"I wzywaj mnie w dniu niedoli, wybawię cię, a ty mnie wybawisz".
Psalm 50, 15
Trzech młodych ludzi, którzy wybrali się wraz z grupą rówieśników na górską wędrówkę, podczas schodzenia z gór pozostało w tyle. Straciwszy kontakt z pozostałymi, zabłądzili i zmuszeni byli spędzić noc pod gołym niebem. Nie mieli przy sobie ani pożywienia, ani ciepłego okrycia. Ostry chłód dawał się coraz bardziej we znaki. Zaczęła ogarniać ich rezygnacja i niepewność. Na domiar złego najmłodszy z nich dostał silnego ataku astmy i z wielkim trudem chwytał powietrze. Z powodu braku lekarstw, które mogłyby przerwać atak choroby, wkrótce zrobił się siny i stracił oddech.
Jeden z nich relacjonował później dalszy przebieg wydarzeń: "Będąc w rozpaczy, po raz pierwszy w swym życiu zacząłem wołać o pomoc do Boga. Błagałem Go, aby przywrócił Mariuszowi oddech. Milczeliśmy w poczuciu bezradności. Dobrze wiedzieliśmy, dokąd skierowane są nasze wspólne myśli - obydwaj modliliśmy się. Po chwili nasz kolego wziął oddech i zaczął wracać do siebie. Poczuliśmy wielką ulgę i z głębi sec dziękowaliśmy Bogu za wysłuchanie naszych próśb.
Pomimo wyczerpania, o świcie zdecydowaliśmy się wyruszyć w dalszą drogę. Po pięciu godzinach uciążliwego marszu dotarliśmy do drogi, na której ujrzeliśmy podążającą w naszym kierunku ekipę ratunkową. Powitano nas okrzykami radości.
Stało się dla mnie jasne, że nasze ocalenie zawdzięczamy Bogu. Dotychczas wiara była w moich oczach czymś nierealnym, odpowiednim dla zupełnie innych ludzi niż ja, w żadnym wypadku dla mnie. Czasami stanowiła nawet temat mych żartów, a tym, którzy próbowali mnie "nawracać", wolałem schodzić z drogi. Tej nocy moje życie doznało głębokiej przemiany. Rozpoznałem, że Bóg zlitował się nade mną, pomimo że początkowo nie chciałem nic o Nim wiedzieć".
Źródło: Kalendarz Chrześcijański