Marek Powichrowski Marek Powichrowski
488
BLOG

Przychodzi Olek do Bronka

Marek Powichrowski Marek Powichrowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 6

Jak to się stało, że 4 lata temu Palikom zdobył ponad 10% podczas gdy jeszcze kilka tygodni wcześniej jego poparcie „chodziło” na tym poziomie co teraz ugrał? Odpowiedź jest prosta. Zdecydowanie poparł go Urban, rzecznik prasowy rządu komunistycznego. Oczywiście nie za darmo. Szefem klubu został ktoś, kto był jego prawa ręką. Palikot musiał tańczyć tak jak mu Urban zagrał. A kiedy już wytańczył go „to the end of love” szef klubu zarządził odwrót i Palikot Maryjan został z tym, na co realnie mógł liczyć. Maryjan leży dziś na śmietniku historii i mam nadzieję, że już nie wróci. Oczywiście jako plankton będzie się pałętał po sieciach i psuł atmosferę.

Podobieństwo do gwałtownej zwyżki notowań i ostatecznego wyniku Kukiza jest bardzo podobne. Tylko coś poszło nie tak. Zabrał nie temu komu miał zabrać. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie mam wystarczających podstaw aby twierdzić, że jest on po Palikocie wariantem „B”. Sądząc po tym co on sam mówi teraz, to specjaliści od pełnego miłości gnojenia posunęli się wobec niego za daleko gdy zaczął wykazywać obywatelską aktywność bez licencji niemiłościwie panujących. Możliwe, że zostało to zrobione bez głowy, w nerwiczce-drżączce? A może też jest tak, że jeżeli Pan Bóg chce kogoś ukarać to odbiera mu rozum. Reszta sama się dokona. Prawdę poznamy krótko po wyborach,

Od samego początku coś poszło nie tak. Wszyscy się spodziewali, że wystartuje Kaczyński, któremu zorganizuje się wyciąganie z trumny brata, sponiewiera przyjaciół, zbierze się klakę tak jak na „debatę” z Tuskiem, gdzie hołota zachowywała się jak w oborze a nie na debacie politycznej. I byłoby 65% procent bez wysiłku. Teraz już by się lał szampan i nie trzeba byłoby naprędce wykonywać pozornych ruchów zmiany Konstytucji i ośmieszać się gwałtownym przypływem inicjatywy ustawodawczej. Psu na budę takie obietnice. Po wyborach się okaże, że nic się nie da zrobić bo partia nie pozwoli.

A mogło już dziś być pięknie, jeszcze tylko feta człowieka roku w zaprzyjaźnionych mediach i można by wrócić do gawry i oddać się ulubionej drzemce. I byłaby zgoda dla swojaków i bezpieczeństwo dla nich. A tu kicha.

No i ostatecznie doszło do tego, że samemu trzeba iść i żebrać u byłego sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Aleksandra. Schować głęboko do kieszeni Białołękę i mit opozycjonisty. Bieda Panie, bieda, iść na żebry do komunistów przeflancowanych. W ostatnich wyborach Aleksander popłynął na bardzo mizernym poziomie. Ale na takim bezrybiu jak dziś dobre i to. Został jeszcze Kalisz, Siwiec no i Urban. Z nich wszystkich on decyduje najbardziej karnym i zdyscyplinowanym oddziałem. No ale iść do Urbana nie wypada ani on też przyjdzie po przegranym z Tuskiem procesie o żart na pryma aprilis. Ale kto wie, jak Hannibal ante portas to i może historyczny kompromis odżyje? Trzeba będzie przyklęknąć i przeprosić. A można było się powstrzymać na czarną godzinę i teraz nie trzeba byłoby w mankiet pocałować i prosić o wsparcie. A tak trzeba będzie drżeć jak liść na wietrze do ostatniej godziny wyroku. Od dziś mogę mówić: za Komorowskim stoi Kwaśniewski. Kto stoi za Kwaśniewskim?

I w taki oto sposób szanowny czytelniku znaleźliśmy się ponownie w przededniu 4 czerwca roku 1989. Jak w deja vu.

Wyborcy Komorowskiego! Co wy takiego widziecie w tej prezydenturze, że chcecie jej kontynuacji? Co wami kieruje, jakie motywy? Naprawdę jesteście głęboko do niej przekonani? Jest to dla mnie niepojęte. Jeżeli jednak tak się stanie i przedłużycie ten mandat to nic tu po mnie. Zwinę swoją rzekę, zwinnę swoją łąkę, zwinę zapach powietrza i udam sie z tym na moją milczącą Atlantydę. Bez grama żalu.

Możliwie jak najdalej od przedziału 3 sigma

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo