GRAWIKULONEM.

 

Przytoczmy te dane dla porównania ich z pewnymi ustaleniami podanymi w komentarzu przez TcC:

 

Jak zrozumiałem, m. in. w powiązaniu z tymi koncepcjami mierzono róznice między wartością ładunku protonu i elektronu. Ponoć wyszło, ze jeśli jest róznica, to jest mniejsza, niż 10^(-15).

 

Profesor Bazijew ustalił, że dola swobodnego ładunku jednego znaku w każdym ciele kompozycyjnym wynosi k = 1,0448253*10^-17 (tj. 1,0448253*10^-15%), a to oznacza, że grawitacyjny ładunek elmentarnego atomu (neutronu), nazwany grawikulonem wynosi g = +/-5,0220234 C

 

A ponieważ każde ciało kompozycyjne składa się z N elementarnych atomów, to korzystając z grawikulonu, bardzo łatwo wylicza się grawitacyjny ładunek dowolnego i-tego ciała i może to zrobić dowolny biolog czy medyk [a może fizjologa?] (niekoniecznie trzeba nosić nazwisko Bazijew)

 

Zanim skończyłem pisać tą analizę TcC wywiesił na wysokim maszcie białą flagę:

 

Stawianie błednych hipotez nie przynosi nikomu ujmy, nauka to ciagłe poszukiwanie, błednych hipotez nie stawia tylko taki ktoś, kto nie stawia żadnych hipotez.
Natomiast powtórne stawianie hipotezy, która sie już raz nie potwierdziła, to coś innego -- to ignorancja, lenistwo... w każdym razie na pewno coś z dziedziny zjawisk niepozytywnych.

 

Aż dziw, że mu jeszcze "Jeden przyjaciel TcC-a" nie dał za te wynurzenia po łapach. Przecież zgodnie z tym co powiedział TcC między hipotezą Mossotti, a hipotezą Bazijewa nie ma nic wspólnego, a więc wszystko to, co mówi o hipotezach Bazijewa jego "Jeden przyjaciel", to stek kłamstw.

  

P.S.2.: Wyjaśnienia okołotematyczne

 

Jeden bloger ("the one whose name cannot be mentioned") ma problem ze zrozumieniem sytuacji więc pozwolę sobie wyjaśnić niektóre niuanse:

 

1. Rosyjska Akademia Nauk jest zbyt skostniałą, konserwatywną i skompromitowaną organizacją, żeby mogła wypowiadać się o stanie nauki w Rosji, a już tym bardziej o nauce uprawianej przez niezależnych badaczy.

 

2. To ja interweniowałem u Admina, żądając usunięcia przytoczonego na moim blogu komentarza. Pierwszy raz w hgistorii, Admin przychylił się do mojego żądania, chociaż napisał całkiem absurdalne wyjaśnienie swojego kroku.

 

3. To nie jeden bloger dokazuje sprzeczności w teorii Prof. Bazijewa. Jest dokładnie odwrotnie. To ja dokazuję sprzeczności w tym zlepku koncepcji nazywanych nie wiadomo dlaczego "teorią fizyki".

 

4. Przykro mi, że Administracja Salonu jest faktyczunie nieobiektywna i nie potrafi rozebrać się z tym, kto przyszedł na Salon uprawiać demagogię w starym PRL-owskim stylu. A już zupełnie nie rozumiem, jak można dać się straszyć jakiemuś emerytowi z ulicy.

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Technologie