Marcin Wiśniewski Marcin Wiśniewski
45
BLOG

Życie zaczyna się po czterdziestce

Marcin Wiśniewski Marcin Wiśniewski Polityka Obserwuj notkę 0

Ostatnie dni toczą się wokół dwóch dziedzin. Na bok zeszły strajki żon, a główną rolę grają zawirowania na światowych giełdach. Jednak, żeby się nie denerwować, nie będę nic o tym pisał, a poświęcę tą notkę innemu głównemu tematowi, czyli sportowi, a dokładnie emocjom, jakie towarzyszą nam w ostatnich dniach. Z jednej strony świetna gra polskich tenisistek, z drugiej trochę pechowa porażka polskich siatkarek w boju o złoto. Powoli na pierwszy rzut powinny wychodzić Mistrzostwa Europy w piłkę ręczną, które będą wchodzić w decydującą fazę. Jest jeszcze jedno wydarzenie, do którego nawiązuje mój tytuł i na nim postanowię się skupić.

Wiadomo, że chodzi o Andrzeja Gołotę, który najprawdopodobniej już niedługo dostanie szansę walki o pas mistrzowski prestiżowej federacji. Niby Gołota nie walczy tak dobrze, jak jeszcze przed paroma laty, niby nie ma tak mocnych ciosów jak kiedyś i niby rusza się bardziej ociężale na ringu, niż kiedyś. Trudno też dać wiarę, że już nigdy nie zablokuje się podczas starcia. Co z tego, walki Gołoty wzbudzają cały czas takie same emocje i nigdy nie żałowałem zarwanej nocy, choćby walka trwała chwilę.

Gołota jest w pewnym sensie fenomenem. Najbardziej obśmiewany polski sportowiec (nie licząc skoczków typu Tonio Tajner) jest jednocześnie osobą wzbudzającą największe emocje na ringu. Mimo wielu porażek Gołota cały czas jest uznawanym jednym z najlepszych bokserów świata. I nie ma w tym nic dziwnego, bo przy obecnym deficycie dobrych pięściarzy w wadze ciężkiej Gołota naprawdę może w końcu być mistrzem, choć walczy zdecydowanie gorzej, niż przed laty.

Podobne odzwierciedlenie można znaleźć w Polsce. Kto dzisiaj pamięta walki Dariusza Michalczewskiego, chyba najbardziej utytułowanego polskiego boksera? Podobne emocje do Gołoty nie tak dawno wzbudzał Tomasz Adamek, aczkolwiek jego jedna porażka zdecydowała o spadku popularności. 

Szkoda, że kariera Gołoty jest już bliżej końca, niż początku, aczkolwiek nawet jak Andrew przegra swoją walkę o pas, to on i tak jest już mistrzem. Tyle razy podnosić się po upadkach nie jest łatwo. Swoją drogą Michalczewski podniósł się tylko raz. Trudno nazwać człowieka Gołotę autorytetem, jednak Gołota sportowiec jest na pewno wzorem do naśladowania. I co by się nie działo w przyszłości z jego karierą, moje życie byłoby jednak uboższe, gdyby nie pojedynki z Riddickiem Bowe, z Lenoxem Lewisem, z Mikem Tysonem, z Chrisem Byrdem, Lamonem Brewsterem czy ostatnio z Mikem Mollo.

Dzięki Andrzej za sportowe emocje w najczystszej formie i na najwyższym poziomie!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka