Marcus Crassus Marcus Crassus
71
BLOG

Religia i technoreligia

Marcus Crassus Marcus Crassus Polityka Obserwuj notkę 4

Tematyka religijna obecna jest w tutejszych dyskusjach wyjątkowo często. Do spisania poniższych przemyśleń skłoniły mnie szczególnie ostatnie komentarze pod artykułem Jana Hartmana oraz tekst o "kapitulacji Benedykta XVI" jednego z autorów miesięcznika "Pod prąd". O roli religii w życiu człowieka i jej wpływie na naszą cywilizację nie trzeba przekonywać. Determinacja, z jaką zarówno jej przeciwnicy jak i wierzący chcą narzucić swój sposób pojmowania świata oraz swoje wartości całej reszcie jest widoczny dla kazdego.

Możemy przeczytać więc redaktora Terlikowskiego toczącego swoją wieczną krucjatę o radosne rozmnażanie się ludzkości, a kiedyś jeszcze Pawła Paliwodę - który walczył ze wszystkim - od ufoludków (czyli mafii Lucyfera) po teorię ewolucji. Ale druga strona nie pozostaje w swoim ideologicznym zacietrzewieniu gorsza. Wystarczy przejrzeć dziesiątki blogów (niekoniecznie na salonie 24) których autorzy definiują się przez swój ateizm. Ich pasja dowodzenia że Boga nie ma w żadnym razie nie ustępuje zawzietości Terlikowskiego i Paliwody. To szczególnie ciekawy fenomen, gdyż wydawaloby się, że osobie nie wierzącej wystarczy sam "brak wiary". Mam wrażenie że chodzi jednak o cos innego - o ateizm pojmowany własnie jako religię - z silnym elementem "misjnym" polegającym na głoszeniu i przekonywaniu innych do własnego systemu wartosci - pojmowanego bardziej jako wiarę w nieistnienie, niż brak wiary w istnienie stwórcy.

Zostawiajac jednak na boku religie ateistów - skupię się na obserwacji sensu, jaki nadają jej inni. Otóż czytając wpis o "kapitulacji" Benedykta XVI oraz inne wątki poświęcone szczególnie walce z teorią ewolucji, mam wrażenie że nie chodzi jedynie o wiarę w stwórcę i istnienie "duszy" człowieka - ale o mistyczny, ponadnaturalny charakter religii - bez którego traci ona w rozumieniu wyznawcow swoje podstawowe własciwości. Religia w tym rozumieniu musi wiązać się więc z "ponadnaturalnością", charakteryzować sie występowaniem w niej mechanizmów spoza realiów świata fizycznego i definiowalnego. Człowiek zreszta od starożytnych czasów chciałby widzieć w otaczającym go świecie element tejemniczości, magii, sfery, która nie jest dostepna jego pojmowaniu oraz ludzkiemu rozumowi.

Wg piewotnych wierzeń świat powstawać miał w sposób ponadnaturalny, być stworzony w ciągu kilku dni przez siły, których nie można pojąć ani zrozumieć. Cudowne wydarzenia, tabuny świetych, stworzenie świata, "wizytacje" boskich istot w różnych miejscach globu (Matka Boska Częstochowska, Matka Boska z Lourdes, Matka Boska z Fatimy - nie wspominając nawet o "cudownych" obrazach na szybach i ścianach) wyczerpywały właśnie to dążenie psychiki człowieka do dostrzegania w otaczającej go rzeczywistosci fenomenu absolutnie ponadzmysłowego i ponadnaturalnego.

Zaprzeczenie teorii kreacjonizmu jest własnie pierwszym ciosem w tą "ponadnaturalność" - okazuje się bowiem że wszechświat i życie mogło powstawać w sposób dający opisać się naukowo, bez owej "tajemniczości" i widocznej boskiej reki. Podobnie zresztą odkrycia astronomiczne - zaprzeczenie iż Ziemia stanowi centrum układu slonecznego, odkrycie iz gwiazdy to po prostu odległe słonca, a otaczająca nas przestrzeń jest całkowicie pojmowalna.

Geneza wcześniejszych wierzeń wydaje się jasna - rozwój naukowy nie pozwalał na zrozumienie otaczającej rzeczywistości i procesów w niej zachodzących. Rozwój nauki zaś odzieral kolejne płaszczyzny z ich tajemniczości. Okazalo się, że nauka potrafi dać odpowiedź na coraz więcej problemów. Fakt, iz nie jestesmy dzis w stanie wyjasnic wielu "cudownych" uzdrowień ludzi śmiertelnie chorych nie oznacza iz takiego wyjasnienia nie ma, lecz ze nie dysponujemy obecnie wiedza pozwalająca na wyjasnienie. A przeciez na gruncie naukowym wyjasniono juz chocby "magiczny" charakter "uzdrawiania" ziolami.

Zreszta na czlowieku przeszlosci prawdopodobnie wieksze wrazenie od uzdrowienia slepca lub spadajacej z nieba manny wywolalaby bomba atomowa, Internet lub mysz z uchem na karku. I właśnie w tym momencie pojawia się kluczowe zagadnienie, dlaczego "wierzący" z taką pasją nauki się boją - czy chodzi im naprawdę o istotę wiary - czy może o religie traktowaną jako magię, która ma wyczerpywać zwyczajnie ludzką niechęc do pogodzenia się z pojmowalnym charakterem otaczającego świata.

XXI wiek pozbawił czlowieka tak wielu aspektow "nieznanego" - idąc do lasu wiemy, iż nie natkniemy się tam na krasnoludki ani niziolki, wypływając w morze nie spotkamy tajemniczych potworów. Google Earth sprawiło, iż możemy zobaczyć najdalsze zakątki globu, obejrzeć afrykańskie pustynie i miasta Tybetu. Świat stał się nudny i zrozumiały.

Jasne wydaje się, dlaczego wielu (choćby wspomniany już wcześniej blogger salonu 24 Pawel Paliwoda) z taka pasja walczą chocby z ewolucją (nie bede nawet uzywal w tym momencie slowa "teoria"). Udowadniajac, iz nie było zadnego momentu cudownego stworzenia ludzkosci - zaprzeczamy takze istnieniu biblijnego raju (sam Kosciół uznaje jego opis za kwestie wylacznie poetycka). Jesli nie bylo raju, nie moglo dojsc do wygnania z niego. W takim ujeciu nie moze istniec zaden "grzech pierworodny", bo nie istnieli Adam I Ewa. Podobnie jak ta historia - takze wiele innych teoretycznie zwiazanych z religia jest tylko i wylacznie kwestia laczenia jej z mitologia - mamy wiec w Biblii poszczegolne dni tworzenia sie swiata, mamy nawet olbrzymy i morskie potwory.

Niezrozumiale wydaje sie z logicznego punktu widzenia, czemu jakakolwiek istota, dysponujaca wszechwiedza chcialaby aby w nia wierzyc lub oddawac jej czesc - takie spojrzenie stawia owego Boga nie wyzej niz lokalnego watazke albo ksiecia, pragnacego oddawania mu czci i holdow.

Dyskusje czy nauka może być sprzeczna z wiarą w takim ujęciu są niewłaściwe - gdyż dla wierzących nauka nie tylko może być sprzeczna z wiarą - ale wręcz powinna taka być. Z tej przyczyny z taką nieufnością, jako wręcz ateistyczne przyjmowane są koncepcje księdza Hallera, iż matematyka to "język Boga". Komputery, które są w stanie rzucić wyzwanie najlepszym szachistom świata są już rzeczywistością. Wg zapewnień naukowców, już niedługo będziemy mogli zbudować maszyny, które wykazywać się będą wysoką inteligencją. Budzi to niekiedy autentyczne przerażenie.

Tymczasem miliardy inteligentych robotów nie będą niczym nowym - przecież one już istnieją. Miliardy robotów o różnym stopniu inteligencji - od tej prymitywnej po wysoce zaawansowaną - zdolnych do przekształcania otaczającego świata. Robotów - a raczej "biorobotów" - których programy zapisane są nie na twardych dyskach - ale w DNA. Trzeba było milionów lat eksperymentów i ewolucji, aby te roboty osiągnęły obecną postać. Roboty ze świetnym oprogramowaniem, opartych na technologii do której genialności i prostoty rozwiązań nawet nie jesteśmy w dniu dzisiejszym w stanie się zbliżyć. Potrafiących samemu pobierać surowce potrzebne do wytwarzania potrzebnej energii z otaczającego środowiska, dysponujących świetną, wysoko zaawansowaną inteligencją zdolną do wykonywania setek milionów "operacji" w ciągu sekundy, zdolnych analizować otaczające środowisko, zmieniać je, repilkować się, ewoluować, uczyć się.

Człowiek jest właśnie taką biologiczną maszyną. Naukowcy odkryli nawet gen, odpowiedzialny prawdopodobnie za "przeżycia mistyczne" i uwarunkowanie stopnia religijnych "uniesień". Czy ewolucja, pozbawiona aspektu "magicznego" w postaci ponadnaturalnego, niezrozumiałego "stworzenia" stoi w sprzeczności z religią? W żadnym razie, jedynie w sprzeczności z religią traktowaną jako "magią", której zasadniczym atrybutem jest "tajemnica" niedostępna dla człowieka.
Samo istnienie ewolucji dowodzi istnienia pewnego rodzaju "inteligentnego projektu" - gdyż oznacza że środowisko, w którym powstało życie rozumne jest zaprojektowane do jego powstania i rozwoju. Nie znamy oczywiście przyczyn takiej budowy systemu, celów powstania tego życia i roli jaką ma spełnić - i prawdopodobnie nie poznamy jeszcze bardzo dlugo.

Tak jak wyjaśniliśmy naukowo powstanie świata i życia, tak może kiedyś będziemy w stanie wyjaśnić inne elementy, które do tej pory interpretowane były jedynie w kategoriach "ponadnaturalnych". Wszystko, co otacza nasz świat powinno być bowiem możliwe do analizy i zmierzenia. Jeśli człowiek posiada duszę - rozumianą jako część odrębną od elementu jedynie biologicznego - także ona powinna być kiedyś możliwa do stwierdzenia w sposób absolutnie naukowy, jeśli bowiem istnieje - tylko metoda jej określenia wymaga technologii, która na razie jest dla nas całkowicie niedostępna. Jeśli istnieje "inny świat" - to  jest on całkowicie realny - przecież istnieje. Czy zagadce tej nie rowna sie fenomen"ciemnej materii"? Ale przeciez do niej nikt nie przywiazuje az tak ogromnej wagi. Czyzby dlatego, ze pytanie postawila nauka - a nie religia?

Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego pojmowanie religii jako "magii" stalo sie tak istotne dla wielu wyznawców... Przecież najbardziej "bluzniercze" dla nich zdanie zawarte jest w samej Biblii, w ksiedze Genesis gdzie pada zdanie, iż człowiek może zyc wiecznie jak Bóg, kiedy tylko zdobędzie owoc z drzewa życia, które zostaje jednak przed nim starannie ukryte (motyw takiego postepowania Boga jest wyjatkowo niejasny).

Nie ma jednak wątpliwości - we wspólczesnym świecie dotychczasowe spojrzenie na religie staje sie niemozliwe. Mozna jednak zapytac, czy ma to realnie jakiekolwiek znaczenie, biorac pod uwage ze w zaden sposob nie dotyka to problemow dla niej rzeczywiscie podstawowych, a odnosi sie jedynie do jej odbioru i charakteru, jaki chcial nadac jej sam czlowiek.

Ale z drugiej strony - czy wlasnie takie spojrzenie na religie, bez jej aury tajemniczosci i ponadfizycznosci pozwala mowic wciaz o religii - czy raczej o jej kolejnej formie - ktora moznaby nazwac "technoreligią"?

Lewacy uważają mnie za faszystę, "prawdziwi prawicowcy" za przebranego lewaka. Na stronie e-upr nazwano mnie kiedyś "neojakobinem" - i chyba było w tym trochę racji. "Nie ma wolności dla wrogów wolności". Najbardziej obrzydza mnie hipokryzja, włazidupstwo i oszołomizm. A oszłomów nie brakuje na żadnej stronie, od prawicy po lewicę. Jakby ktoś nie wiedział to jestem współautorem portalu o Bliskiem Wschodzie, islamie, zderzeniu cywilizacji oraz zagrożeniach które płyną z działalności europejskiej lewicy www.europa21.pl. Jak chcesz do mnie napisać - marcus@europa21.pl Motto: Nie okazujcie litości, bo sami jej nie otrzymacie. Tym osobnikom zakazuje się wstępu na bloga: emisariusz IV RP matrioszka25 Polish citizenshi & passport

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka