Marian Brudzyński Marian Brudzyński
166
BLOG

Krzysztof Zagozda: Kto lustruje w Polsce, kogo i po co?

Marian Brudzyński Marian Brudzyński Polityka Obserwuj notkę 3
By było jasne od początku: jestem za lustracją. Pełną. Do bólu. I daleki jestem od bagatelizowania roli PRL-owskich służb bezpieczeństwa. Do dziś przecież trzymają one swoje brudne łapy na kagańcach założonych Polakom. Z przerażeniem jednak obserwuję, jak pojawiające się co parę lat burze wokół lustracji naświetlają tylko wybrane fragmenty polskiej rzeczywistości, również tej po 1989 roku. Wydaje się, że zdecydowana większość jej obszarów z założenia pozostać ma w głębokim cieniu. Do tematów tabu należy aktywność obcych tajnych służb.
 
Nikt chyba nawet nie spróbuje bronić tezy, że SB była organizacją suwerenną. We wszystkim zwierzchność nad nią utrzymywała sowiecka KGB. Trudno zatem sobie wyobrazić, by w gestii zainteresowania jej kontynuatorki - FSB - nie leżała sieć esbeckich donosicieli. Ale jeszcze trudniej - że ta zapomniała o nich wówczas, gdy Polska znalazła się po drugiej stronie geopolitycznej barykady. Life is brutal. Szczególnie w wydaniu tajnych służb. Podobnie rzecz ma się z niemiecką Stasi, która po 1980 roku otrzymała od Moskwy zgodę na aktywną działalność w Polsce.
 
Radzieccy i niemieccy towarzysze mieli w naszym kraju wspólny internacjonalistyczny interes: zaraza "wolnej" myśli nie mogła przenieść się na ich podwórko. Stąd już tylko krok do skoordynowanych zakulisowych działań, a współpraca przy wykorzystywaniu tych samych "źródeł osobowych" jest ich naturalną konsekwencją. Mało kto zwrócił w Polsce uwagę choćby na fakt relacjonowanych przez żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza prób werbowania ich przez Stasi jeszcze w 1989 roku. Jeszcze mniej uświadamia sobie fakt, że są w Niemczech służby, które przejęły po Stasi cały inwentarz. Czy Bundesnachrichtendienst okazała się bardziej dobroduszna od FSB i zapomniała o agentach swojej komunistycznej poprzedniczki?
 
Dobrym przykładem reguły agenturalnej ciągłości są życiorysy wielu współpracowników przedwojennego II Oddziału Sztabu Generalnego WP, których nadzwyczaj często wykorzystywało Gestapo, a potem NKWD i UBP. A skoro Bundesnachrichtendienst o nich nie zapomniała, to do jakich zadań wykorzystywała po 1989 roku? A inne, prężne służby: CIA, Mossad, MI5?
 
Dramaturgia destrukcyjnych procesów polityczno-gospodarczych zachodzących w III Rzeczypospolitej daje nam na to pytanie jednoznaczną odpowiedź. Jest oczywiste, że wiele państw ma w Polsce swoje interesy i wspiera je działalnością tajnych agentur. Zdarza się, że interesy te są przeciwstawne. Stąd słynne "wojny na górze". W takim to kontekście widzę ostatnie lustracyjne zamieszanie wokół Wałęsy i Maleszki. Ktoś coś ugra, ktoś straci. My zachowamy swoje status quo: kaganiec i obrożę na szyi.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka