Adam Michnik broni "Katyń" Wajdy. Jak przeczytałem ten tytuł w Gazecie Wyborczej od razu przypomniał mi się stary szmonces o mądrym rabinie i młodym Icku, któremu właśnie urodziły się bliźniaki. Oj rebe, ale rwetes u nas - co robić - pytał rebego Żyd. Aby nie przedłużać - rebe doradzał młodemu tak długo sprowadzać do domu kozy, aż zrobiła się prawdziwa obora. Wtedy kazał kozy wyrzucić... Ależ wtedy był u Icka spokój...
Mi tymczasem wypada bronić w pewien sposób "Le Monde" - co samo w sobie wygląda na kuriozum. Ale o "Katyniu" w "Le Monde" napisano znacznie więcej niż tylko jedną dość głupawą recenzję. Ta gazeta na pierwszej stronie zamieściła przecież wywiad z polskim reżyserem. Sama recenzja, choć momentami absurdalna, nie jest jednak całkowitą krytyką, ale podnosi pewne kwestie - które wydają się być absolutnie standardowe dla francuskiej i europejskiej lewicy. Można powiedzieć nawet więcej - byłoby szokiem, gdyby w "Le Monde" pojawił się komentarz inny. Jego autor przecież dokładnie wyartykułował tylko to, co myśli wielu przedstawicieli lewicy - że komunizm taki zły jak nazizm nie był, że Polacy nie powinni przedstawiać się jako jedyne ofiary... Ci ludzie zresztą myślą, od czasów Satre'a - jeszcze bardzo wiele innych rzeczy. Są w stanie wybielać Stalina, Castro, komunistyczne dyktatury. Ale "Le Monde" broni nie tylko lewicy - jest gazetą bardzo antyamerykańską, w której ukazują się także teksty broniące fundamentalizmu islamskiego - jako ruchu wymierzonego w straszliwy zachodni imperializm.
Adam Michnik znalazł sobie łatwy cel, aby bronić "prawdy". Zresztą, w jego tekście można również znaleźć ciekawy fragment. Pisze on, iż Wajdzie nie można zarzucać "negacji" Holocaustu, ponieważ nakręcił już wiele filmów o tragedii Żydów. Dla mnie to stwierdzenie zadziwiające. Czyżby to nie tylko prawda i fakty broniły Wajdy - ale jego dzieła dotyczące Żydów? Czy artysta dopiero wtedy uzyskuje prawo do mówienia o Polsce - jeśli wcześniej nakręci "co najmniej" 3 materiały o tragedii żydowskiej? A czy aby mówić o Wielkim Głodzie, zagładzie Ormian lub Czerwonych Khmerach - też trzeba najpierw powiedzieć coś o Holocauscie? (z całym szacunkiem do Żydów i wszystkich tragicznych wydarzeń II wojny światowej i nie tylko).
Obrona filmu Wajdy przed jedną recenzją francuskiego lewaka, który może nie wysał tych głupot z mlekiem matki, ale z tysiąca różnych "światłych" publikacji jak najbardziej - wydaje się mi takim właśnie wyrzuceniem stada kóz ze spokojnego wcześniej domu.
Znacznie więcej odwagi - i zwykłej przyzwoitości wymagałoby wcześniej uczciwe zdanie o twórczości Grossa, który miał przecież swoją książką "wpisywać się w długi szereg najświetniejszych polskich intelektualistów, począwszy od Mickiewicza i Słowackiego, a kończąc na Gombrowiczu i Miłoszu".