Jeśli Amerykanie kanałem dyplomatycznym uprzedzają kilkunastu sojuszników o możliwości "kłopotliwych" publikacji WikiLeaks, tzn., że czegoś się obawiają. Dziś wieczorem mają być tam ujawnione depesze dyplomatyczne, czyli utajniony zapis kontaktów dyplomatów USA z miejscowymi urzędnikami.
Zwykle jeden dyplomata rozmawia, a towarzyszący mu młody pracownik notuje. Na tej podstawie formowana jest depesza, która składa się z dwóch części: faktów i ocen. Całość, po zaszyfrowaniu, trafia do Waszyngtonu, do Departamentu Stanu. W zależności od tematu i rangi zagadnienia tworzony jest "rozdzielnik", czyli lista czytelników.
Depesze pokazują kuchnię dyplomacji i dlatego nie podlegają upublicznieniu. Chyba, że po 50 latach albo za pośrednictwem WikiLeaks.
P.S. Znając treść depeszy i czas nadania, można łatwo złamać szyfry. Dodatkowo, na całym świecie, każdy rozmówca, każdego amerykańskiego dyplomaty, trzy razy się zastanowi, zanim coś powie, bo WikiLeaks czuwa…
Inne tematy w dziale Polityka