Posłowie Konfederacji podczas ZN, twitter Grzegorza Brauna
Posłowie Konfederacji podczas ZN, twitter Grzegorza Brauna
Marek Fiołna Marek Fiołna
250
BLOG

Historia magistra vitae est

Marek Fiołna Marek Fiołna Polityka Obserwuj notkę 1
Historia polskich ruchów narodowych, konserwatywno-liberalnych i antyestablishmentowych to dowód na to, że Konfederacja się NIE rozpadnie

Znana mi najnowsza historia polskiej polityki wyraźnie pokazuje, co się dzieje, gdy startuje kilka komitetów walczących o podobny elektorat. Prawdziwie federacyjna Konfederacja Wolność i Niepodległość to największy sukces polskiej prawicy nazywanej skrajną po 1993 r.

Pierwsze wybory powstałego 2 lata wcześniej Ruchu Narodowego, to były wybory do Parlamentu Europejskiego w 2014 r.o, w których uzyskał on 1,4%- ogromnym sukcesem było wystawienie list w tych podobno najłatwiejszych wyborach. Wtedy to, wbrew bólowi tyłków liberalno-lewicowego komentariatu, sukces osiągnął Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego wprowadzając aż 4 eurodeputowanych, wyprzedzając PSL.

Pamiętam doskonale kampanię wyborczą w 2015 r.- wtedy jako zagorzały młody socjaldemokrata w średniej wielkości pomorskim mieście roznosiłem ulotki Magdaleny Ogórek. Wtedy to środowiska narodowe i konserwatywno-liberalne wystawiły 4 i pół kandydata- ta połówka to eklektyczny i niekoherentny sam ze sobą Paweł Kukiz, a pozostała czwórka to Janusz Korwin-Mikke z najlepszą swoją kampanią w historii, ze startem nowej partii, Grzegorz Braun, który to zaskakiwał tym jak dobrym jest mówcą i jak niepopularne rzeczy mówi, Marian Kowalski z Ruchu Narodowego ogłoszony w jednym z artykułów najlepiej ubranym kandydatem podczas debaty telewizyjnej oraz Jacek Wilk reprezentujący Kongres Nowej Prawicy po rozłamie. Tak, ugrupowanie, które rok wcześniej osiągnęło fenomenalny wynik, podzieliło się w kilkanaście miesięcy i odszedł jego lider.

W wyborach parlamentarnych, krótko po tych prezydenckich, znowu podziały- Ruch Narodowy na listach Kukiz 15, ale na przykład bez Mariana Kowalskiego, który się temu sprzeciwiał, partia KORWiN osobno, Komitet Brauna Szczęść Boże osobno rejestrując listy zaledwie w 12 z 41 okręgów i KNP startujące w 6 okręgach. Efekty? PiS samodzielnie rządzi, bo korwiniści nie przekraczają progu, ale za to uzyskują ponad 4 miliony subwencji rocznie, narodowcy wprowadzili 5 posłów, ale nie dostali pieniędzy z racji bycia komitetem niepartyjnym. W ciągu kolejnych 3 lat wydarzyło się dużo- w Sejmie członkowie RN tworzyli własne koła, odchodzili z partii, w pewnym momencie Ruch został nawet wykreślony z ewidencji, partii JKM groziło utracenie subwencji a sam jej lider zrezygnował w pewnym momencie z intratnego mandatu w PE, ale dołączył Przemysław Wipler, były poseł PiS.

W wyborach samorządowych w 2018 r. znowu kilka list i fatalne efekty, skupmy się może tylko na wynikach do sejmików w skali kraju. Ruch Narodowy udowadnia siłę swoich struktur- rejestruje listy prawie we wszystkich okręgach, we wszystkich województwach i osiąga... nieco ponad 1%! Partia Korwina, ze zmienioną nazwą, wydaje na kampanię mnóstwo pieniędzy i osiąga nieco ponad 1,5%, niektórzy pozostali w Kukiz 15- pomimo przekroczenia progów w każdym województwie, w każdym okręgu, nie wprowadzają żadnego radnego (tak działa d'Hondt).

Wreszcie, dzieje najnowsze, 2019 r., wybory do Parlamentu Europejskiego, powstaje Konfederacja- najszersza w swojej historii- partia KORWiN, Ruch Narodowy, środowisko Brauna, Marek Jakubiak z Piotrem Liroyem Marcem, część dawnych polityków zmarginalizowanego KNP- np. Jacek Wilk. Dawni europosłowie wybrani w 2014 r. utworzyli nowe mikropartie- koalicja PolExit z eurodeputowanymi Stanisławem Żółtkiem i Michałem Marusikiem, która to nie zarejestrowała list we wszystkich okręgach i osiągnęła wynik liczony w dziesiątych częściach promila. Za to lista Konfederacji prawie przekracza próg- według exit poll z wynikiem 6%, ostatecznie zdobywają 4,5% a Kukiz 15 poniżej 4%.

Wybory parlamentarne w 2019 r.- udaje się utrzymać jedność Konfederacji, zarejestrować partię federacyjną, która łączy te różne środowiska z Radą Liderów na czele. Marek Jakubiak startuje bezskutecznie z list Bezpartyjnych Samorządowców, Piotr Liroy Marzec ze swoim marginalnym ugrupowaniem rejestruje listy w 5 okręgach. Wreszcie niepokłóconym środowiskom narodowców, konserwatywnych liberałów udaje się stworzyć spójny program, wystawić  reprezentatywne listy we wszystkich okręgach i osiągnąć sukces- prawie 7% i 11 posłów- 5 reprezentujących Ruch Narodowy, 5 reprezentujących partię KORWiN oraz Grzegorz Braun, który to rok później zarejestruje własne ugrupowanie- Konfederacja Korony Polskiej.

W wyborach prezydenckich odbywa się nieznane w Polsce nigdy wcześniej święto wewnątrzpartyjnej demokracji- oddolne wybory kandydata. To znane z amerykańskiej polityki wydarzenie było, dobrze zorganizowane- wpłata kwoty kilkudziesięciu złotych pozwalała na samofinansowanie tego plebiscytu oraz skutecznie eliminowała tzw. trolli. W całym kraju odbyło się kilkanaście merytorycznych debat pomiędzy kandydatami z różnych wewnątrzkonfederackich frakcji, dziesiątki spotkań wśród członków tych partii tworzących federację. Przyjęto różne taktyki- Ruch Narodowy stawiał na 1 kandydata, którym był Krzysztof Bosak, Grzegorz Braun kandydował jako jedyny reprezentant swojego środowiska a KORWiN reprezentowało 4 kandydatów- Konrad Berkowicz, Janusz-Korwin-Mikke, Artur Dziambor oraz Jacek Wilk, kandydowali również Krzysztof Tołwiński reprezentujący zaprzyjaźnione środowiska rolnicze oraz Magdalena Ziętek-Wielomska jako jedyna kobieta. Z zapartym tchem śledziłem te prawybory- mogło się zdarzyć naprawdę wszystko, każde środowisko sumarycznie miało podobną liczbę elektorów. Braun- 76, korwiniści- 112, narodowcy- 114. Z Zapartym tchem śledziłem tę ostateczną konwencję prezydencką, po każdej kolejnej turze odpadał kandydat- zostało ich 3- Dziambor, Bosak i Braun. Niespodziewanie do ostatecznej rundy nie wszedł reprezentant partii Korwin, ale wskutek zakulisowej taktyki wyborczej elektorzy poparli Grzegorza Brauna. Ostatecznie kandydatem Konfederacji został Krzysztof Bosak, ale od tamtej pory mówiło się o jakimś pęknięciu nie tyle w Konfederacji, co w samej partii Janusza Korwin-Mikkego, która wypowiedziała lojalność reprezentantowi swojego środowiska. Wynik- niezagrożone 4. miejsce i znowu prawie 7%.

Ostatnie wydarzenia uwidoczniły różne inne mikrorysy- nie tylko niepoparcie Dziambora, który skromnie mówi, że Bosak był lepszy, a on wtedy jako szary poseł był zbyt mało znany- konieczność tłumaczenia kontrowersyjnych wypowiedzi Janusz Korwin-Mikkego, jawna nienawiść i oskarżanie o rosyjską agenturę, spadające sondaże i nieobecność w mediach. Doprowadziło to do rozłamu wewnątrz partii KORWiN- 3 posłów z 5 utworzyło nowe ugrupowanie o nazwie Wolnościowcy- przewodniczący koła Konfederacja Jakub Kulesza, Artur Dziambor, który 2 lata wcześniej przegrał prawybory oraz Dobromir Sośnierz, który objął na nieco ponad rok mandat europosła po Korwinie.

Media od tygodni spekulują o rozłamie w Konfederacji i odejściu partii KORWiN, ale według mnie to się nie stanie. Powodów jest wiele. To Konfederacja jako partia federacyjna posiada subwencję a nie jej poszczególne partie- korwiniści otrzymywaliby 0 zł po odejściu. 2 posłów- Janusz Korwin-Mikke i Konrad Berkowicz nie mogliby formalnie utworzyć koła poselskiego, co jeszcze bardziej by osłabiło ich głos w Sejmie, jako posłowie niezrzeszeni mieliby mniej czasu na wypowiedź, nie mieliby reprezentanta w Konwencie Seniorów,  nie mieliby pomieszczenia i wiele innych kwestii dotyczących codziennej pracy poselskiej. Sondaże spadłyby jeszcze bardziej- poniżej progu wyborczego dla samej Konfederacji a partia Korwina nie wiem, czy w ogóle byłaby brana pod uwagę. Przez to spadłaby medialna ekspozycja polityków tworzących dzisiaj 11-osobowe koło, co jeszcze bardziej pogorszyłoby sondaże.

Wreszcie- ludzie uczą się na błędach- wszystkie opisane przeze mnie wybory, w których kandydowało kilka komitetów zabiegających o podobny profil wyborcy po prostu przegrywało. Zbyt wiele czasu, zbyt wiele pracy, zbyt wiele pieniędzy, zbyt wiele wyrzeczeń i zbyt wiele kompromisów by ktokolwiek chciał zniszczyć polityczne dzieło swojego życia i na kolejne długie lata być na politycznym marginesie i wojować w swoich mikrosektach o 1%. Dzisiaj Konfederacja, która w procesie wewnętrznych negocjacji, zażegnuje ten najpoważniejszy od 3 lat kryzys, ma szanse na to by w kolejne kadencji powiększyć swój stan posiadania w polskim Parlamencie i nawet zadecydować o tym kto będzie z nimi współrządzić, może wprowadzić deputowanych do Parlamentu Europejskiego i pokazać realną siłę partii w najtrudniejszych dla struktur wyborach- reprezentować swoich wyborców w samorządzie. Najbliższe 2 lata pokażą, czy federacja narodowców i konserwatywnych liberałów oraz od niedawna libertarian ugruntuje swoją pozycję na scenie politycznej i odniesie kolejne sukcesy. Według mnie- tak.

Ekssocjaldemokrata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka